Prezydent o traktacie - Polska nie będzie przeszkodą

Prezydent o traktacie - Polska nie będzie przeszkodą

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. M.Stelmach/Wprost 
"Gazeta Wyborcza" drukuje wywiad z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Oto niektóre z poruszanych kwestii.

O traktacie lizbońskim

Traktat lizboński uważam za sukces na skalę możliwą do osiągnięcia. Osiągnęliśmy wszystkie cele poza pierwiastkowym systemem liczenia głosów. Moi partnerzy do dziś mówią, że szczyt w Brukseli z czerwca był polskim sukcesem, ale w Polsce nie potraktowano mnie jako zwycięzcy.

Sprawa Joaniny [mechanizmu pozwalającego Polsce blokować przez jakiś czas niekorzystne dla niej decyzje w UE] została zakończona po myśli Polski. System pierwiastkowy wysuwaliśmy pod koniec negocjacji tylko taktycznie, bo wiedzieliśmy, że ta propozycja nie ma szans. Przeciw było 26 krajów. Udało się nam także przedłużyć do 2017 r. korzystny dla Polski traktat nicejski, a dziesięć lat w historii UE to bardzo dużo.

(...) Podkreślam, że Polska nie będzie przeszkodą w wejściu w życie tego traktatu. Nie jest on optymalny, ale zdołaliśmy go w ciężkiej walce bardzo poprawić. Stawiam zresztą siedem do trzech, że traktat lizboński wejdzie w życie.

O polityce zagranicznej

Podstawową płaszczyzną odniesienia mojej polityki jest Unia. A podstawowym celem - wzmocnienie pozycji Polski w Unii. Zaś podstawowym celem w dziedzinie bezpieczeństwa - głębokie związki z USA, stąd poparcie dla tarczy antyrakietowej. Choć przecież świetnie wiem, że to nie jest tarcza, która ochroni nas przed atakami - oby do nich nie doszło - ze strony Moskwy. Rosja może zaatakować nas z bliskiej odległości, co pokazała niedawno w Gruzji, tarcza od takich ataków nie chroni. To sprawa naszego wysiłku obronnego i całego NATO, a także UE. Natomiast tarcza wiąże nas z USA, i to była podstawowa przesłanka mojego poparcia dla niej.

O wzmacnianiu pozycji Polski w Unii

- Temu służy moja polityka w Europie Południowo-Wschodniej. Ma to podstawy aksjologiczne, bo takie kraje jak Ukraina, Gruzja, Azerbejdżan zostały przez historię pokrzywdzone i należy im to wyrównać. Są także cele pragmatyczne związane z tranzytem ropy igazu. To była podstawa mojej inicjatywy krakowskiej [szczytu prezydentów Polski, Litwy, Ukrainy, Azerbejdżanu, Gruzji i przedstawiciela prezydenta Kazachstanu], dziś już popartej przez Unię. Ten związek daje korzyści naszym partnerom, ale także umacnia pozycję Polski w UE jako kraju tranzytowego. Nigdy nie myślałem o ropie i gazie znad Morza Kaspijskiego tylko dla zaspokojenia naszych potrzeb. Chodzi o dostawy do Europy. A Litwę angażujemy, by ten plan rozszerzyć na północny wschód.

O gazowym sporze

- Każdemu zdarzają się pomyłki (Czechy początkowo uznały gazowy spór Moskwy z Kijowem za konflikt ekonomiczny, do którego nie należy się mieszać). Czesi byli bez wątpienia pod presją. Siła wpływu naszego rosyjskiego partnera w UE jest olbrzymia. Stąd moje wątpliwości wobec tzw. polityki realistycznej czy minimalistycznej wyznawanej przez polski rząd. Jeśli Polska nie przeciwstawi się czemuś takiemu, to nie przeciwstawi się temu nikt.

O polityce wobec Rosji

- Polityka Polski wobec Rosji odbywa się na dwóch płaszczyznach. Wbrew pozorom istotna jest płaszczyzna werbalna. Jeśli szef MSZ mówi o neutralności w sporze między Ukrainą a Rosją, to mogę to wyjaśnić jego osobistą niechęcią wobec prezydenta albo muszę zastanowić się, o co tutaj idzie. Nie należy obawiać się, że zostaniemy oskarżeni o rusofobię w UE, bo i tak zostaniemy o nią oskarżeni. Przy olbrzymiej wadze prorosyjskich nastawień, tradycji, interesów, antyamerykanizmu, a czasami może i korupcji, jeśli się nie przeciwstawi temu jakaś grupa państw, to masa krytyczna będzie nie do przełamania. To nie znaczy, że Polska wraz z innymi państwami może się temu skutecznie przeciwstawić. Ale możemy pewne tendencje hamować.

O poparciu R. Sikorskiego na sekretarza generalnego w NATO

- Gdy Bronisław Geremek był poważnym kandydatem na szefa Parlamentu Europejskiego, to Jarosław Kaczyński go poparł. I to jest reguła, która będzie obowiązywać w sprawie polskich kandydatów do struktur międzynarodowych, w tym na szefa NATO, co nie zmienia mojej merytorycznej oceny polityki ministra Sikorskiego.

O stosunku do rocznic

- Dla mojego pokolenia (najważniejsze jest) oczywiście dwadzieścia lat od odzyskania suwerenności. Nie uznaję zasady, że Polski wcześniej nie było. Była, ale w postaci kulawej. Ale za datę odzyskania suwerenności uznałbym nie 4 czerwca, lecz 12 września, czyli powstanie rządu Tadeusza Mazowieckiego. Tego dnia powstał pierwszy rząd niekomunistyczny w naszej części Europy, czyli zakończyła się kierownicza rola partii stanowiąca istotę komunizmu.

- Oczywiście, że tak (włączy się w obchody wspólnie z premierem). Byłem wtedy bardzo aktywnym człowiekiem, a mój brat jeszcze aktywniejszym, zwłaszcza przy powołaniu rządu Mazowieckiego. Mam nadzieję, że nie będzie fałszowania historii przy tej okazji. Co do pięciolecia w UE, to jest to polski sukces. Unia przyniosła dużo korzyści, choć za niemałą cenę, ale było warto ją zapłacić. A jeśli chodzi o II wojnę, to postawię pytanie, jak obchodzić tę rocznicę.

- (...) Rocznica wybuchu wojny to problem polityki historycznej. Po siedemdziesięciu latach Niemcy są mimo wszystko naszym sojusznikiem, i to podwójnym - w NATO i UE. Niemcy odegrały istotną rolę w przyjęciu Polski do Unii. Ale to nie zmienia faktu, że nie można zapomnieć o historycznych prawdach, kto wywołał II wojnę, jakie ona przyniosła ofiary, kto odpowiada za straszne zbrodnie. W interesie Polski nie jest o tym zapominać.

ab, pap