"Prawnik miejski, opłacany za pieniądze publiczne, służy prywatnie Jackowi Karnowskiemu w jego wizytach w prokuraturze" - powiedział Kurski dziennikarzom na konferencji prasowej zwołanej przez niego w Sopocie.
Kurski zarzucił też prezydentowi Sopotu, że wynajęta przez miasto firma PR również doradza prywatnie Karnowskiemu.
Po konferencji posła Kurskiego dziennikarzy zaprosił na spotkanie prezydent Karnowski. "Chciałbym oświadczyć, że pan mecenas jest wynajmowany przeze mnie, z moich prywatnych pieniędzy" - oświadczył prezydent Sopotu. Dodał, że to samo dotyczy firmy PR, która - jak stwierdził - nie jest wynajmowana w tej chwili przez Urząd Miasta Sopotu.
Karnowski okazał dziennikarzom rachunki za usługi prawnika oraz firmy PR i zapowiedział, że w nadchodzącym tygodniu złoży pozew do sądu o zniesławienia i mówienie nieprawdy przez posła Kurskiego. "Chyba wypada już, żeby poseł Kurski zostawił Sopot w spokoju, bo po prostu za często kłamie" - dodał prezydent.
Na zapowiedź Karnowskiego pozwania go do sądu, zareagował Kurski.
W przesłanym oświadczeniu podkreślił, że nie wypowiadał się na temat sposobu rozliczeń między Karnowskim a jego mecenasem. "Nie twierdziłem, że płaci mu z publicznych pieniędzy, zwracałem tylko uwagę, że ta sama osoba obsługuje za publiczne pieniądze miasto Sopot, a prywatnie Jacka Karnowskiego, co samo w sobie jest patologią charakterystyczną dla republik" - zaznaczył.
Jak dodał, wyraża zdziwienie, że Karnowski nie rozumie języka polskiego.
W trakcie swojej konferencji prasowej Kurski określił Sopot mianem "bananowej republiki, prywatnego folwarku, takiej prywatnej kolonii pana prezydenta Jacka Karnowskiego".
"Oto bowiem rada miasta, zamiast zajmować się kłopotami prezydenta, robi mu klakę i nosi niemalże w lektyce, wachluje, podziwia i wyraża pogląd: + jaki on jest wspaniały+" - kontynuował poseł, odnosząc się m.in. do piątkowego posiedzenia sopockiej rady miasta, na którym nie przyjęto (ze względów formalnych) wniosku PiS o przeprowadzenie w mieście referendum o odwołanie prezydenta Sopotu.
Od ponad dwóch miesięcy gdańskie biuro do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej bada sprawę domniemanej korupcji z udziałem Jacka Karnowskiego.
Na początku lipca trójmiejski biznesmen i członek PO Sławomir Julke zawiadomił prokuraturę o tym, że w marcu tego roku Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań w zamian za pomoc w uzyskaniu zgody na dobudowanie piętra na jednej z sopockich kamienic.
Julke przekazał prokuraturze nagranie z rozmowy, jaką odbył z Karnowskim w marcu. Biznesmen był już wielokrotnie przesłuchiwany, odmawia jednak ujawnienia szczegółów przesłuchań. Zarząd PO wykluczył Julke z partii. Karnowski nie przyznaje się do winy, ale zrezygnował z członkostwa w Platformie. Twierdzi, że rozbudowa kamienicy miała być wspólną inwestycją: jego i zaprzyjaźnionego z nim wówczas Sławomira Julke.
W czwartek prokuratura przedstawiła zarzuty złożenia fałszywych zeznań oraz sfałszowania dokumentów Danucie Z. - konserwator zabytków w sopockim magistracie. Podrobione przez nią, pismo miało ochronić prezydenta Sopotu, Jacka Karnowskiego przed zarzutem zażądania przez niego łapówki.ab, pap, keb