We wtorek, w przerwie posiedzenia Rady Ministrów, Tusk odbył telefoniczną rozmowę z Barroso w sprawie stoczni.
Szef rządu podkreślił we wtorek na konferencji prasowej, że ostatnie dni poświęcił na konsultacje z KE. Przypomniał, że w dwóch listach do jej szefa przesłał dokumentację, która pozwoli na restrukturyzację i prywatyzację stoczni bez konieczności ogłaszania ich upadłości.
"Propozycje, jakie wysłałem w moich dwóch listach do przewodniczącego Barroso zostały dobrze ocenione. Wśród nich była zapowiedź, że polska strona do 12 września zdąży z przesłaniem kompletu dokumentacji, jeśli chodzi o restrukturyzację stoczni. Zapowiadamy także ambitny plan sfinalizowania procesu prywatyzacji do 30 września" - powiedział.
Wyraził nadzieję, że Komisja zgodzi się na przedłużenie terminu do 12 września. Zaznaczył jednak, że decyzja w tej sprawie zapadnie w środę.
"Decyzja zapadnie jutro.(...) Czuję się upoważniony do stwierdzenia, że dzisiaj ta kwestia jest na dobrej drodze" - podkreślił.
Szef rządu zapowiedział, że "na razie" Polska nie skorzysta z możliwości przekazania sprawy polskich stoczni do decyzji rządów krajów Unii Europejskiej.
"Przebieg rozmowy z panem przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso dawał mi wystarczające przesłanki do optymizmu, aby podjąć decyzje o zaniechaniu - na razie - przeniesienia tej sprawy na forum Rady Europejskiej" - powiedział.
Zaznaczył jednak, że "nie jest +łatwym+ optymistą, jeśli chodzi o polskie stocznie".
"Twierdzę, że jesteśmy tylko o jeden krok dalej, a to jest jeszcze długa droga, żeby uratować stocznie" - powiedział.
Według premiera, gwarancją rentownej działalności polskich stoczni jest ich prywatyzacja.
"Wspólnie z inwestorami przekonujemy Komisję Europejską do takich rozstrzygnięć, które umożliwią inwestorom - także poprzez pewien typ pomocy z naszej strony - rozpoczęcie działalności po prywatyzacji, tak aby ona (działalność - PAP) w jakiejś perspektywie zaczęła przynosić rentowność" - mówił.
Premier podkreślił zaangażowanie swojego rządu w sprawę stoczni.
"Zarówno przewodniczący Barroso, jak i komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes dobrze wiedzą, w jakim tempie mój rząd przygotował dokumentację, która umożliwi restrukturyzację i prywatyzację stoczni" - powiedział.
"Tempo oraz energia, z jaką zabraliśmy się za restrukturyzację i prywatyzację stoczni, zrobiła pozytywne wrażenie (na Komisji - PAP). Po raz pierwszy od dłuższego czasu w Komisji Europejskiej nie jesteśmy oceniani jako gracze na czas, tylko jako ludzie, którzy na serio podjęli wysiłek restrukturyzacyjny i prywatyzacyjny" - dodał.
"W ciągu kilku miesięcy nadrobiliśmy zaniedbania liczone na lata. Będziemy przekonywać (Komisję - PAP), że jesteśmy w stanie część zobowiązań potraktować tak, aby inwestorzy i stocznie miały łatwiejszy start" - podkreślił.
Premier zaapelował do mediów i polityków, aby nie "wyprzedzali" decyzji KE, bo - jego zdaniem - może to przynieść odwrotne skutki.
"Kiedy w ustach polityków, albo na ekranach telewizorów pojawiają się informacje, że wszystko jest już załatwione - a nie jest załatwione - to wtedy jest nam trochę trudniej działać" - powiedział.
Firmy zainteresowane zakupem stoczni Gdynia i Szczecin nazwał poważnymi inwestorami. Wymienił ukraińską firmę ISD (właściciela stoczni w Gdańsku), która chce kupić zakład w Gdyni oraz Mostostal- Chojnice i norweską stocznię Ulstein, które są zainteresowane zakupem stoczni Szczecin. Gdańska stocznia została już sprywatyzowana.
Szef rządu dodał, że "zamieszanie polityczne" wokół stoczni oraz demonstracje związkowców nie sprzyjają negocjacjom z inwestorami.ab, pap