Lesław Maleszka, b. tajny współpracownik SB o pseudonimie "Ketman", odszedł z Gazety Wyborczej. O odejściu Maleszki - na jego własne życzenie - poinformowali w specjalnym oświadczeniu redaktorzy naczelni GW.
"Gdy Lesław Maleszka postanowił wystąpić o rozwiązanie stosunku pracy, zaakceptowaliśmy to" - napisali. W oświadczeniu kierownictwo "Wyborczej" przypomina też, że gdy w 2001 roku ujawniono "szokującą przeszłość Maleszki jako agenta SB" zdecydowali, że nie może więcej publikować na łamach dziennika. Zgodzili się jednak, by wykonywał pewne prace redakcyjne poza siedzibą GW. Tamtą decyzję redaktorzy dziennika tłumaczą wyłącznie względami humanitarnymi i socjalnymi.
Latem 2001 roku "Tygodnik Powszechny" opublikował fragmenty pracy magisterskiej o rozpracowywaniu przez SB środowiska Studenckiego Komitetu Solidarności w Krakowie, pisanej na uczelni peerelowskiego MSW przez oficera SB. W tekście jako źródło informacji wymieniano tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Ketman". Postać o tym kryptonimie pojawia się też m.in. w materiałach, związanych z inwigilacją przez SB tragicznie zmarłego - prawdopodobnie pobitego na śmierć przez ludzi SB - krakowskiego opozycjonisty Stanisława Pyjasa.
Na podstawie zawartych w pracy magisterskiej szczegółów dawni działacze SKS skojarzyli tę postać z Maleszką. "Zapytałem go wprost; przyznał mi się, że +Ketman+ to on" - mówił wtedy jeden z b. opozycjonistów, dziennikarz i publicysta, b. prezes zarządu Telewizji Polskiej Bronisław Wildstein.
Pracujący wtedy jako dziennikarz w "Gazecie Wyborczej" Maleszka przyznał w oświadczeniu, że był agentem SB i poprosił o wybaczenie "wszystkich, którym wyrządził krzywdę".
Leszek Maleszka stracił w naszych oczach wiarygodność i szacunek. Jego nazwisko musi na długie lata zniknąć z łamów "Gazety" - napisało wtedy kierownictwo dziennika
Pap, keb
Latem 2001 roku "Tygodnik Powszechny" opublikował fragmenty pracy magisterskiej o rozpracowywaniu przez SB środowiska Studenckiego Komitetu Solidarności w Krakowie, pisanej na uczelni peerelowskiego MSW przez oficera SB. W tekście jako źródło informacji wymieniano tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Ketman". Postać o tym kryptonimie pojawia się też m.in. w materiałach, związanych z inwigilacją przez SB tragicznie zmarłego - prawdopodobnie pobitego na śmierć przez ludzi SB - krakowskiego opozycjonisty Stanisława Pyjasa.
Na podstawie zawartych w pracy magisterskiej szczegółów dawni działacze SKS skojarzyli tę postać z Maleszką. "Zapytałem go wprost; przyznał mi się, że +Ketman+ to on" - mówił wtedy jeden z b. opozycjonistów, dziennikarz i publicysta, b. prezes zarządu Telewizji Polskiej Bronisław Wildstein.
Pracujący wtedy jako dziennikarz w "Gazecie Wyborczej" Maleszka przyznał w oświadczeniu, że był agentem SB i poprosił o wybaczenie "wszystkich, którym wyrządził krzywdę".
Leszek Maleszka stracił w naszych oczach wiarygodność i szacunek. Jego nazwisko musi na długie lata zniknąć z łamów "Gazety" - napisało wtedy kierownictwo dziennika
Pap, keb