"Trwają czynności śledcze" - powiedział rzecznik białostockiego oddziału IPN.
Chodzi o dokumenty świadczące o rzekomej współpracy Wałęsy z SB, by skompromitować go przed komitetem pokojowej Nagrody Nobla. W 1983 roku ówczesny lider "Solidarności" został jej laureatem.
Jak powiedział rzecznik IPN w Białymstoku Tomasz Danilecki, formalnie śledztwo dotyczy zbrodni komunistycznej.
Przestępstwo miałaby polegać na przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy SB poprzez "podrobienie w celu użycia za autentyczne w nieustalonym miejscu" dokumentów dotyczących rzekomej współpracy Wałęsy z organami resortu spraw wewnętrznych PRL.
Dokumenty tak przygotowane zostały przekazane komitetowi pokojowej Nagrody Nobla w Oslo, w celu uniemożliwienia Lechowi Wałęsie otrzymania tego wyróżnienia.
Danilecki nie znał szczegółów śledztwa. Wyjaśnił, że we wtorek nieobecny był w pracy prowadzący je prokurator Instytutu. Dodał jedynie, że decyzję o przekazaniu sprawy do Białegostoku podjął dyrektor pionu śledczego IPN w Warszawie.
Śledztwo wszczął w maju 2005 roku gdański oddział IPN, po zawiadomieniu złożonym przez b. prezydenta.
Jak mówił kilka miesięcy temu Maciej Schulz szef pionu śledczego gdańskiego IPN, postępowaniu towarzyszyła szeroka kwerenda, którą zlecono warszawskiemu Biuru Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów i gdańskiemu odpowiednikowi tego biura.
Lista dokumentów, którymi zajęli się gdańscy prokuratorzy obejmowała m.in. te związane z operacjami SB o kryptonimie "Ambasador" i "Sąd", sprawami obiektowymi o kryptonimie "Tęcza" i innymi materiałami wytworzonymi przez różne jednostki MSW czy przez SB, a dotyczącymi Lecha Wałęsy.
Według prokuratorów, w ramach postępowania w gdańskim IPN przesłuchano już wiele osób, w tym także funkcjonariuszy SB.
ab, pap