Szef rządu zrezygnował wówczas z wygłoszenia wykładu o kryzysie ekonomicznym, który miał przygotowany wcześniej, a postanowił porozmawiać z młodymi ludźmi.
"Jak byłem młodym człowiekiem, kiedy się marzyło o zawodach, to premierem był Józef Cyrankiewicz. Za diabła nie chciałbym być Józefem Cyrankiewiczem" - żartował Tusk.
Zwracając się do studentów powiedział, że gdy był w ich wieku nie planował, że będzie politykiem, premierem, albo że będzie pracował w jakiekolwiek administracji rządowej. "Moja droga zawodowa do premiera jest naznaczona różnymi zawodami, takimi wzlotami i upadkami" - mówił szef rządu.
Przypomniał, że wcześniej pracował w kilku, a nawet w kilkunastu zawodach - najdłużej jako wydawca i dziennikarz, a najkrócej jako sprzedawca pieczywa w tunelu dworcowym i... jako premier.
Według Tuska, często młodzi ludzie wybierają politologię, jako kierunek studiów, ponieważ planują, że zostaną politykami.
"Muzykologia jest pełna potencjalnych Beethovenów, politologia jest pełna potencjalnych premierów, ale żeby zostać premierem, prezydentem, ministrem, posłem, trzeba mieć pewien zbieg okoliczności po swojej stronie" - ocenił szef rządu.
Tusk zauważył, że od jego inicjacji politycznej w 1977 r., w Krakowie, minęło prawie 30 lat. "Wspominam tę sytuację, ponieważ przypadek, absolutny zbieg okoliczności, właśnie wówczas spowodował, że całe moje życie, ale też dotyczy to prawie całej mojej generacji, potoczyło się inaczej niż moglibyśmy sobie to zaplanować" - mówił premier.
Przyznał, że jako 20-latek, który zastanawiał się nad wyborem życiowej drogi, "nie przypuszczał, że przypadki tak bardzo pokierują (jego) losem". "Kiedy oceniam te 30 lat dostrzegam z większą mocą niż wskutek lektur, jak wielkie znaczenie w życiu ma przypadek, w dobrym i złym tego słowa znaczeniu. I jak wielkie znaczenie ma wola każdego człowieka - powiedział premier.
Pytany jak się zostaje premierem, Tusk powiedział: "Gdybym miał precyzyjne know-how, jak się zostaje premierem, to bym trzymał to w największej tajemnicy, bo w mojej najbliższej okolicy jest kilku gości, którzy by chętnie takie know-how sobie przeczytali i w związku z tym też szybko skróciliby moje premierowanie" - żartował szef rządu.
"Jak pamiętacie, ja planowałem, że premier będzie z Krakowa (chodzi o Jana Rokitę - PAP). Nie wyszło. Nie rozpaczam z tego powodu" - mówił Tusk zastrzegając, że nie chodzi mu o żadne złośliwości.
Studenci pytali też, jak to jest być premierem w kraju takim jak Polska. "Fajnie jest być premierem" - odparł Tusk. Według niego, "Polska nie jest trudniejszym krajem niż inne".
"Byłbym nieprzyzwoitym człowiekiem, gdybym narzekał, że pechowo trafiłem na trudniejszy czas. Oczywiście wyobrażałem sobie, że nie będzie kilku takich problemów, które na nas spadły. Ale nikt nie powinien planować sobie zadań na czas łatwy, bo właśnie wtedy może przyjść bardzo przykra niespodzianka" - powiedział Tusk.
"Większego orderu nie dostanę niż duma i zaszczyt bycia szefem polskiego rządu" - dodał.
W trakcie spotkania jeden ze studentów zaprosił premiera do udziału w telewizyjnym programie "Młodzież kontra czyli... pod ostrzałem", stwierdzając, że Tusk chyba obawia się wystąpienia w nim, by nie stracić pozytywnego wizerunku i boi się konfrontacji z liderami młodzieżówek partyjnych.
"Trochę pan przesadza. Doceniam program +Młodzież kontra+, ale to nie jest tak, żebym dniem i nocą zastanawiał się, czy jak pójdę do tego programu, to zrujnuje to moją reputację" - mówił Tusk.
Dodał, że inaczej wyglądałaby sytuacja, gdyby poszedł do programu "Mam talent" i zaśpiewał. Wtedy - żartował - moja reputacja "ległaby w gruzach całkowicie".
ab, pap