W czwartek informacja o incydencie w Gruzji z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego została opublikowana na stronach internetowych kancelarii premiera. Napisano w niej m.in., że incydent nie miał charakteru zamachu na prezydentów Polski i Gruzji lub jednego z nich.
Według informacji, "w trakcie przygotowań i przebiegu wizyty prezydenta RP w Gruzji wystąpiły niedostatki organizacyjne, które negatywnie wpłynęły na bezpieczeństwo głowy państwa" i "naruszone zostały zasady ochrony głowy państwa".
Jeszcze przed opublikowaniem informacji, rzecznik BOR poinformował, że szef biura zawiesił w czynnościach służbowych dowódcę ochrony prezydenta ppłk. Krzysztofa Olszowca.
Zieliński podkreślał w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie, że w informacji dla premiera nie ma żadnego dowodu, że incydent w Gruzji był wynikiem prowokacji gruzińskiej. "
W tej informacji nie znajduję żadnego potwierdzenia tego, co było wcześniej ogłaszane, jeśli chodzi o przecieki z tzw. raportu, który miał być przygotowywany przez ABW" - powiedział poseł.
Środowy "Dziennik" napisał, że w poufnym raporcie ABW, jako najbardziej prawdopodobną, miała wskazać wersję, że strzały w pobliżu samochodu z prezydentami Polski i Gruzji były "gruzińską prowokacją". W środę rano szef MSWiA Grzegorz Schetyna potwierdził, że raport ABW stawia taką tezę. Schetyna dodał jednocześnie, że to "jedna z prób wyjaśnienia" incydentu w Gruzji.
Zieliński pytał w czwartek w Sejmie, czy istnieje raport ABW, a jeśli tak, to co zostało w nim zapisane. Według niego, informacja dla premiera "to dokument dużo ostrożniejszy niż tezy, które były wcześniej artykułowane".
"Jest to informacja o zrekonstruowanym przebiegu zdarzeń, a materiały na których minister (Jacek) Cichocki (sekretarz kolegium ds. służb specjalnych) oparł swoją informację to materiały MSZ i BOR, a nie służb specjalnych, zwłaszcza ABW" - mówił Zieliński.
W jego ocenie, w informacji "widać nastawienie polityczne w kierunku formułowania poszczególnych wniosków".
"To prezydent, jako osoba chroniona, ustala trasę swojej wizyty, miejsca w których zechce przebywać. BOR musiał się do tego dostosować i wszędzie, gdzie będzie się znajdować osoba chroniona, powinien wykonywać swoje obowiązki i w sposób właściwy chronić głowę państwa" - uważa Zieliński.
Przyznał, że "faktem jest, iż funkcjonariusze BOR nie byli blisko prezydenta podczas tego wydarzenia, a być powinni i szczegółowe postępowanie wyjaśniające powinno dać odpowiedź na pytanie, jak to się stało".
W informacji dla premiera napisano m.in., że "w opinii funkcjonariuszy BOR, gruzińska ochrona celowo blokowała samochód z polską ochroną".
Zdaniem Zielińskiego, "próba obwiniania bez wyraźnych dowodów strony gruzińskiej, że celowo to zrobiła, celowo podejmowała działania czy decyzje, które miały narazić naszego prezydenta na niebezpieczeństwo, jest ryzykowna". "To może być niebezpieczne i szkodzić stosunkom polsko- gruzińskim" - uważa poseł PiS.
Zieliński jako "polityczną" określił decyzję o zawieszeniu szefa prezydenckiej ochrony. Podkreślił, że Lech Kaczyński nie miał żadnych pretensji do szefa swojej ochrony i funkcjonariuszy BOR.
"Po takim oświadczeniu ta decyzja o zawieszeniu jest decyzją jednak polityczną" - uważa poseł. "Wydaje mi się, że nie było do niej podstaw, na tym etapie przynajmniej" - powiedział.
"Jeżeli już, to sądzę, że (osoby pełniące) wyższe funkcje powinny być brane pod uwagę jeśli idzie o konsekwencje" - uważa Zieliński. Jak mówił, warto wyjaśnić, czy szef ochrony, który był na miejscu, próbował się skontaktować ze swoimi przełożonymi, a jeśli nie, to dlaczego.
Decyzja o zawieszeniu Olszowca, w ocenie Zielińskiego, ma na celu "skoncentrować odpowiedzialność" na jego osobie, a - jak zastrzegł - nie wie, czy to szef prezydenckiej ochrony zawinił najbardziej.
"BOR ma swojego szefa, na tym poziomie trzeba tak ważne sprawy jak ochrona prezydenta rozważać, to pytanie do szefa BOR, ale dalej idąc to pytanie do ministra spraw wewnętrznych Grzegorza Schetyny" - mówił poseł PiS.
Według Zielińskiego, warto zwrócić uwagę, że w informacji dla premiera "nie ma pana Schetyny, a przecież ogłaszał rewelacyjne informacje, że to strona gruzińska zawiniła, bo była prowokacja". Jak ocenił, Schetyna "został schowany".
ND, PAP