Historyk przypomina wywiad, jakiego poseł PO Arkadiusz Rybicki udzielił 9 września gdańskiej TVP. Mówił w nim, że Platforma żałuje głosowania na Janusza Kurtykę. "Wymienił w tym wywiadzie również moje nazwisko. Jednak moim zdaniem w całej tej sprawie nie chodzi o moją skromna osobę. Prawdziwym celem jest Janusz Kurtyka" - dodaje Cenckiewicz.
Twierdzi on, że na jego odwołanie naciskał marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Wyjaśnia jednak, że nie były to naciski bezpośrednie. Borusewicz dzwonił - według Cenckiewicza - do dyrektora gdańskiego IPN i "czynił mu zarzuty", że do jednej ze szkół zaproszono małżeństwo Gwaizdów i Krzysztofa Wyszkowskiego. Później do IPN dzwoniła przedstawicielka biura marszałka, która "w obcesowy sposób atakowała kierowniczkę pionu edukacyjnego".
"Dla mnie sam fakt, że jedna z najważniejszych osób w państwie wykonuje takie telefony, jest oburzający i może być traktowany jako forma nacisku" - mówi Cenckiewicz.
ab, pap