Dodała, że kontrolerzy byli świetnie poinformowani o tym, kiedy podpisała akt notarialny oraz o kredycie, który zaciągnęła na kupno domu. "Uważam, że mój majątek został prześwietlony, zanim ci panowie do mnie przyszli" - powiedziała. Dodała, że jej przełożeni w ratuszu nie zgodzili się, by rozmowę z kontrolerami UKS odbyła w miejscu pracy.
"Dlatego poszłam z mężem do siedziby UKS. Gdy po złożeniu wyjaśnień zapytałam czemu zawdzięczam kontrolę usłyszałam, że jest to polecenie naczelnika urzędu, który ma do tego prawo. Ale jeden z nich dodał: +poza tym my czytamy gazety+" - twierdzi kobieta.
Jej zdaniem kontrola UKS była tym bardziej nieprzypadkowa, że kilka dni wcześniej została wezwana przez olsztyński ZUS w sprawie rozliczenia działalności gospodarczej, którą prowadziła przed dziewięcioma laty. "Zdumiało mnie, że z takim opóźnieniem dokonywane są kontrole przez ZUS" - powiedziała kobieta.
W rozmowie z PAP kobieta zaznaczyła, że ponieważ obu kontrolom została poddana w tygodniu, w którym został z aresztu zwolniony Małkowski, poinformowała o nich - pisemnie i telefonicznie - prowadzącą śledztwo w sprawie seksafery Prokuraturę Okręgową w Białymstoku.
Szef tej prokuratury Tadeusz Marek odmówił komentarza w sprawie.
"Odbieram ostatnio dość często głuche telefony; uważam, że to co się dzieje jest formą wywierania na mnie presji, szykanowania mnie. W dniu, w którym Małkowski wyszedł na wolność, wykupiłam polisę na życie" - powiedziała kobieta.
Jej pełnomocnik mecenas Andrzej Rogoyski także uważa serię kontroli, jakim została poddana jego klientka, za nieprzypadkową. "Uważam, że kontrolę finansów związaną z kupnem domu powinien przeprowadzić urząd skarbowy, a nie UKS, powszechnie zwany policją podatkową. Poza tym cała ta kontrola wydaje mi się dziwna, bo sto procent kosztów kupna domu moja klientka pokryła z kredytu bankowego. Wymowny był także komentarz kontrolującego o czytaniu gazet" - uważa Rogoyski.
PAP nie udało się skontaktować z przedstawicielami ZUS i UKS. Na łamach sobotniej "Gazety Olsztyńskiej", która poinformowała o kontroli UKS, dyrektor tego urzędu Czesław Kalinowski powiedział, że kobieta została poddana "rutynowej kontroli, która wynika z analizy wydatków i dochodów podatników. (...) A to, że kontrolę wszczęto na dzień przed wyjściem pana Małkowskiego z aresztu, to czysty przypadek".
W sobotę PAP nie udało się skontaktować z obrońcami Czesława Małkowskiego. On sam od wyjścia z aresztu nie rozmawia z mediami.
O molestowanie urzędniczek i gwałt na jednej z nich, ciężarnej, prezydenta Olsztyna oskarżyła w styczniu "Rzeczpospolita". Po serii publikacji olsztyńska prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo, które następnie - by uniknąć podejrzeń o stronniczość- zostało przekazane do Białegostoku.
Na wniosek Prokuratury Okręgowej w Białymstoku 14 marca Małkowski został tymczasowo aresztowany. Areszt białostocki sąd uzasadnił obawą matactwa i grożącą Małkowskiemu surową karą.
Małkowski został zwolniony z aresztu 26 września przez Sąd Okręgowy w Olsztynie, który uznał, że obawa matactwa ustała. Zakazał jednak Małkowskiemu kontaktowania się z poszkodowanymi kobietami, kierowania ratuszem, opuszczania kraju i poddał go dozorowi policyjnemu.
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku nie ujawnia szczegółów sprawy, odmawia nawet podania liczby poszkodowanych. Zanim Małkowski został aresztowany kategorycznie zaprzeczał molestowaniu urzędniczek i zgwałceniu którejkolwiek z nich.
Ponieważ pomimo licznych apeli radnych Małkowski nie zrzekł się urzędu, na wniosek rady miasta 16 listopada w Olsztynie odbędzie się referendum w sprawie przedterminowego odwołania Małkowskiego ze stanowiska.pap, em