Prezydent miał powiedzieć podczas obrad szczytu, że jeżeli Rosja do 8 września nie zrealizuje w pełni sześciopunktowego porozumienia pokojowego, a w szczególności nie wycofa w pełni wojsk z terytorium Gruzji, to Polska będzie domagać się zwołania kolejnego nadzwyczajnego szczytu UE - poinformowały źródła PAP.
"O tym się tutaj w kuluarach mówi bardzo wyraźnie. Mówimy o tym nie tylko my, że UE - jeśli wykazuje jakąś dobrą wolę pod adresem Rosji, (...) jeśli ma być wiarygodna, to musi postawić dość mocno, że jeżeli Rosjanie nie są w stanie przestrzegać zasad, na jakie się sami zgodzili, to UE musi na to reagować" - powiedział Kamiński.
Nie chciał przesądzać, jakie sankcje UE mogłaby nałożyć na Rosję na kolejnym szczycie ani kiedy miałoby dojść do kolejnego szczytu UE ws. Gruzji.
Kamiński o deklaracji UE
Według sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta projekt wniosków końcowych trwającego w Brukseli szczytu UE nie budzi entuzjazmu i jest zbyt mało "ostry". Dokument jest dobrym początkiem, ale wymaga poprawek - podkreślił Kamiński.
"Ten tekst, który został przedstawiony panu prezydentowi i panu premierowi dzisiaj wczesnym popołudniem - razem z prezydentem czytaliśmy ten dokument - nie budzi entuzjazmu, tak bym to określił. Ale zawsze jest tak, że jest to jakiś element wyjściowy" - powiedział Kamiński w TVN24.
Prezydencki minister mówił, że projekt był czytany wspólnie przez prezydenta Kaczyńskiego i prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa. "Chyba nie popełnię dyplomatycznego faux pas, jeśli powiem, że prezydent Litwy również nie był tym dokumentem zadowolony. Do tego dokumentu wiele delegacji szykowało wiele poprawek" - zaznaczył.
Kamiński dodał, że podczas rozmów "z członkami różnych delegacji, nie tylko z krajów Europy Środkowo-Wschodniej", odniósł wrażenie, "chyba dość powszechne, że ten dokument jest - nazwijmy to dyplomatycznie - dobrym początkiem, ale z całą pewnością nie skończonym aktem, który powinien wyjść dzisiaj z Brukseli".
"Wydaje mi się, że w tym dokumencie trzeba mocniej podkreślić, kto jest winien konfliktowi, a kto jest tego konfliktu ofiarą, to po pierwsze. A po drugie myślę, że również warto by było mocniej określić konsekwencje, które spotkają tych, którzy nie chcą respektować prawa międzynarodowego, ale również podjętych niedawno zobowiązań" - zaznaczył.
UE nie wprowadzi sankcji wobec Moskwy, ale zagrozi konsekwencjami w przyszłości, a także ustanowi specjalnego wysłannika ds. Gruzji i będzie zacieśniać współpracę ze wschodnimi sąsiadami UE - wynika z projektu wniosków końcowych szczytu.
"Kryzys w Gruzji sprawił, że stosunki między UE a Rosją znalazły się na rozdrożu" - głosi dokument. UE potępia w nim działania Rosji w Gruzji oraz jednostronną decyzję Moskwy o uznaniu niepodległości Osetii Południowej i Abchazji. "Trwałe i pokojowe rozwiązanie konfliktu w Gruzji musi być oparte na poszanowaniu niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej" - zastrzega.
"Oczekujemy od Rosji odpowiedzialnego zachowania i dotrzymania przez nią wszystkich zobowiązań. Unia zachowa czujność. (...) Jesteśmy przekonani, że we własnym interesie Rosji leży unikanie izolowania się od Europy" - zapisano w projekcie wniosków. W dokumencie nie ma mowy o sankcjach, ale UE w stanowczym tonie zapowiada "uważne, dogłębne przeanalizowanie" stosunków z Moskwą w perspektywie "nadchodzącego szczytu UE-Rosja 14 listopada w Nicei".
ND, PAP