"Ja nie mam poczucia, abyśmy mieli do czynienia z istotnym sporem kompetencyjnym" - powiedział Kowal w Sejmie. Jego zdaniem, "mamy do czynienia z akcją polityczną i pewną nerwowością rządu, która zmierzała do tego, aby uniemożliwić prezydentowi wykonywanie jego obowiązków".
Kowal podkreślił, iż prezydent jest najwyższym reprezentantem państwa - co wynika z konstytucji - ma uprawnienia w polityce zagranicznej, bezpieczeństwa. "I rząd powinien mu w ich wypełnianiu pomagać" - zaznaczył.
Jak ocenił poseł, gdyby przed szczytem UE padło o kilka zdań mniej, "mielibyśmy dobry efekt Rady Europejskiej, być może jeszcze lepszy - niż mam nadzieję będzie - i mniej awantur politycznych".
Na pytanie o zapis w konstytucji, który mówi o współdziałaniu prezydenta z rządem, a nie w drugą stronę, Kowal odparł: "Trochę na tym polega problem, że nikt nie wskazuje choćby jednego przypadku, gdzie prezydent nie współdziałał z rządem".
Zaznaczył, że to Lech Kaczyński zapraszał premiera na spotkanie, zabiegał o informacje na temat szczytu Rady Europejskiej, "a rząd unikał przekazania tej informacji".
"Czy był chociaż jeden moment, kiedy prezydent nie współpracował z rządem?" - pytał. "Ja mam dowody. Dowodami są wypowiedzi polityków PO, którzy zawsze chwalili tę współpracę (prezydenta z premierem)" - zaznaczył Kowal.
Pytany, czy nie lepiej sytuację sporną, na linii premier-prezydent rozstrzygnąć prawnie, poseł odparł, że najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest "zdrowy rozsądek, rozeznanie i doświadczenie". "I na tym trzeba się opierać rozstrzygając ten spór" - ocenił.
Jak podkreślił, "dziś nie pomoże, tak po prostu pisanie nowej ustawy, w której będziemy wchodzili w jakieś szczegóły, które potem i tak będą przedmiotem interpretacji".
Kowal odniósł się w ten sposób do propozycji marszałka Bronisława Komorowskiego. Marszałek w środę poinformował, że zlecił prawnikom sejmowym zbadanie możliwości i zasadności przygotowania ustawy o ministrze spraw zagranicznych, która doprecyzowałaby konstytucyjne zapisy o polityce zagranicznej.
Zdaniem posła, propozycja marszałka jest o tyle kłopotliwa, że wiele razy wypowiadał się on w tej sprawie jako strona i trudno uznać jego propozycje za kompromisowe.
"Dzisiaj nawet państwo nie wierzycie, że marszałek jest do tego (kompromisu) zdolny, ponieważ sam kiedy składał te propozycje, wypowiadał się jako strona w tym sporze" - podkreślił.
ND, PAP