Proces autorów stanu wojennego

Proces autorów stanu wojennego

Dodano:   /  Zmieniono: 
K.Pacula/Wprost 
Ruszył proces autorów stanu wojennego z 1981 r., w tym Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Stanisława Kani. Nie przeszkodziła temu nieobecność Kiszczaka, którą sąd uznał za nieusprawiedliwioną. Dzięki temu prokurator IPN mógł przedstawić akt oskarżenia i jego uzasadnienie.

 

Na kolejnej rozprawie przed Sądem Okręgowym w Warszawie 25 września wyjaśnienia mają składać pierwsi z siedmiorga już tylko oskarżonych. Do odrębnego postępowania sąd wyłączył bowiem sprawę 91-letniego Emila Kołodzieja, który jest po zawale - jego nieobecność uznano za usprawiedliwioną.

Sąd oddalił wniosek prokuratura o weryfikację zwolnienia lekarskiego Kiszczaka. W aktach sprawy jest aktualna i szczegółowa opinia lekarska o stanie zdrowia oskarżonego - powiedziała sędzia Ewa Jethon. Sąd uznał, że pismo od Kiszczaka, który stwierdza, że "nie czuje się na siłach" uczestniczyć w procesie, a ponadto ma tego dnia umówioną wizytę lekarską, nie jest usprawiedliwieniem. "Stan zdrowia oskarżonego Kiszczaka jest znany sądowi, nie przedstawiono żadnych nowych okoliczności" - dodała sędzia.

Zgodnie z prawem, gdy oskarżony nie przedstawia właściwego usprawiedliwienia nieobecności, a zna termin procesu, można prowadzić sprawę bez niego.

Dzięki tym decyzjom sędzia mogła wypowiedzieć sakramentalne zdanie: "Otwieram przewód sądowy" i oddać głoś prok. Piotrowi Piątkowi, by odczytał akt oskarżenia wraz z jego głównymi podstawami. Obrona chciała, by uzasadnienie aktu oskarżenia oraz wyjaśnienia odbyły się jednego dnia. Wniosła o odroczenie piątkowej rozprawy z tego powodu - czego sąd nie uwzględnił.

W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach skierował akt oskarżenia wobec 9 osób - członków utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety). Główni oskarżeni to 84-letni gen. Jaruzelski - ówczesny I sekretarz PZPR, premier PRL i szef MON, a także szef WRON, 82-letni gen. Kiszczak - członek WRON i ówczesny szef MSW oraz 80-letni Kania, były I sekretarz KC PZPR.

Postawione im zarzuty - które przedawnią się dopiero w 2020 r. - dotyczące kierowania i udziału w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" oraz przekroczenia uprawnień. Podsądni odrzucają zarzuty - za które grozi nawet do 10 lat więzienia. Twierdzą, że nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie tzw. wyższej konieczności wobec groźby sowieckiej interwencji.

W grudniu 1981 r. nie było groźby takiej interwencji, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL - mówił Piątek przed sądem. Podkreślał, że władze ZSRR były konsultowane w przygotowaniach do stanu wojennego (drukowano tam m.in. obwieszczenia uliczne) i "miały pełną wiedzę, jak będzie on wyglądać".

Piątek dodał, że prawo PRL przewidywało, że stan wojenny ma poprzedzać ogłoszenie stanu wojny - co mogło nastąpić tylko w przypadku zagrożenia dla PRL ze strony państw kapitalistycznych.

Według Piątka, oskarżeni wiedzieli, że przygotowywane akty prawne będą niezgodne z konstytucją PRL oraz że złamaniem prawa będzie wydanie przez Radę Państwa dekretów podczas trwania sesji Sejmu.

Zdaniem IPN, w październiku 1980 r. oficer z Komitetu Obrony Kraju Tadeusz Malicki pisał w notatkach dla przełożonych, że ograniczenie praw obywatelskich w stanie wojennym może wprowadzić tylko akt o charakterze konstytucyjnym.

W listopadzie 1980 r. w KOK przyjęto jednak nową koncepcję - że "dla zaskoczenia przeciwnika politycznego zmiany prawne będą wprowadzone w drodze dekretów Rady Państwa, a nie drogą sejmową". "Od tego momentu w pracach KOK świadomie przyjęto założenie, że akty prawne będą niezgodne z konstytucją PRL, o czym wiedzieli oskarżeni" - oświadczył Piątek.

"Materiał dowodowy w sposób nie budzący wątpliwości wskazuje, że oskarżeni dopuścili się zarzucanych im czynów" - tak Piątek zakończył niemal trzygodzinne wystąpienie. "Nie mam pojęcia" - odparł, kiedy proces mógłby się skończyć.

Jaruzelski jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" - za co grozi do 10 lat więzienia. Drugi zarzut to podżeganie Rady Państwa do przekroczenia uprawnień przez uchwalenie w czasie sesji Sejmu PRL i wbrew konstytucji dekretów o stanie wojennym.

W piątek Jaruzelski milczał co do zarzutów (sądowi powiedział, że ma 7 tys. zł emerytury). W 2006 r., gdy IPN stawiał mu zarzuty, odrzucał je i mówił, że liczy, iż "niezawisły sąd będzie potrafił ocenić bolesną prawdę". Dodał, że jeśli dojdzie do procesu, będzie to "sąd moralny" nad "tymi w mundurach i bez mundurów" oraz z "milionami, którzy poparli stan wojenny". Zapewniał, że zależy mu na szybkim procesie i powtarza, że stan wojenny był ocaleniem kraju przed katastrofą.

Kiszczak jest oskarżony o udział w "zorganizowanym związku przestępczym o charakterze zbrojnym", za co grozi do 8 lat. Inni oskarżeni członkowie WRON to b. wiceszef MON gen. Tadeusz Tuczapski i b. szef Sztabu Generalnego WP gen. Florian Siwicki.

Kani (pobiera 2,2 tys. zł emerytury) zarzucono, że w marcu 1981 r. podpisał wraz z Jaruzelskim dokument zatytułowany "Myśl przewodnia stanu wojennego" oraz wytyczne o działaniach administracji państwowej w warunkach stanu wojennego. On sam mówił, że odszedł z funkcji w PZPR w październiku 1981 r., dlatego nie czuje się winny.

Zarzuty przekroczenia uprawnień (kara do 3 lat więzienia) postawiono trzem b. członkom Rady Państwa - Kołodziejowi, Eugenii Kemparze i Krystynie Marszałek-Młyńczyk (niedawno zmarła; jej sprawę sąd umorzył) oraz ówczesnemu wiceministrowi sprawiedliwości Tadeuszowi Skórze, który miał wraz z Tuczapskim podżegać Radę Państwa do uchwalenia dekretów wbrew ówczesnemu prawu (według konstytucji PRL, Rada Państwa nie miała prawa wydawać dekretów podczas sesji Sejmu).

Wyznaczenie terminu procesu stało się możliwe po tym, jak w czerwcu Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił decyzję sądu okręgowego, który w maju na wniosek obrony zwrócił sprawę IPN dla uzupełnienia "istotnych braków" śledztwa. Sąd chciał, by IPN m.in. powołał zespół historyków do oceny realności groźby interwencji ZSRR w latach 1980-1981; wystąpił do zagranicznych archiwów o dokumenty i przesłuchał nowych świadków, m.in. z zagranicy (w tym Margaret Thatcher i Michaiła Gorbaczowa).

Sąd apelacyjny uchylił tę decyzję i uznał, że zebrane już przez IPN dowody wystarczą do prowadzenia procesu. SA dodał, że całość okoliczności związanych ze stanem wojennym powinna być badana przez historyków, socjologów i politologów, ale nie przez sąd rozpatrujący konkretną sprawę. W wytycznych dla SO, SA podkreślał, że oceniając zasadność zarzutów, należy pamiętać jakie cechy powinna mieć grupa osób, by można było ją uznać za "związek zbrojny" w rozumieniu prawa karnego.

Oskarżeni uznają ten zarzut za absurdalny. "To wirtualna konstrukcja pozbawiona dowodów; czuję się jak człowiek pomówiony" -  mówi Kania. "Istotą pojęcia prawa karnego +związek zbrojny+ jest grupa mafijna, a nie grupa osób z najwyższych struktur państwa" - przekonuje obrońca, mec. Marek Małecki. "Niezawisły sąd oceni, czy ten zarzut jest właściwy" - replikuje Piątek.

Prowadzenie procesu będzie wymagało korelacji z trwającymi przed sądem w stolicy innymi sprawami Kiszczaka i Jaruzelskiego.

Kiszczaka - wobec którego w lipcu tego roku umorzono proces za wydanie szyfrogramu, mającego być podstawą działań milicji w kopalni "Wujek" w 1981 r. - czeka 15 września kolejny proces: za represjonowanie podległych mu milicjantów z powodów religijnych. Kiszczak może - według lekarzy - być w sądzie tylko 2 godziny dziennie. Takie ograniczenie - do 4 godzin - ma też Jaruzelski, sądzony przed warszawskim sądem od 2001 r. za masakrę robotników wybrzeża w 1970 r. (grozi mu za to nawet dożywocie).

Stan wojenny miał zdławić NSZZ "Solidarność" i zapewnić utrzymanie władzy przez partię komunistyczną. Jego autorzy uzasadniali to niebezpieczeństwem - ich zdaniem - przejęcia władzy przez "Solidarność". Stan wojenny miał być "mniejszym złem" wobec rzekomej groźby interwencji wojsk radzieckich. Historycy odrzucają dziś tę tezę, uważając, że dla PZPR stan wojenny nie był alternatywą dla interwencji.

Działacze Forum Młodych PiS pikietowali gmach sądu pod hasłem: "Czy doczekamy się sprawiedliwości?". Jarosław Krajewski z Forum powiedział, że liczy na wyrok skazujący, a jako symbol nieuchronnej kary chce przekazać Jaruzelskiemu kajdanki. Pytany, czy pikieta nie jest formą nacisku na sąd, odparł, że każdy obywatel ma prawo wyrażać swoje zdanie.

ND, ab, PAP