Sprawcy linczu we Włodowie pójdą do więzienia z winy organów ścigania.
Trzej oskarżeni w głośnej sprawie linczu we Włodowie otrzymali po cztery lata więzienia. Zdaniem sądu przekroczyli granicę obrony koniecznej, zabijając bandytę, który terroryzował ich najbliższych. Prokurator domagał się jeszcze surowszych kar. Tyle tylko, że surowy w tym przypadku wymiar sprawiedliwości nie zechciał poszukać tych, których głupota i zaniechanie doprowadziły do linczu lub wymierzył im bardzo łagodne kary.
Nie jest już tajemnicą, że groźnego recydywistę najpierw przedterminowo wypuszczono z więzienia. Ktoś więc nieodpowiedzialnie uznał, że człowiek ten nikomu nie zagraża. Potem, gdy zrozpaczeni mieszkańcy alarmowali, że biega z siekierą i grozi ludziom, że ich pozabija, policja nie reagowała. Zdesperowani ludzie wzięli więc sprawę w swoje ręce, doprowadzając do śmierci bandyty. Wówczas ta sama policja, która wcześniej nie reagowała, błyskawicznie odnalazła sprawców.
To już kolejna sprawa, kiedy prokuratura i sądy są bardzo surowe dla tych, którzy bronią się przed przestępcami. W latach 90. głośna była sprawa Elżbiety K., która zastrzeliła złodzieja włamującego się do jej domu. Później długo i rozpaczliwie broniła się przed wymiarem sprawiedliwości, który bronić powinien ją. Ofiarą zaniechania policji jest też Sławomir Sikora, pierwowzór bohatera filmu „Dług". Nigdy nie trafiłby do więzienia i nie przeszedł takiej traumy, gdyby pomocy nie odmówili mu ci, którzy brali za to, również jego, pieniądze.
Jeśli więc zawiedli ci, którzy mieli obowiązek zatrzymać bandziora z Włodowy w więzieniu lub umieścić w zakładzie psychiatrycznym, a następnie ci, którzy w sposób profesjonalny, być może z użyciem mniej drastycznych środków, powinni byli go ująć i zamknąć w areszcie, to sądy powinny uniewinnić zdesperowanych mieszkańców Włodowy lub w najgorszym razie dać im wyroki w zawieszeniu. Tym bardziej, że policjanci, którzy im wówczas nie pomogli, otrzymali symboliczne wyroki w dodatku w zawieszeniu.
Skoro więc sąd odmawia im prawa do obrony, wygląda na to, że jego zdaniem, skazani powinni dać się zabić.
Nie jest już tajemnicą, że groźnego recydywistę najpierw przedterminowo wypuszczono z więzienia. Ktoś więc nieodpowiedzialnie uznał, że człowiek ten nikomu nie zagraża. Potem, gdy zrozpaczeni mieszkańcy alarmowali, że biega z siekierą i grozi ludziom, że ich pozabija, policja nie reagowała. Zdesperowani ludzie wzięli więc sprawę w swoje ręce, doprowadzając do śmierci bandyty. Wówczas ta sama policja, która wcześniej nie reagowała, błyskawicznie odnalazła sprawców.
To już kolejna sprawa, kiedy prokuratura i sądy są bardzo surowe dla tych, którzy bronią się przed przestępcami. W latach 90. głośna była sprawa Elżbiety K., która zastrzeliła złodzieja włamującego się do jej domu. Później długo i rozpaczliwie broniła się przed wymiarem sprawiedliwości, który bronić powinien ją. Ofiarą zaniechania policji jest też Sławomir Sikora, pierwowzór bohatera filmu „Dług". Nigdy nie trafiłby do więzienia i nie przeszedł takiej traumy, gdyby pomocy nie odmówili mu ci, którzy brali za to, również jego, pieniądze.
Jeśli więc zawiedli ci, którzy mieli obowiązek zatrzymać bandziora z Włodowy w więzieniu lub umieścić w zakładzie psychiatrycznym, a następnie ci, którzy w sposób profesjonalny, być może z użyciem mniej drastycznych środków, powinni byli go ująć i zamknąć w areszcie, to sądy powinny uniewinnić zdesperowanych mieszkańców Włodowy lub w najgorszym razie dać im wyroki w zawieszeniu. Tym bardziej, że policjanci, którzy im wówczas nie pomogli, otrzymali symboliczne wyroki w dodatku w zawieszeniu.
Skoro więc sąd odmawia im prawa do obrony, wygląda na to, że jego zdaniem, skazani powinni dać się zabić.