Podczas spotkania z samorządowcami i mieszkańcami Tarnowskich Gór szef PiS mówił, że w wielu miejscach Polski nadal trwają lokalne układy, stworzone przez polityków i przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości.
"Tam jest zasada: rączka rączkę myje, nóżka nóżkę wspiera. Krótko mówiąc, cały mechanizm kontroli samorządności przestaje działać" - powiedział. "My mamy zaufanie do samorządów. Trzeba mieć zaufanie, ale oczywiście trzeba też widzieć rzeczywistość (...)" - zaznaczył.
J. Kaczyński mówił, że pomysłem PiS na walkę z tymi patologiami są zmiany w prawie karnym i stworzenie specjalnych grup operacyjnych, złożonych m.in. z prokuratorów i policjantów, które rozbijałyby lokalne układy.
"Pomyliliśmy się, ja się pomyliłem. Pan Kaczmarek, któremu to powierzono i który mnie zapewniał, że trzydzieści kilka takich grup w kraju już działa, był człowiekiem zupełnie innym niż sądziliśmy" - oświadczył szef PiS. "To był po prostu człowiek drugiej strony, jak to niektórzy nazywają - taki śpioch. To jest nawiązanie do agenta śpiocha. Ktoś przez wiele lat nie wypełniał swojej funkcji, potem dostaje sygnał i zaczyna pracować jako agent" - dodał.
"Otóż on rzeczywiście bardzo zręcznie się wkupił w łaski naszego środowiska, parę rzeczywistych spraw załatwił, bo to bardzo sprawny i inteligentny człowiek, a następnie zaczął różnych układów bronić i dzięki temu, różne śledztwa nagle się okazywały niemożliwe, choćby to paliwowe" - powiedział b. premier.
"Oczywiście ja się domyślam, nie mam dowodów, że to on, ale to nagle się zaczęło wszystko mieszać i ta sprawa, o którą dzisiaj jest oskarżony minister Ziobro - żeby było jasne, bez cienia jakichkolwiek podstaw, bo z całą pewnością nie było tam żadnego przestępstwa - zaczęła się jakoś nadmiernie komplikować" - powiedział J.Kaczyński
Winą za to, że śledztwa nie były "konkludowane" były premier obarczył także media. "Ten wściekły atak na nas z jednej strony zniechęcał prokuratorów, a z drugiej strony przede wszystkim świadków zniechęcał do zeznawania" - powiedział prezes PiS.
nd, pap