Za zgodne z konstytucją TK w pełnym składzie uznał samo powołanie z inicjatywy PO sejmowej komisji ds. zbadania, czy za rządów PiS w różnych sprawach dochodziło do nielegalnych nacisków na postępowania.
Zarazem Trybunał zakwestionował m.in. możliwość ustalania przez komisję, czy niszczono dowody stosowania podsłuchów i czy oraz kto z rządu PiS lub władz policji, ABW czy CBA ujawniał tajemnice śledztwa dla odniesienia korzyści. Według TK, nie może to leżeć w zakresie i być celem prac komisji śledczej.
Sędzia Andrzej Rzepliński mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku, że te kwestie są "innymi sprawami" w rozumieniu ustawy o komisji śledczej, którą można powołać do zbadania "określonej sprawy" i powinny być poza zakresem prac komisji ds. nacisków.
Skutkiem wyroku, który wejdzie w życie po opublikowaniu go w Dzienniku Ustaw jest to, że komisja może nadal działać, ale ma obowiązek pomijać pewne fragmenty z zaskarżonej przez PiS uchwały.
TK uznał, że "osobną sprawą" względem badanych przez komisję domniemanych nacisków władz z czasów rządów PiS na śledztwa dotyczące polityków i mediów są kwestie ewentualnego wykorzystywania dla celów politycznych informacji z takich śledztw i ich ujawniania oraz badanie, czy niszczono dowody domniemanych nielegalnych działań policji, ABW czy CBA.
"Gdyby w dotychczasowej pracy komisja śledcza ds. nacisków zebrała materiały dotyczące kwestii uznanych za wykraczające poza jej zakres, zobowiązana jest do usunięcia ich z akt sprawy. Obowiązek ten wynika bezpośrednio z zasady legalizmu działania organów władzy publicznej - uznał Trybunał.
Już po wyroku sędzia sprawozdawca Andrzej Rzepliński wyjaśniał dziennikarzom, że oznacza to, iż komisja powinna skupić się w pracach nad badaniem, czy za czasów rządów PiS były mechanizmy służące wywieraniu nacisków na określone sprawy dotyczące polityków i mediów.
"Polityczne efekty takich nacisków to sprawa nie dla tej komisji. Sejm może powołać inną komisję dla tak określonej sprawy. Podobnie co do ujawnienia informacji z afery gruntowej" - powiedział sędzia TK. Wynikałoby z tego, że badanie politycznych efektów nacisków ws. afery gruntowej czy byłej posłanki PO Beaty Sawickiej to ewentualnie zadanie dla innej komisji śledczej.
Ekspert komisji dr Waldemar Gontarski powiedział, że sprawa przecieku z afery gruntowej może być nadal badana, bo kwestię ujawnienia tajemnicy śledztwa można też rozumieć jako przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego, co komisja może badać i czego TK nie zakwestionował. "Wyrok ma największe znaczenie dla formy raportu końcowego z prac komisji śledczej" - ocenił dr Gontarski.
Sebastian Karpiniuk (PO) nie chciał się wypowiadać o konsekwencjach wyroku, bo chce się najpierw zapoznać z jego pisemnym uzasadnieniem. Jego zdaniem jednak prace komisji nie ulegną wielkiej zmianie.
Reprezentujący skarżących poseł PiS Wojciech Szarama powiedział, że szanuje ogłoszony w środę wyrok TK, ale jego zdaniem jest on odmienny od rozstrzygnięcia Trybunału z 2006 r., gdy zakwestionowano komisję śledczą ds. sektora bankowego jako zbyt szeroką pod względem zakresu.
Trybunał przypomniał w wyroku, że komisja ma doprowadzić do zbadania, czy członkowie Rady Ministrów nie dopuścili się nielegalnego wpływu na wskazane podmioty.
"Takie określenie zakresu działania komisji nie narusza konstytucyjnej zasady równości, a co więcej, ma być gwarancją rzeczywistej kontroli działań egzekutywy przez legislatywę" - uznał TK.
Jego zdaniem, zakres sprawy wytyczonej w uchwale do zbadania przez komisję "jest w pełni zgodny z postulowanym przez wnioskodawców podejściem - aby wobec prawa traktować polityków w taki sam sposób, jak innych obywateli".
Według TK, użycie w tekście uchwały powołującej komisję słowa "zarzut" oraz wymienienie z imienia i nazwiska osób, których działalność ma być zbadana, nie jest sprzeczne z zasadą domniemania niewinności.
Trybunał podkreślił, że użycie słowa "zarzut" - nie pierwszy raz w tytule uchwały powołującej komisję śledczą - nie przesądza jeszcze o winie, a postępowanie przed komisją "nie ma charakteru represyjnego, lecz jedynie wyjaśniające". W konsekwencji zasada domniemania niewinności jest w tym wypadku nieadekwatnym wzorcem kontroli - uznał TK.
Pięcioro z 15 sędziów TK złożyło zdania odrębne do wyroku. Maria Gintowt-Jankowicz, Teresa Liszcz, Zbigniew Cieślak, Mirosław Granat i Wojciech Hermeliński chcieli uznania, że komisja śledcza ma zbyt szeroki zakres i zakwestionowania jej konstytucyjności w szerszej części.
Gintowt-Jankowicz powiedziała, że TK uznając konstytucyjność uchwały Sejmu w tej części "zerwał z dorobkiem orzeczniczym", który w 2006 r. właśnie z powodu niedookreślenia zakresu komisji śledczej ds. banków uznał ją za niekonstytucyjną. Zgodził się z tym również Cieślak. Liszcz uznała zaś, że uchwała o powołaniu komisji nie ma charakteru generalnego aktu prawnego, nie powinna więc nawet być przedmiotem kontroli TK.
Uchwałę powołującą komisję śledczą zaskarżyła grupa posłów PiS. Wnosili oni o uznanie, że uchwała wykracza poza konstytucyjny wymóg określoności sprawy do zbadania przez komisję, narusza zasadę równości wobec prawa i domniemania niewinności.
Reprezentujący Sejm posłowie PO wnosili o uznanie, że uchwała nie narusza konstytucji. Takie samo zdanie zaprezentowali przedstawiciele Prokuratora Generalnego.
Powołana w styczniu z inicjatywy PO komisja śledcza bada sprawę zarzutu nielegalnego wywierania wpływu przez członków rządów, komendanta głównego policji, szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na funkcjonariuszy policji, CBA, ABW i prokuratorów w celu wymuszenia przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków.
Zdaniem skarżących komisję powołano, "by znaleźć argumenty na to, że poprzedni rząd łamał prawo" i chodzi o "znalezienie haków na poprzedni rząd". Uzasadnienie wniosku PiS w dużej mierze opierało się na orzeczeniu TK w sprawie sejmowej komisji śledczej ds. banków, którą TK uznał za niekonstytucyjną z powodu zbyt szeroko określonego zakresu jej prac. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski zapewniał, że Platforma dysponuje ekspertyzami, które dowodzą konstytucyjności uchwały o powołaniu komisji ds. nacisków.
Komisja, pracująca pod przewodnictwem Andrzeja Czumy, przesłuchała już ponad 30 świadków. Jej obrady obfitują w liczne spory słowne między posłami PiS i PO. Pierwszym badanym wątkiem była sprawa okoliczności opóźnienia - na czas po zeszłorocznych wyborach - zatrzymania b. ministra sportu w rządzie PiS Tomasza Lipca. Nim powstał cząstkowy raport w tej sprawie komisja - mimo protestów PiS - przystąpiła do badania afery gruntowej i w zeszłym tygodniu przesłuchała Janusza Kaczmarka, Andrzeja Leppera i Zbigniewa Ziobrę.
ND, PAP