W ocenie b. prezydenta Lecha Wałęsy, dzisiejsze imieniny jego i jego żony Danuty były rekordowe pod względem liczby gości.
Jeden z kilkuset gości - premier Donald Tusk - podarował solenizantowi złote spinki z wizerunkiem lwa.
"Bo prezydent Lech Wałęsa zawsze był lwem" - powiedział dziennikarzom premier, który pojawił się wraz ze swoją żoną w domu prezydenta przy ul. Polanki niemal dwie godziny po rozpoczęciu przyjęcia.
Premier nie chciał zdradzić, jakie życzenia złożył b. prezydentowi. Wyznał tylko, że były to "męskie życzenia" i powinny pozostać między nim a przyjmującym je.
Zapytany o to, czy jego przybycie jest wyrazem solidarności z b. prezydentem, premier odpowiedział: "To taka oczywista solidarność przez małe "s" tych ludzi, którzy pamiętają Lecha Wałęsę z tamtych czasów, kiedy nie było bankietów, nie było domu przy ul. Polanki, kiedy było naprawdę bardzo trudno i kiedy naprawdę niewielu ludzi odważyłoby się do Lecha Wałęsy przyjść".
Szef rządu dodał też, że gdy "jedna z nielicznych naprawdę wielkich postaci polskiej historii przeżywa takie przykre chwile, kiedy mali ludzie chcą go pomniejszyć, przyzwoity człowiek, który ma takie szczęście, że bywa zapraszany do takich miejsc, powinien tu być".
Oprócz premiera oraz osób znanych w trójmiejskim środowisku, do domu b. prezydenta przybyli m.in. b. szef MSWiA Andrzej Milczanowski, szef SDPL Marek Borowski, metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź, przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek, Teresa Kamińska, minister w rządzie Jerzego Buzka oraz b. minister SWiA Janusz Kaczmarek. B. premier Jerzy Buzek złożył Lechowie Wałęsie telefoniczne życzenia.
"Usłyszałem dużo pocieszeń, zapewnień od ludzi, że są razem ze mną, że są solidarni" - powiedział Lech Wałęsa.
Z zaproszenia do b. prezydenta nie skorzystał prezydent Lech Kaczyński i lider PiS Jarosław Kaczyński. Zjawili się b. działacze opozycyjni, m.in. Jerzy Borowczak i Alojzy Pietrzyk. Przybył ks. Maciej Zięba oraz ks. prałat Henryk Jankowski.
Posłanka i sportsmenka Iwona Guzowska podarowała b. prezydentowi jeden ze swoich pasów mistrzyni świata. "Takiemu człowiekowi nie można dać czegoś pospolitego. To jest pas za to, co już zrobił" - tłumaczyła Guzowska.
W poniedziałek nakładem IPN ma ukazać się książka historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Choć publikacja ma mieć na razie tylko ok. 4 tys. nakładu, już spowodowała polityczną burzę swymi śmiałymi tezami. Według autorów książki, w początkach lat 70. Wałęsa był agentem SB o kryptonimie "Bolek"; akta o tym świadczące Wałęsa miał zabrać w latach 90.; a w 2000 r. Sąd Lustracyjny wadliwie ocenić dowody nt. Wałęsy i pominąć ich część. Sam b. prezydent zdecydowanie zaprzecza zarzutom o współpracę.
pap, keb
"Bo prezydent Lech Wałęsa zawsze był lwem" - powiedział dziennikarzom premier, który pojawił się wraz ze swoją żoną w domu prezydenta przy ul. Polanki niemal dwie godziny po rozpoczęciu przyjęcia.
Premier nie chciał zdradzić, jakie życzenia złożył b. prezydentowi. Wyznał tylko, że były to "męskie życzenia" i powinny pozostać między nim a przyjmującym je.
Zapytany o to, czy jego przybycie jest wyrazem solidarności z b. prezydentem, premier odpowiedział: "To taka oczywista solidarność przez małe "s" tych ludzi, którzy pamiętają Lecha Wałęsę z tamtych czasów, kiedy nie było bankietów, nie było domu przy ul. Polanki, kiedy było naprawdę bardzo trudno i kiedy naprawdę niewielu ludzi odważyłoby się do Lecha Wałęsy przyjść".
Szef rządu dodał też, że gdy "jedna z nielicznych naprawdę wielkich postaci polskiej historii przeżywa takie przykre chwile, kiedy mali ludzie chcą go pomniejszyć, przyzwoity człowiek, który ma takie szczęście, że bywa zapraszany do takich miejsc, powinien tu być".
Oprócz premiera oraz osób znanych w trójmiejskim środowisku, do domu b. prezydenta przybyli m.in. b. szef MSWiA Andrzej Milczanowski, szef SDPL Marek Borowski, metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź, przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek, Teresa Kamińska, minister w rządzie Jerzego Buzka oraz b. minister SWiA Janusz Kaczmarek. B. premier Jerzy Buzek złożył Lechowie Wałęsie telefoniczne życzenia.
"Usłyszałem dużo pocieszeń, zapewnień od ludzi, że są razem ze mną, że są solidarni" - powiedział Lech Wałęsa.
Z zaproszenia do b. prezydenta nie skorzystał prezydent Lech Kaczyński i lider PiS Jarosław Kaczyński. Zjawili się b. działacze opozycyjni, m.in. Jerzy Borowczak i Alojzy Pietrzyk. Przybył ks. Maciej Zięba oraz ks. prałat Henryk Jankowski.
Posłanka i sportsmenka Iwona Guzowska podarowała b. prezydentowi jeden ze swoich pasów mistrzyni świata. "Takiemu człowiekowi nie można dać czegoś pospolitego. To jest pas za to, co już zrobił" - tłumaczyła Guzowska.
W poniedziałek nakładem IPN ma ukazać się książka historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Choć publikacja ma mieć na razie tylko ok. 4 tys. nakładu, już spowodowała polityczną burzę swymi śmiałymi tezami. Według autorów książki, w początkach lat 70. Wałęsa był agentem SB o kryptonimie "Bolek"; akta o tym świadczące Wałęsa miał zabrać w latach 90.; a w 2000 r. Sąd Lustracyjny wadliwie ocenić dowody nt. Wałęsy i pominąć ich część. Sam b. prezydent zdecydowanie zaprzecza zarzutom o współpracę.
pap, keb