Ponadto oskarżony został on również o usiłowanie utrudniania śledztwa. Według prokuratury mężczyzna nakłaniał Krawczyk, aby w zamian za korzyść majątkową udzieliła wywiadu w telewizji lub radiu i wycofała swoje wcześniejsze zeznania, obciążające posła Stanisława Łyżwińskiego i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera.
W maju ub. roku Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim skazał radnego sejmiku wojewódzkiego na karę dwóch lat i czterech miesięcy więzienia. Sąd zaliczył mu na poczet kary osiem miesięcy spędzonych w areszcie. Od wyroku piotrkowskiego sądu odwołali się zarówno obrońcy radnego, jak i prokuratura.
Zdaniem SA, wyrok sądu pierwszej instancji nie budzi żadnych wątpliwości, bo piotrkowski sąd "wnikliwie przeanalizował dowody i trafnie je ocenił".
Według SA nie było też żadnych podstaw do tego, aby uznać, iż na piotrkowski sąd były w tej sprawie naciski polityczne, o czym mówili obrońcy. "Sędziowskie oceny nie wykroczyły poza prawo i sale rozpraw. To była sprawa o czyn karalny, a nie sprawa polityczna" - mówił sędzia referent i dodał, iż "sąd poddał ocenie prawnej działania oskarżonego związane z zamiarem przerwania ciąży u pokrzywdzonej".
SA uznał natomiast, że Popecki nakłaniając Krawczyk do zmiany i wycofania swoich wcześniejszych zeznań "działał na zlecenie prominentnych osób".
Zdaniem SA sądu kara więzienia dla oskarżonego musi być bezwzględna, a jego czyn potępiony przez społeczeństwo.
Zadowolona z wyroku była zarówno prokuratura, jak i pełnomocnik Krawczyk, mec. Agata Kalińska-Moc. Jak powiedziała, "oczekiwała takiego wyroku i jest nim usatysfakcjonowana".
Na ogłoszeniu wyroku nie było Popeckiego, który obecnie jest radnym łódzkiego sejmiku województwa łódzkiego. Od samego początku nie przyznawał się do winy. Wiosną 2007 roku został aresztowany. Po ośmiu miesiącach wyszedł na wolność, po wpłaceniu kaucji. Po jego aresztowaniu sejmik zdecydował, że każdy radny, który trafi do aresztu, będzie otrzymywał miesięcznie symboliczną dietę w wysokości 1 zł.
Wtorkowy wyrok oznacza jednak, że Popecki, nie tylko - jako pierwszy w seksaferze - trafi do więzienia, ale także straci mandat radnego. Jego miejsce może zająć Krawczyk, która w wyborach do sejmiku województwa łódzkiego miała drugi wynik. Jednak jej pełnomocnik jeszcze raz powtórzyła we wtorek, że jej klientka nie ma zamiaru skorzystać z tego.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone obu mężczyznom.ab, pap