Palikot pomógł PiS w rozwiązaniu jednego z bardziej niewygodnych problemów. Niemożliwe? A jednak. Wygląda na to, że znany z coraz niższego poczucia humoru poseł doprowadził do rzeczy niemożliwej: pogodził PiS z TVN-em. Można by powiedzieć, że ostatni wyskok posła odbył się w czasie wymarzonym dla Prawa i Sprawiedliwości.
PiS zrewidowało ostatnio swój dotychczasowy wizerunek i – szczególnie po utracie pozycji w TVP - chce zaznaczyć swoją obecność we wszystkich liczących się mediach. Bojkot TVN był decyzją emocjonalną i mocno nietrafioną, a poza tym podjętą w czasie, gdy PiS miał jeszcze w ręku atut w postaci kilku kanałów telewizji publicznej. A TVN, czy się to komuś podoba, czy nie: to jeden z trzech najchętniej oglądanych programów telewizyjnych. Fakt: ma opinię nacechowanego politycznie, ale także pionierskiego i profesjonalnego.
PiS-owski bojkot TVN-owi zbytnio nie zaszkodził. Na miejsce polityków PiS zaczęto zapraszać Artura Zawiszę, Marka Jurka i innych ludzi kojarzonych z prawicą, a niegdyś także z PiS. Kłopot w tym, że oni, odkąd wydostali się spod kurateli Jarosława Kaczyńskiego, zaczęli mówić własnym głosem, nie zawsze brzmiącym zgodnie z PiS-owskim stanowiskiem. Coraz bardziej bojkot doskwierał natomiast samemu PiS-owi. Jak mocno, widać było po przypadkach „spontanicznego" łamania zakazu. A to mikrofon TVN wyłapywał wypowiedzi posłow PiS, którzy zupełnie „przez przypadek" znaleźli się w jego pobliżu, a to znów oburzony poseł Zbigniew Girzyński „musiał” coś sprostować na zakazanej antenie. Dla niepoznaki grożono mu wówczas nawet sankcjami. Trudno było jednak przyznać się do pomyłki – sprawa szybko nabrała charakteru honorowego i odwrotu nie było.
Chamstwo Janusza Palikota dostarczyło PiS-owi mniej lub bardziej zręcznego pretekstu do zakończenia "przegranej" wojny z TVN. Zwłaszcza że niedługo kongres PiS, na którym, ma on ogłosić swoją nową strategię. Tymczasem skoro stacja TVN stanęła w obronie kultury i dobrych obyczajów i znalazła się po tej samej stronie barykady, PiS zachowując twarz mógł uznać, że w ten sposób się „zrehabilitowała" i zasłużyła na wybaczenie. Prawo i Sprawiedliwość mogła dzięki temu odzyskać pozycję utraconą w mediach.
Nie obyło się bez pogrożenia paluchem: bojkot zawieszony jest czasowo i zależy od tego jak TVN będzie się sprawowało.
PiS-owski bojkot TVN-owi zbytnio nie zaszkodził. Na miejsce polityków PiS zaczęto zapraszać Artura Zawiszę, Marka Jurka i innych ludzi kojarzonych z prawicą, a niegdyś także z PiS. Kłopot w tym, że oni, odkąd wydostali się spod kurateli Jarosława Kaczyńskiego, zaczęli mówić własnym głosem, nie zawsze brzmiącym zgodnie z PiS-owskim stanowiskiem. Coraz bardziej bojkot doskwierał natomiast samemu PiS-owi. Jak mocno, widać było po przypadkach „spontanicznego" łamania zakazu. A to mikrofon TVN wyłapywał wypowiedzi posłow PiS, którzy zupełnie „przez przypadek" znaleźli się w jego pobliżu, a to znów oburzony poseł Zbigniew Girzyński „musiał” coś sprostować na zakazanej antenie. Dla niepoznaki grożono mu wówczas nawet sankcjami. Trudno było jednak przyznać się do pomyłki – sprawa szybko nabrała charakteru honorowego i odwrotu nie było.
Chamstwo Janusza Palikota dostarczyło PiS-owi mniej lub bardziej zręcznego pretekstu do zakończenia "przegranej" wojny z TVN. Zwłaszcza że niedługo kongres PiS, na którym, ma on ogłosić swoją nową strategię. Tymczasem skoro stacja TVN stanęła w obronie kultury i dobrych obyczajów i znalazła się po tej samej stronie barykady, PiS zachowując twarz mógł uznać, że w ten sposób się „zrehabilitowała" i zasłużyła na wybaczenie. Prawo i Sprawiedliwość mogła dzięki temu odzyskać pozycję utraconą w mediach.
Nie obyło się bez pogrożenia paluchem: bojkot zawieszony jest czasowo i zależy od tego jak TVN będzie się sprawowało.