Jak powiedziała dyrektor placówki Nina Siejko, na razie nie ma potrzeby wstrzymania przyjęć chorych. "Gdyby nawet doszło do generalnego strajku - grupa pielęgniarek, m.in. niezrzeszonych w Ogólnopolskim Związku Zawodowym Pielęgniarek i Położnych, zadeklarowała, że 1 grudnia będzie normalnie pracować i zapewni opiekę chorym" - wyjaśniła.
Siejko dodała, że wierzy w porozumienie z pielęgniarkami. Podkreśliła, że zaproponowała protestującym od stycznia przyszłego roku 300 zł podwyżki - jako kwotę bazową, uzależnioną jednak m.in. od wysokości przyszłorocznego kontraktu z NFZ. "Kwota podwyżki może być zarówno wyższa, jak i niższa, od zaproponowanej" - przyznała szefowa szpitala.
Pielęgniarki żądają podwyżki w wysokości 500 zł do zasadniczej pensji od września, ale - jak podkreślają - są gotowe na ustępstwa.
Od dziesięciu dni 150 sióstr okupuje szpital, część z nich prowadzi protest głodowy. Kobiety rozłożyły materace na korytarzach oraz w oddziale przeznaczonym do remontu i spędzają tam całe dnie i noce. Na razie pielęgniarki pracują normalnie, zgodnie z grafikiem. Pacjenci mają zapewnioną opiekę. Pielęgniarki zapowiadają jednak, że od 1 grudnia, w ramach strajku, odejdą od łóżek chorych.
W lipskim szpitalu działa ponad 10 oddziałów. W placówce zatrudnionych jest 220 pielęgniarek i 35 lekarzy.
ND, PAP