Jeszcze we wrześniu o harmonogramie przygotowań ma rozmawiać zarząd Platformy. Regiony dostały na razie tylko luźne wytyczne, aby gromadzić kandydatury.
Nie ustają spekulacje, czy do PE będą kandydować niektórzy ministrowie rządu Donalda Tuska. Mówi się m.in. o minister zdrowia Ewie Kopacz i minister nauki Barbarze Kudryckiej.
"Kudrycka to +karny żołnierz+, jeśli Tusk zdecyduje, żeby kandydowała, to oczywiście wróci do PE. Ale mam wrażenie, że ona sama czuje się coraz pewniej jako minister i wolałaby zostać w Warszawie" - mówi PAP działacz z Podlasia, skąd ewentualnie startowałaby Kudrycka.
O starcie Kopacz wśród działaczy Platformy mówi się w kontekście "zatuszowania" jej ewentualnej dymisji. Gdyby Kopacz miała odejść, to nie zostanie zdymisjonowana, a "przesunięta" do europarlamentu. W Poznaniu, jeśli się na to zdecyduje, "jedynką" listy będzie obecny eurodeputowany Filip Kaczmarek. Z Pomorza wystartuje szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Krzysztof Lisek.
Wiadomo już, że w wyborach do PE wystartuje wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski (nie zapadła jeszcze decyzja, kto ewentualnie go zastąpi). W Platformie słychać, że Kozłowski miałby apetyt na "jedynkę" w Warszawie, ale niewykluczone, że trzeba będzie wystawić "mocniejsze" nazwisko w starciu z Prawem i Sprawiedliwością i Michałem Kamińskim.
Piątkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że Polska ma dostać po wyborach do PE stanowiska przewodniczącego europarlamentu i wiceszefa Komisji Europejskiej. Mocnym kandydatem na szefa PE ma być Jerzy Buzek, ale - jak pisze "GW" - pod warunkiem, że wstąpi do Platformy.
Buzek przyznał, że są "sugestie kolegów" z zagranicy, że mógłby taką funkcję pełnić, ale, jak dodał, "ławka jest długa". W Platformie mówi się jeszcze o Jacku Saryusz- Wolskim, Januszu Lewandowskim, i Janie Olbrychcie, choć o tych ostatnich raczej w kontekście zasiadania w Komisji Europejskiej.
Buzek dopytywany, czy byłby gotów wstąpić do PO, odpowiada: "To są dwie różne kwestie. To jest wszystko grubo przedwczesne". PO w nieoficjalnych rozmowach przyznaje, że entuzjastycznie powitaliby Buzka, ale nikt nie "utrąci" jego kandydatury na szefa PE, jeśli zdecyduje się pozostać poza partią.
"Ktoś chce chyba spalić kandydaturę Buzka. O żadnym ultimatum nie ma mowy, patrzymy na sprawę pragmatycznie, a Buzek to jeden najsilniejszych potencjalnych kandydatów. Ale na razie to przecież dzielenie skóry na niedźwiedziu" - mówi rozmówca PAP zbliżony do rządu.
Przymiarki w PiS
W PiS nadal zbierane są propozycje kandydatów, a prezes Jarosław Kaczyński nie podjął jeszcze oficjalnej decyzji co do kolejności na listach. Ze źródeł zbliżonych do kierownictwa partii wynika, że jedyną pewną na 100 proc. "jedynką" jest warszawska, przeznaczona dla sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Michała Kamińskiego.
Kamiński opuścił PE, aby wspomóc PR Lecha Kaczyńskiego - i według nieoficjalnych informacji - prezes partii obiecał mu za to "jedynkę" w Warszawie.
"Myślę, że pod koniec września będziemy mieli pulę osób, które będą zainteresowane kandydowaniem" - mówił w tym tygodniu szef klubu PiS Przemysław Gosiewski. Według niego, nie będzie "exodusu" polityków krajowych PiS do PE. "Będziemy szukać raczej spośród osób mających już doświadczenie w pracy w instytucjach europejskich, niekoniecznie w PE" - powiedział.
Gosiewski podkreślił też, że "już wiosną zapadła decyzja, iż podstawowymi kryteriami oceny ewentualnych kandydatów do PE będą: dobra znajomość języków obcych i znajomość problematyki europejskiej".
Według doniesień "Dziennika", postanowiono już, że w okręgu pomorskim wystartuje Hanna Foltyn-Kubicka, w łódzkim - Janusz Wojciechowski, w wielkopolskim - Marcin Libicki, podkarpackim - Mieczysław Janowski, małopolskim - Adam Bielan, śląskim - Wojciech Roszkowski (dotychczasowi eurodeputowani), a w kujawsko-pomorskim - b. senator PiS Kosma Złotowski.
Jednak szef PiS powiedział w czwartek PAP, że doniesienia, jakoby rozdzielił już większość jedynek są "całkowitą nieprawdą". "Mamy bardzo wielu kandydatów, którzy się zgłosili, w tej chwili chyba większość jest spoza partii. Jest kwestia decyzji, jak ma wyglądać nasza lista, czy to ma być jednak lista ludzi partyjnych, czy też szersza" - podkreślił.
Z informacji zbliżonych do kierownictwa partii wynika, że z pewnością nie jest przesądzona sytuacja w Małopolsce - Zbigniew Ziobro jest bowiem zdeterminowany wystartować do PE i nie wiadomo, czy to jemu, czy Bielanowi przypadnie pierwsze miejsce na liście.
"Nikt nie rozstrzygał, kto będzie pierwszy w Małopolsce na liście. Ja nie przeczę, że jest kandydatura pana Ziobry. Cztery lata temu o to prosił - wtedy dostał odmowę, ale z zapowiedzią, że za pięć lat będzie to ponownie rozważone i jest stara kandydatura Adama Bielana. Ale są oczywiście także inne" - zaznaczył J. Kaczyński.
Ewentualną kandydaturą spoza PiS może być Ryszard Czarnecki, który zapewne wystartowałby z Gdańska.
Przygotowania SLD
Pierwsze przygotowania do przyszłorocznych wyborów do PE poczyniło już SLD. W ubiegły weekend Rada Krajowa Sojuszu podjęła decyzję, że szefem sztabu wyborczego ma być wiceszef PE Marek Siwiec. Sojusz opowiedział się także za stworzeniem jednej lewicowej listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego, choć - jak na razie - nie zanosi się na to.
SLD czyni już również pierwsze przymiarki do list wyborczych. Na kandydowanie ochotę ma wielu czołowych działaczy Sojuszu, posłów i eurodeputowanych tej partii.
Liderkami dwóch okręgów w województwie mazowieckim będą wiceszefowe Sojuszu: Katarzyna Piekarska i Jolanta Szymanek-Deresz. Na Śląsku miałby startować obecny europoseł Adam Gierek, na Dolnym Śląsku - Lidia Geringer de Oedernerg, a w Małopolsce - Andrzej Szejna. "Jedynką" w Gdańsku mógłby być wiceprzewodnicący SLD Longin Pastusiak; w Poznaniu - Siwiec, a w Bydgoszczy - Janusz Zemke.
Start w wyborach do PE rozważają ponadto posłowie: Tadeusz Iwiński i szef klubu Lewicy w Sejmie Wojciech Olejniczak
SdPl z demokratami
SdPl z kolei przygotowuje się do wspólnego startu z Partią Demokratyczną-demokraci.pl. Jak nieoficjalnie mówią działacze tej partii, do PE najprawdopodobniej nie wystartuje Marek Borowski. Lider PD Janusz Onyszkiewicz, który obecnie jest europosłem, miały natomiast kandydować z Krakowa.
Inny z dotychczasowych eurodeputowanych SdPl Dariusz Rosati mógłby być "jedynką" w Warszawie lub w Białymstoku. Jak wynika z informacji uzyskanych w SdPl przedstawiciele tej partii o starcie w wyborach do PE rozmawiali też z Andrzejem Olechowskim - jednym z założycieli PO.
Według koncepcji SdPl, gdyby Rosati kandydował z Białegostoku, wówczas Olechowski mógłby być numerem jeden w Warszawie. W Katowicach i we Wrocławiu startować mają obecni europosłowie: Genowefa Grabowska i Józef Pinior.
Między SLD a SdPl trwa ponadto rywalizacja o kilka znanych nazwisk po lewej stronie sceny politycznej. Nie jest wykluczone, że Sojusz złoży propozycję startu do PE byłemu prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, choć on sam stanowczo wyklucza możliwość ubiegania się o mandat europarlamentarzysty.
Zarówno Sojusz jak i Socjaldemokracja widzieliby także na swoich listach obecną komisarz UE ds. polityki regionalnej Danutę Huebner i byłego premiera, obecnie niezależnego senatora Włodzimierza Cimoszewicza.
Politycy SdPl mają nadzieję, że gdyby Cimoszewicz nie zdecydował się kandydować do PE, poparłby kandydaturę Rosatiego w Białymstoku. Huebner mogłaby być natomiast liderką listy w Poznaniu.
Pawlak zostaje
W eurowyborach na pewno kandydować nie będzie szef ludowców Waldemar Pawlak. "To nie jest dobry pomysł, żeby kierownictwo było na uchodźstwie" - tłumaczy szef klubu PSL Stanisław Żelichowski.
Sam Żelichowski ma startować z okręgu olsztyńskiego, z poznańskiego - szef sejmowej Komisji ds. UE Andrzej Grzyb. W Małopolsce i Świętokrzyskiem o mandat ubiegać się będzie obecny eurodeputowany PSL Czesław Siekierski. Kandydatury Grzyba i Siekierskiego zachwalał w piątek Pawlak.
Na lubelszczyźnie w szranki wyborcze stanie prawdopodobnie szef tamtejszych struktur PSL Edward Wojtas, na podkarpaciu obecny wiceminister skarbu oraz poseł PSL Jan Bury. Liderem na Mazowszu ma być wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski. Niewykluczone, że o mandat europosła ubiegać się będzie były marszałek Sejmu Józef Zych.
Według Pawlaka, PSL chce poszukiwać na listy ludzi, którzy mają dorobek w "wymiarze europejskim i predyspozycje" do zasiadania w PE. Pytany, czy jeśli Buzek będzie kandydatem na szefa PE może liczyć na poparcie PSL, Pawlak powiedział, że z "PSL tak". Ale - jak dodał - kwestia kandydatów na to stanowisko to sprawa przyszłości.
Stronnictwo chce oddać część miejsc na listach przedstawicielkom Partii Kobiet. Mogą one liczyć na 3-4 pierwsze miejsca.
Samoobrona myśli o bloku, PR wystawia czołowych działaczy
Z kolei Samoobrona - jak powiedział jej rzecznik Mateusz Piskorski - zastanawia się nad stworzeniem szerszego bloku z partiami lewicowymi przed przyszłorocznymi wyborami. Partia przygląda się też sytuacji w LPR.
Prawdopodobnie w przyszłorocznych wyborach nie wystartuje szef Samoobrony Andrzej Lepper. Zgodnie z ordynacją wyborczą w eurowyborach nie mogą startować osoby prawomocnie skazane za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego. Lepper został skazany w lipcu za wysypanie zboża w 2002 r.
O mandacie eurdeputowanego myślą też przedstawiciele Prawicy Rzeczypospolitej. Lider tej partii Marek Jurek powiedział, że na liście wyborczej znajdą się wszyscy czołowi działacze ugrupowania. Wśród tych osób wymienił m.in.: Artura Zawiszę, Mariana Piłkę, Lucynę Wiśniewską, Małgorzatę Bartyzel i potwierdził, że sam także będzie brał udział w wyborach.
Decyzji o kandydowaniu nie podjął jeszcze były premier, obecnie lider Polskiej Lewicy, Leszek Miller, podobnie europoseł LPR Maciej Giertych, który zastrzega, że jeśli będzie taka wola partii, to on się jej podporządkuje.
Wybory do Parlamentu Europejskiego planowane są na czerwiec przyszłego roku. Sytuację skomplikowało odrzucenie przez Irlandię Traktatu Lizbońskiego. Wybory do PE miały się odbywać na podstawie nowego, wynegocjowanego z trudem podziału miejsc, dołączonego do Traktatu z Lizbony. Negatywny wynik irlandzkiego referendum podaje jednak w wątpliwość albo przynajmniej opóźnia wejście w życie nowego traktatu.
A to oznacza, że podstawą prawną do przeprowadzenia wyborów będzie Traktat z Nicei, ograniczający liczbę eurodeputowanych do 736. Traktat z Lizbony zakłada 751 miejsc w PE. Na Nicei tracą zwłaszcza Hiszpanie, Francuzi, ale też - jednego eurodeputowanego - Polacy (polska pula to według Nicei 50 zamiast 51 według Lizbony).
ab, pap