Prezydent podkreślił na konferencji prasowej w Opolu, że zamach w Indiach to "kolejny akt terroryzmu, wskazujący na to, że ten problem istnieje, że jest niełatwy do rozwiązania i walka z nim podjęta, nawet jeśli popełniono pewne błędy, jest walką słuszną".
Jak dodał, bardzo skomplikowana jest sytuacja w Pakistanie, a Indie same w sobie są państwem "nieco bardziej ustabilizowanym".
"Jak najlepiej życzę temu, nie regionalnemu, ale światowemu mocarstwu, ale widać i tam problemy występują" - dodał L. Kaczyński.
Jak zaznaczył, prezydentowi Indii została już przekazana depesza kondolencyjna.
Terroryści zaatakowali w Bombaju nocą ze środy na czwartek w wielu punktach miasta, w tym w hotelach Taj Mahal i Oberoi, biorąc zakładników, otworzyli też ogień w porcie lotniczym, w szpitalu oraz w okolicy kwatery głównej policji w południowym Bombaju. Rano zaatakowali także siedzibę żydowskiej ortodoksyjnej grupy Chabad-Lubawicz, zatrzymując rabina.
Uzbrojeni mężczyźni strzelali na oślep z broni automatycznej, a także rzucali w tłum granaty. Napastnikami byli młodzi mężczyźni w wieku 20-25 lat, którzy szukali osób z paszportami brytyjskimi lub amerykańskimi. Według policji zginęło ponad 100 osób, ponad 300 zostało rannych.
Do zamachów przyznała się nieznana dotychczas organizacja Mudżahedini Dekanu. Jest ona prawdopodobnie związana z ugrupowaniem Indyjskich Mudżahedinów, znanych z wielu ataków terrorystycznych, jakie przeprowadzali na terenie Indii.
ND, PAP