Przewodniczący SLD, który przyjechał na Dolny Śląsk, na konferencji prasowej we Wrocławiu powiedział, że jednym z ważniejszych priorytetów rządu Donalda Tuska miała być przejrzystość w zatrudnianiu fachowców w instytucjach rządowych, a tymczasem widać, że "nepotyzm, kolesiostwo i ustawianie konkursów trwa na potęgę".
Dziennikarz programu TVN "Teraz My", podając się za działacza PSL, zadzwonił do dyrektora Agencji Rynku Rolnego w Bydgoszczy informując, że syn zaufanego człowieka ministra rolnictwa Marka Sawickiego szuka pracy i prosi o pomoc.
"Nie ma problemu (...) jakieś godziwe warunki mu zapewnię. Choć nie ma już możliwości stanowiska kierowniczego. Najlepiej by było, gdyby się do mnie odezwał" - zareagował dyrektor ARR. Jak powiedział, właśnie przygotowywany jest konkurs na stanowisko specjalisty. "Konkurs jest w mojej gestii, ja go rozstrzygam i najlepszą kandydaturę proponuję prezesowi i prezes akceptuje ją ostatecznie" - dodał dyrektor ARR.
Dyrektor ARR umówił się na spotkanie z poszukującym pracy, obiecywał mu także przygotować go do rozmowy kwalifikacyjnej.
Napieralski podkreślił, że jest skandalem, że "taką pracę można załatwić na telefon". "Wierzę głęboko, że po tym materiale zostaną wyciągnięte wnioski kadrowe i wszyscy ci dyrektorzy, kierownicy, każda osoba, która uległa tej prowokacji (...) zostanie zwolniona z pracy, a minister nadzorujący daną agencję rządową straci swoją posadę" - mówił Napieralski.
Zapytany, czy zdymisjonowany powinien być minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki odpowiedział, że większość podobnych przypadków, o których donosiły media "dotyczyła tak naprawdę agencji podległych Sawickiemu".
"Wierzę, że zostanie to wyjaśnione przede wszystkim przez wicepremiera Grzegorza Schetynę i odpowiednią osobę w PSL i polecą głowy w trybie natychmiastowym, bo to pokazuje skalę kolesiostwa i nepotyzmu w koalicji PO-PSL" - mówił szef SLD. Dodał, że w koalicji rządzącej "nie chodzi o żadną wielką ideę dobrze zarządzanego państwa, tylko o to, aby zaspokoić apetyty rodzinne kolesiów, czy koleżanek z danej partii politycznej".
Szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak uważa, że problemy personalne związane z nepotyzmem, z zatrudnianiem "samych swoich" w instytucjach publicznych przełożyły się na ogromne opóźnienia i problemy merytoryczne.
"Duże zapóźnienia w wykorzystaniu funduszy unijnych, duże zapóźnienia we wprowadzaniu reform. Na tym codziennie tracą polscy rolnicy" - powiedział Olejniczak dziennikarzom w Sejmie.
W jego opinii, obecnie w KRUS, innych agencjach okołorolniczych zostało zatrudnionych wiele osób, które nie są merytorycznie przygotowane do pracy, a to - jak dodał - "grozi paraliżem".ND, ab, PAP