Nie było planu połączenia Związku Polaków na Białorusi

Nie było planu połączenia Związku Polaków na Białorusi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie było planu połączenia Związku Polaków na Białorusi kierowanego przez Andżelikę Borys ze Związkiem Polaków kontrolowanym przez Mińsk - oświadczył wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer.

Kremer zdementował w ten sposób doniesienia "Dziennika", według którego MSZ chciało połączenia obydwu organizacji polonijnych na Białorusi w zamian za  złagodzenie reżimu Aleksandra Łukaszenki.

"Takiego planu wchłonięcia Związku Polaków na Białorusi kierowanego przez Andżelikę Borys nie było i nie ma, to jest po prostu nieporozumienie" -  powiedział w TVP1 Kremer. Zaprzeczył, że MSZ był gotowy odsunąć Borys od kierowania Związkiem Polaków na Białorusi w zamian za ocieplenie stosunków Białorusi z Unią Europejską.

"Mamy tutaj do czynienia z pewnym tezami prasowymi, które są chwytliwe, ale  nieco odległe od rzeczywistości" - podkreślił.

Kremer potwierdził, że w MSZ istniał plan pewnego zbliżenia do Białorusi, którego elementem - jak mówił - była oprócz polepszenia kontaktów politycznych, także legalizacja przez władze w Mińsku związku kierowanego przez Borys.

Dodał, że rząd polski w rozmowach ze stroną białoruską podkreślał, iż "Polska nie wyobraża sobie poprawy stosunków na Białorusi bez regulacji sytuacji Związku Polaków na Białorusi rozumianej jako powrót do stanu prawnego sprzed rozłamu w  2005 roku, czyli legalnego związku działającego w całości z ostatnim wybranym legalnie prezesem, czyli z Andżeliką Borys".

W ocenie wiceszefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, byłego wiceministra spraw zagranicznych Pawła Kowala (PiS) z rekonstrukcji wydarzeń przedstawionej przez "Dz" wynika bardzo niewiele. Jego zdaniem nie wiadomo, czy w MSZ był pomysł polityczny zakładający połączenie obydwu działających Związków Polaków na  Białorusi. Podkreślił, że jeśli taki pomysł rzeczywiście miał miejsce, to rząd powinien się z niego jak najszybciej rozliczyć.

"Polski rząd musi wyjaśnić o co chodziło i powiedzieć jakie ma mechanizmy zbudowania zaufania między polską mniejszością na Białorusi a polskim rządem" -  powiedział Kowal w TVP1.

Zdaniem Marka Bućki, byłego zastępcy polskiego ambasadora w Mińsku, gdyby doniesienia prasowe się potwierdziły, świadczyłoby to o słabej znajomości przez rząd polski realiów, z jakimi mają do czynienia Polacy mieszkający na Białorusi. Jego zdaniem ewentualne połączenie obydwu związków dałoby większość organizacji kierowanej przez Mińsk i realną możliwość odsunięcia Borys od ZPB.

Także w ocenie szefa grodzieńskiego oddziału Związku Polaków na Białorusi, Mieczysława Jaśkiewicza, ewentualne połączenie polonijnych organizacji niosłoby ze sobą ogromne zagrożenie. "Jak można usiąść ze zdrajcami do jednego stołu i  rozmawiać? To tak jakby uznać ich za legalny związek" - powiedział Jaśkiewicz, również gość porannej audycji w TVP1.

Jego zdaniem sprawa opisana przez "Dziennik" jest jednym wielkim nieporozumieniem, budzącym wątpliwości wśród Polonii co do intencji polskiego rządu.

Według "Dziennika" od kilku miesięcy polskie MSZ prowadziło z władzami białoruskimi grę, dążąc do złagodzenia reżimu Aleksandra Łukaszenki. Ceną było połączenie Związku Polaków na Białorusi, któremu szefuje Andżelika Borys z  organizacją kontrolowaną przez Mińsk. Efekty były takie, że Łukaszenka i tak w  wyborach nie wpuścił do parlamentu żadnego przedstawiciela opozycji, a zaufanie ZPB do polskiego MSZ zostało mocno nadwerężone.

Jak zapowiada "Dziennik", jeszcze w tym tygodniu sprawą ma zająć się sejmowa Komisja Łączności z Polakami za Granicą.

ND, PAP