Braun, reżyser i publicysta, żąda od b. lidera "Solidarności" sprostowania i przeprosin za sformułowania z jego książki "Moja III RP. Straciłem cierpliwość", wydanej przez wydawnictwo Bertelsmann (także pozwane). Braun poczuł się dotknięty stwierdzeniem Wałęsy, że jest "usłużnym dziennikarzem" i że działa "na zamówienie polityczne".
Wałęsa odpowiedział pozwem wzajemnym przeciw Braunowi, od którego żąda przeprosin za film pt. "Plusy dodatnie, plusy ujemne", który stawia tezę, że w latach 70. Wałęsa był agentem SB o pseudonimie "Bolek".
W czwartek sąd przesłuchał Brauna i Wałęsę jako strony procesu, podczas czego dochodziło do starć słownych; sędzia musiała wielokrotnie interweniować. Oddalono wniosek Brauna o przesłuchanie m.in. małżeństwa Gwiazdów, Krzysztofa Wyszkowskiego oraz Janusza Korwin-Mikkego.
Zeznając Braun powiedział, że słowa Wałęsy to "nędzna insynuacja", która podważa jego niezależność, a jest ona jego "skarbem", oraz naraża na utratę prestiżu zawodowego.
"Domagam się odszczekania tych słów, żeby użyć staropolskiego sformułowania" - powiedział Braun. "Pozwany wykonuje teraz gesty powszechnie uznane za obraźliwe; wnoszę by to zaprotokołować" - dodał, co sąd spełnił.
Opowiadał też o aktach SB nt. Wałęsy, które przeglądał na potrzeby filmu. Nie przeszedł on kolaudacji i w marcu 2006 r. TVP odmówiła jego emisji. Braun oświadczył, że nie podpisał protokołu, uważając, że sfałszowano przebieg kolaudacji.
Gdy potem za barierką sądu stanął jako strona Wałęsa, Braun wniósł o odebranie od niego przyrzeczenia, bo - jak oświadczył - jest on "notorycznym kłamcą". Adwokat Wałęsy mec. Andrzej Tomaszewski zażądał by to zaprotokołować. Sąd oddalił wniosek Brauna jako niemający podstawy prawnej.
Film Brauna to "gniot", a zarzuty to "barbarzyństwo najwyższej jakości i ohydne kłamstwo" - oświadczył Wałęsa. "Ostrzegałem pana Brauna, że wszystko co robi jest kłamstwem" - dodał.
Powtórzył: "Nie byłem żadnym Bolkiem; nie dałem się nigdy zwerbować". Oświadczył, że jedyne, co podpisał po grudniu 1970 r. to "papiery przesłuchania". Jakieś ksero z ksero przedszkolak zrobił, a oni w to wierzą i pomawiają" - powiedział. Zaprzeczył też, by jako prezydent miał zniszczyć akta SB na swój temat. Podkreślił, że Braun zna wyrok Sądu Lustracyjnego (uznające za prawdziwe oświadczenie Wałęsy o braku związków ze specsłużbami PRL), ale "nadal podrywa mój autorytet w świecie".
Gdy Braun spytał Wałęsę, na czyje zlecenie miał rzekomo zrobić film, Wałęsa odparł: "A diabli pana wiedzą; to było diabelskie zamówienie". Na swe pytanie, co w filmie konkretnie jest nieprawdą, Braun usłyszał: "Wszystko". Gdy padło pytanie, które z akt SB z filmu są fałszywe, zirytowany Wałęsa odparł, że na żadne więcej pytanie Brauna już nie odpowie. Braun bezskutecznie domagał się od sądu zaprotokołowania pytań, które jeszcze chciał zadać. "Protestuję" - oświadczył.
W mowie końcowej Braun (PAP mówił, że nie stać go na adwokata) oświadczył, że nie wskazując jego rzekomych zleceniodawców, Wałęsa potwierdził zasadność jego roszczeń. "Nigdy!" - rzucił wtedy b. prezydent. Braun wniósł o oddalenie powództwa Wałęsy jako "niesłychanie bezczelnego". Mec. Tomaszewski wniósł o oddalenie pozwu Brauna i uwzględnienie powództwa Wałęsy.
B. prezydent powiedział, że wierzy w swe zwycięstwo w procesie. "Sąd nie może inaczej postąpić" - dodał.
"Zachowanie pana Wałęsy mówi samo za siebie; dramatyczne jest dla mnie takie prezentowanie się legendy mojej młodości przed sądem RP" - oświadczył Braun. Spytany, czy słowa o "notorycznym kłamcy" nie były obrazą, odparł: "To nie była obraza, ale smutny stan rzeczy".
Jeden z członków ekipy towarzyszącej Braunowi twierdzi, że został uderzony przez osobę z otoczenia Wałęsy, gdy wychodził z sali sądu. Nie potwierdza tego mec. Tomaszewski, według którego chodziło tylko o osłonięcie Wałęsy przed naporem kamerzysty.
Innym filmem Brauna (wspólnie z Robertem Kaczmarkiem) jest "TW +Bolek+", którego główną część stanowi opowieść Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka - autorów książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" o związkach Wałęsy z SB (książka jest na wniosek Brauna dowodem w procesie).
Braun ma publicznie przeprosić językoznawcę prof. Jana Miodka za zarzucenie mu współpracy z SB - orzekł w październiku prawomocnie Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, oddalając odwołanie Brauna od wyroku I instancji.
ND, PAP