"Od wielu lat staram się unikać polityki, ale ostatnia nagonka na Pana spowodowała, że nie mogę milczeć. Milcząc wpisałbym się w tryb nienawiści i szaleństwa ludzi, którzy nic dobrego dla kraju nie zrobili, a żeby zaistnieć walczą z symbolami wolnej Polski, do których Pan należy" - napisał Gałęzewski w liście do Wałęsy.
"Panie prezydencie, wraz z kolegami z Pańskiego Wydziału W-4 oraz członkami "Solidarności", którzy osobiście Pana poznali, prosimy o wytrwałość i zapewniamy, że nagonka na Pana jest dla nas bardzo bolesna" - napisał Gałęzewski.
"Panie prezydencie, każdy ma prawo do swojego zdania, również ja nie zawsze się z Panem zgadzałem, dlatego tym bardziej chcę podkreślić mój szacunek dla Pana i dla wszystkiego co Pan zrobił dla naszego kraju" - podkreślił Gałęzewski w liście do b. prezydenta.
Lider stoczniowej "S" zaznacza, że list do Wałęsy jest jego osobistą inicjatywą i nie jest oficjalnym stanowiskiem komisji zakładowej "S", której przewodniczy.
Od kilku dni w mediach trwa burza wokół książki historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, która trafi do księgarń w najbliższy poniedziałek. Według autorów publikacji, Lech Wałęsa w początkach lat 70. był agentem SB o kryptonimie "Bolek"; akta świadczące o tym zabrał w latach 90.; a w 2000 r. Sąd Lustracyjny wadliwie ocenił dowody nt. Wałęsy i pominął ich część.
nd, pap