Z ustaleń "Iustitii" wynika, że w dniach planowanego protestu istotnie ograniczona zostanie liczba rozpraw sądowych.
Według zapowiedzi, np. w Krakowie zamiast ok. 160 rozpraw jakie prowadzono ostatnio w ciągu dnia, odbędzie się ich około 40 dziennie. W Częstochowie liczba rozpraw w dniach protestu zmniejszy się o połowę w porównaniu z poprzednim tygodniem, a w Suwałkach nie odbędzie się żadna rozprawa.
Sędziowie mają w tym czasie pracować w gabinetach i pisać m.in. uzasadnienia wyroków.
"Nas interesują rozwiązania systemowe, dotyczące nie tylko kwestii wynagrodzeń sędziowskich, ale przede wszystkim rozwoju sądownictwa, edukacji i dostępu do zawodu sędziowskiego" - powiedział PAP sędzia Żurek.
Według niego sędziowie mieli prawo oczekiwać ustawy, a nie "dodatków". Tymczasem projekt podwyżki, ogłoszony na początku września przez ministra sprawiedliwości, nie spełnia ich oczekiwań zarówno ze względów merytorycznych, jak i formalnych. Jest bowiem dopisany do projektu ustawy w sprawie szkoły sędziowskiej.
Z powodu braku uregulowań systemowych i finansowych protest zapowiedzieli także prokuratorzy z Komitetu Obrony Prokuratorów. Na swój "dzień bez wokand" wyznaczyli 26 września.
Jak zapewniał w piątek we Wrocławiu minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, od przyszłego roku sędziowie dostaną dodatkowo 1000 zł. "Takiej podwyżki, w takiej skali, nie było od 1991 r., czyli od momentu wprowadzenia nowego modelu wynagrodzeń sędziowskich. Myślę, że podwyżka rzędu ponad 20 proc. dla sędziów sądów rejonowych jest bardzo wysoką podwyżką" - mówił minister.
Pytany o przygotowywany na przyszły tydzień protest sędziów - "dzień bez wokand" - minister powiedział, że według niego nie ma żadnych podstaw do protestu.
"Sędziowie muszą się liczyć z możliwościami budżetu państwa. Jest wiele grup, które dostają swoje wynagrodzenia z budżetu i nie mają tak daleko idących podwyżek. Na wszystko trzeba zaczekać i trzeba mieć umiarkowanie w tym, czego się żąda" - mówił Ćwiąkalski.
pap, keb