Jacek Szczot i drugi podejrzany w tej sprawie, Tomasz B., kupili gospodarstwo rolne, wzięli bony paliwowe przysługujące rolnikom, ale według ustaleń prokuratury bezprawnie, ponieważ sami nie prowadzili gospodarstwa.
"Podejrzani złożyli - w ocenie prokuratury - nieprawdziwe oświadczenie, iż prowadzą działalność rolniczą w ramach gospodarstwa rolnego w Wólce Gościeradowskiej. Z ustaleń śledztwa wynika, że działalności rolniczej w gospodarstwie nie prowadzili" - powiedziała w poniedziałek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Bony paliwowe otrzymywali rolnicy, były środkiem płatniczym za olej napędowy.
Według prokuratury Jacek Szczot i Tomasz B., działając wspólnie i w porozumieniu, pięć razy - w maju i wrześniu 2002, w kwietniu i wrześniu 2003 oraz w marcu 2004 - na podstawie nieprawdziwych oświadczeń pobrali bony. Za każdym razem bony miały wartość 3490 zł.
"Tym samym podejrzani doprowadzili Skarb Państwa do niekorzystnego rozporządzenia mieniem" - dodała Syk-Jankowska.
Tomasz B. i Jacek S. nie przyznali się do zarzucanych im przestępstw. Złożyli wyjaśnienia, których treści prokuratura nie ujawnia. Wobec obu podejrzanych zastosowano poręczenie majątkowe po 3 tys. zł. Grozi im kara do 8 lat więzienia.
Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie po publikacji "Gazety Wyborczej" w październiku ub. roku. Gazeta napisała, że Jacek Szczot i Tomasz B. kupili w 1998 r. gospodarstwo rolne w Wólce Gościeradowskiej o powierzchni 166 ha. W latach 2004 -2007 otrzymali 220 tys. zł dopłat unijnych.
"GW" podała, że w tym czasie ziemię dzierżawił rolnik spod Kraśnika, który twierdzi, że to jemu należą się pieniądze z dopłat. Jacek S. tłumaczył, że był wówczas administratorem gospodarstwa, a rolnik wykonywał jedynie zlecone mu w gospodarstwie prace. Gospodarstwo, według gazety, zostało sprzedane z zyskiem w ub. roku.
Jak powiedziała Syk-Jankowska, wątek otrzymywania dopłat unijnych jest nadal badany. Dotychczas nikomu nie postawiono żadnych zarzutów dotyczących dopłat.
Według gazety Tomasz B. to przedsiębiorca z Kraśnika, zamieszany w nielegalny handel paliwami.
Jacek S., były lider ZChN, jest obecnie adiunktem na wydziale prawa KUL.W przesłanym PAP oświadczeniu Szczot nazywa całą sprawę "kłamliwą kampanią oszczerstw". Twierdzi, że prowadził działalność rolniczą wspólnie z innymi współwłaścicielami "z należytą starannością i w dobrej wierze". Zaznaczył, że gospodarstwo zostało sprzedane w marcu ub. roku, na kilka miesięcy przed powołaniem go na stanowisko podsekretarza stanu w ministerstwie rozwoju regionalnego.
Jak twierdzi, otrzymane bony przekazywał rolnikowi, który wykonywał prace na jego polu.
B. wiceminister napisał też w oświadczeniu, że prokuratura stawia mu zarzuty "wątpliwej jakości" po ponad rocznym śledztwie. "Moja obrona może się ograniczyć tylko do czekania na obiektywny i sprawiedliwy proces - o ile do niego dojdzie, gdyż prokuratura opiera się na pomówieniach i dowodach powstałych w wyniku przestępstwa" - dodał.ab, pap