Wcześniej szef gabinetu premiera Sławomir Nowak oświadczył w wypowiedzi dla tej stacji, że prezydent nie poleci na szczyt.
Odnosząc się do informacji, że dostępna jest tylko jedna załoga rządowego samolotu, ponieważ dowódca drugiej załogi jest chory (o czym w sobotę informował minister obrony narodowej Bogdan Klich - PAP), prezydent oświadczył: "Ja mam przede wszystkim pierwszeństwo, jeśli chodzi o samolot, a po drugie do Brukseli można się różnymi sposobami dostać: samolotem rejsowym, wyczarterowanym, z przyjaciółmi".
Lech Kaczyński wyjaśnił również, że w sobotę próbował skontaktować się z premierem Donaldem Tuskiem. Z wypowiedzi prezydenta wynika, że nie udało mu się jednak porozmawiać z szefem rządu. "Ja nie miałem pełnych możliwości, nie byłem w Warszawie. Pan premier też pewnie nie miał pełnych możliwości" - dodał.
Podkreślił, że zaprasza premiera do siebie "jutro na godziny popołudniowe, nocne, które chce".
W sobotę prezydent przebywał z wizytą w Wiśle i Bielsku Białej, w niedzielę jest w Cieszynie. Ma tam m.in. spotkać się z prezydentem Czech Vaclavem Klausem.
Spór między przedstawicielami rządu a Kancelarią Prezydenta o to, kto ma jechać na przyszłotygodniowy szczyt UE, trwa od kilku dni. Polskę chcą reprezentować zarówno premier Donald Tusk, jak i prezydent Lech Kaczyński. W czwartek Rada Ministrów w trybie obiegowym podjęła uchwałę, że to szef rządu będzie wyznaczał skład polskiej delegacji na szczyt UE.pap, keb