Tusk oraz minister zdrowia Ewa Kopacz oddali krew w specjalnym autobusie stojącym w pobliżu Placu Zamkowego w Warszawie.
Premier zapowiedział w rozmowie z dziennikarzami, że instytucje, które są odpowiedzialne za przeszczep szpiku kostnego zostaną dofinansowane, tak by w ciągu czterech lat liczba osób będących w banku dawców szpiku zwiększyła się do ponad 200 tysięcy.
Zaznaczył, że dobrze wie, iż potrzebni są nie tylko dawcy, ale również infrastruktura. Pieniądze - dodał - są potrzebne też, by dawcy szpiku mogli być szybko przebadani.
Tusk zwrócił uwagę, że bank dawców szpiku jest w Polsce prawie stukrotnie mniejszy niż np. w Niemczech. "Blisko sto razy mniej Polaków jest gotowych dzisiaj oddać swój szpik niż w sąsiednich Niemczech i my tę statystykę chcemy i musimy zmienić" - powiedział.
Premier dodał, że rząd jest odpowiedzialny za to, by służba zdrowia funkcjonowała dobrze, ale - jak podkreślił - nic nie zastąpi gotowości obywateli do oddawania krwi i szpiku. "To wszystko wymaga elementarnej solidarności i ofiarności" - mówił.
Mówiąc o oddawaniu krwi, premier podkreślał: "to tak bardzo nie boli". Dodał, że piątek nie był jego debiutem w roli honorowego dawcy. "To nie jest nic strasznego, każdy kto czuje się na siłach może to doświadczenie przeżyć. Jak widać bezpośrednio po oddaniu krwi można dalej normalnie funkcjonować, więc namawiam wszystkich serdecznie. Tak naprawdę chodzi o powszechność, ja sam swoją krwią nie załatwię problemu" - mówił premier.
"Zwracamy się z apelem do wszystkich, którzy odczuwają taką potrzebę solidarności z potrzebującymi, żeby też jeśli im zdrowie na to pozwala, decydowali się na oddawanie przede wszystkim krwi, bo tutaj deficyt jest bardzo duży" - zaznaczył szef rządu.
Minister zdrowia apelowała do artystów i dziennikarzy, by oddawali krew. Zapowiedziała, że większość ministrów po powrocie z wakacji również to uczyni.
"Zapraszamy również polityków wszystkich opcji. Może takie swoiste braterstwo krwi przyda się w tych trudnych czasach. A więc zapraszamy wszystkich i opozycję i pana prezydenta również" - podkreśliła Kopacz.
Tusk dodał, że dobrze byłoby, gdyby w krew oddawali wszyscy rozpoznawalni, niezależnie od tego, czy są lubiani czy nie. "Każdy kto jest jakoś rozpoznawalny, jest dla jakiegoś środowiska autorytetem, powinien tego spróbować" - premier. Ta akcja - mówił - ma sens wtedy, gdy ludzie zobaczą, że ma ona masowy charakter.
Szef rządu podkreślił też, że to samo dotyczy szpiku kostnego. Wspomniał siatkarkę Agatę Mróz, która zmarła niedługo po tym, jak został jej przeszczepiony szpik od dawcy z Niemiec.
"Każdy kto zna się na chorobach, w których szpik jest potrzebny dobrze wie, że nic nie zastąpi też polskiego szpiku jeśli chodzi o Polaków. Nie ma to nic wspólnego z narodowością, ale rzeczywiście tak jest, że najłatwiej znaleźć dawcę w obrębie jednej wspólnoty" - zaznaczył.
pap, keb