Kaczmarek kontynuował rozpoczęte we wtorek zeznania. Miał także zeznawać niejawnie - ale z powodu głosowań w Sejmie posłowie zdecydowali, że w tym trybie przesłuchają go później. Jak powiedział przewodniczący komisji Andrzej Czuma (PO,) stanie się to albo w czwartek, albo w piątek.
Posłowie PiS twierdzą, że nieprzesłuchanie Kaczmarka w trybie tajnym to "taktyka PO" polegająca na tym, żeby mógł on wysłuchać tego co powie na czwartkowym posiedzeniu b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (PiS) i się potem do tego odnieść.
Na posiedzeniu jawnym Kaczmarek mówił o polityce kadrowej ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Na koniec posiedzenia komisja, na wniosek posłów PiS zdecydowała, że przesłucha szefa CBA Mariusza Kamińskiego, biznesmena Ryszarda Krauze, b. posłów Samoobrony Lecha Woszczerowicza i Janusza Maksymiuka, b. szefa policji Konrada Kornatowskiego, a także Andrzeja K. - współoskarżonego z Piotrem Rybą w aferze gruntowej. Nie ustalono kiedy i w jakiej kolejności mieliby złożyć zeznania. Czuma zaznaczył jednak, że przesłuchania te nie odbędą się w przyszłym tygodniu.
Tymczasem skargę posłów PiS na powołanie sejmowej komisji śledczej ds. domniemanych nacisków władz za rządów PiS na śledztwa dotyczące polityków i mediów Trybunał Konstytucyjny ma rozpatrzyć 26 listopada.
W ocenie Kaczmarka, w sposobie obsadzania przez Ziobrę kierownictw prokuratur apelacyjnych istniało "pewne przesłanie" - trafiały tam osoby młode, z małym doświadczeniem, które miały być wdzięczne za stanowisko i w przyszłości oczekiwać powrotu składu rządzącego.
Prokuratury apelacyjne, które "ocalały" z tych zmian kadrowych to, według Kaczmarka, Gdańsk i Białystok. Świadek opowiedział jak relacjonowano mu, że gdy w Gdańsku świętowano brak zmian kadrowych, przyszła do nich pocztówka z Katowic (tamta prokuratura apelacyjna kierowana przez Tomasza Janeczka, miała opinię najbardziej zaufanej jednostki ministra Ziobry). "Wymowa pocztówki była taka: od was jest prokurator krajowy, ale to my rządzimy" - mówił Kaczmarek.
Co do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, którą kierował niezmiennie Sławomir Luks, to według Kaczmarka były polityczne naciski, by w niej także dokonać zmiany kierownictwa.
"Interweniowali u mnie posłowie Przemysław Gosiewski, Zbigniew Wassermann i pochodzący z Białegostoku Krzysztof Jurgiel, według którego prokurator Luks +zwalcza PiS+ w regionie. Ja odpowiadałem, że to dobry, doświadczony prokurator, który na pewno działa zgodnie z prawem. Dodatkowo opatrzność sprzyjała, bo skoro zmiany chciał Zbigniew Wassermann to było pewne, że nie dokona jej minister Ziobro - bo byli w konflikcie" - mówił Kaczmarek.
Ujawnił on też, że Ziobro poprosił go, by pojechał do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, żeby przekazać mu swą opinię o Luksie. "Tak zrobiłem i mówiłem panu prezesowi - jeszcze nie był premierem - że uważam prokuratora Luksa za fachowca. Wtedy on poprosił mnie, bym jeszcze porozmawiał z posłem Jurgielem. To także zrobiłem i uchroniłem prokuratora, ale wiem, że pana Jurgiela nie przekonałem" - mówił Kaczmarek.
Poseł Sebastian Karpiniuk (PO) pytał go czy wie, że były prezes PZU Jaromir Netzel i dwie inne osoby były nakłaniane przez organy ścigania do składania fałszywych zeznań przeciw niemu. Kaczmarek potwierdził i ujawnił, że dotyczy to sprawy przeciekowej. To, kto nakłaniał do fałszywych zeznań, ma ujawnić w części niejawnej.
Kaczmarek dodał, że ma wiedzę o "nieprawościach" dotyczących prokuratorów z zespołu śledczego powołanego do tej sprawy. Jego zdaniem, delegowano do niego "konkretne osoby" - szczególnie troje "dziwnym trafem w tym zespole się znalazło".
Jedną z nich był delegowany do Prokuratury Okręgowej w Warszawie asesor prokuratury rejonowej Paweł Wilkoszewski - b.asystent ministra Ziobry.
Komisja zwróci się do prokuratury o udostępnienie zgód wydanych na stosowanie podsłuchów wobec osób z kręgów afery gruntowej i stanowisk sądów w tej sprawie. Wnosił o to Karpiniuk. Przepadł zaś wniosek PiS o wezwanie na świadków ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego i Prokuratora Krajowego Marka Staszaka.
pap, keb, ND