Resort sprawiedliwości ma nadzieję, że nabór na te aplikacje zacznie jeszcze w tym roku, równolegle z aplikacjami adwokacką i radcowską. Warunkiem jest uchwalenie ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, która wprowadza nowy model aplikacji. Rząd przyjął projekt ustawy 5 sierpnia i skierował go do Sejmu.
O tym, że nie ma szans, by we wrześniu tego roku odbyły się egzaminy na te aplikacje napisała czwartkowa "Rzeczpospolita". Według dziennika, nabór na aplikacje uniemożliwia brak rozporządzeń do obecnych przepisów.
Jak mówi cytowany przez dziennik prokurator Jerzy Engelking - były zastępca Ziobry, a obecnie członek rady programowej Krajowego Centrum Szkolenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratury, "przez zaniechanie ministerstwa planowanego wstępnie na wrzesień terminu w żadnym razie nie da się dotrzymać".
Według Ziobry, minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski "rozwiał nadzieje młodych prawników". Poseł ocenił na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, że brak egzaminów na aplikację sądową i prokuratorską "to kolejny dowód wielkiej nielojalności PO wobec młodych ludzi, którzy zaufali Donaldowi Tuskowi i PO".
"Zapowiedzi i obietnice to jedno, a przykra rzeczywistość w realizacji tych zapowiedzi to już coś zupełnie innego" - powiedział Ziobro, który podkreślił, że PO obiecywała, że tak wiele zrobi dla młodych prawników. Według niego, brak egzaminów na aplikacje uniemożliwi im "realizację planów zawodowych w sferze sądownictwa i prokuratury".
Podczas konferencji Ziobro nazwał Ćwiąkalskiego "wielkim hamulcowym reform wymiaru sprawiedliwości". Ziobro podkreślał, że jego celem jako ministra było doprowadzenie do tego, by ludzie, którzy pracują w prokuraturze i sądownictwie, mieli najwyższe kwalifikacje. "Dlatego w Krakowie została powołana specjalna szkoła - centrum szkolenia wymiaru sprawiedliwości (Krajowe Centrum Szkolenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratury)" - podkreślił. Ta szkoła ma m.in. za zadanie kształcić przyszłych sędziów i prokuratorów.
Obecny rząd projektuje zmianę formuły szkoły. Musiał to zrobić także z powodu wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2007 r., który uznał za niekonstytucyjne orzekanie w sądach przez asesorów. Rząd proponuje, by sędzią można było zostać po aplikacji i kilkuletniej praktyce zawodowej jako referendarz lub asystent sędziego.
Ministerstwo sprawiedliwości przyznało w czwartek, że w związku z pracami nad ustawą, nabór na aplikacje nie jest jeszcze prowadzony i ma być ogłoszony "niezwłocznie po uchwaleniu ustawy", co według założeń nastąpi jeszcze w tym roku, na przełomie listopada i grudnia. "Tak, aby z początkiem 2009 r., to jest w terminie rozpoczęcia innych aplikacji prawniczych (radcowskiej, adwokackiej i notarialnej), rozpocząć realizację programu także i tej aplikacji" - zapewnia resort.
Według Joanny Dębek z Biura Informacyjnego ministerstwa najpóźniej we wrześniu na stronie internetowej Krajowego Centrum Szkolenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratury oraz w mediach będą opublikowane zagadnienia przedmiotowo-tematyczne egzaminu konkursowego oraz wykaz aktów prawnych, jakie mają znać kandydaci na aplikacje wraz z przykładowymi pytaniami testowymi i casusami do rozwiązania.
Według "Rzeczpospolitej", minister Ćwiąkalski ignoruje obecną radę programową szkoły powołaną przez Ziobrę. Gazeta odnotowuje, że według rządowego projektu nowelizacji ustawy o szkole sędziów, jej obecna rada programowa skończy swoją kadencję w dniu wejścia w życie ustawy.
Ziobro uznał, że "prawdopodobnie chodzi o przejęcie stanowisk, wprowadzenie swoich ludzi do rady programowej tej szkoły, czyli o zawłaszczenie dla swoich kolegów, kolesiów szkoły, która miała na celu tworzyć nowe standardy, nowe podwaliny dla polskiego wymiaru sprawiedliwości". B. minister uważa, że Ćwiąkalski "zrobił wszystko, by zamachnąć się na tę instytucję (szkołę), tylko po to, by wprowadzić tam swoich ludzi".
nd, pap