Od środy wiadomo, że woda w Gołdapi i 9 okolicznych wsiach skażona jest substancjami, używanymi m.in. jako rozpuszczalniki. Nie nadaje się do picia a jedynie do celów sanitarnych. W czwartek pobrano wodę do badań z ujęć.
"Prezes wodociągów w Gołdapi musi rozważyć czy dwie studnie będą w stanie zaopatrzyć miasto. Jeśli nie będzie to możliwe to trzeba będzie znaleźć inne rozwiązanie" - powiedział dr Dzisko.
Burmistrz Gołdapi Marek Miros powiedział, że obliczenia czy dwie studnie wystarczą do zaopatrzenia miasta potrwają kilka godzin.
Sanepid w dalszym ciągu będzie kontrolował wodę i ustalał źródło skażenia, bo wciąż jest ono nieznane. Sprawdzane będą m.in. zakłady pracy, które mogą używać substancji chemicznych, które spowodowały skażenie, kontrolowane będą cieki wodne i jezioro Gołdap na granicy polsko-rosyjskiej.
Znalezione w wodzie związki chemiczne, których stężenie jest siedmiokrotne wyższe niż dopuszcza norma to trichloroeten i tetrachloroeten.
Z wodociągów korzysta ok. 16 tys. ludzi. Mieszkańcy od czwartku czerpią wodę do picia z beczkowozów ustawionych na ulicach.
Gołdap to miasto uzdrowiskowe, jednak jedynego sanatorium znajdującego się około 4 km od centrum miasta, problem skażonej wody nie dotyczy.
"Mamy własne ujęcie wody, z którego wodę badamy co miesiąc. Także w czwartek oddaliśmy próbki wody do badania, które wykazało, że woda jest czysta" - powiedział zastępca dyrektora sanatorium Stanisław Jankowski.
Podkreślił, że sanatorium, w którym przebywa obecnie ok. 480 kuracjuszy dysponuje własną hydrofornią i przepompownią.
ND, PAP