"Magdalenka nie była żadną zdradą, nie była żadną umową o oddaniu własności komunistom i to mogę państwu uroczyście w dwudziestą rocznicę powiedzieć" - oświadczył prezydent.
Lech Kaczyński zaznaczył, że "zła sława" rozmów w Magdalence "jest niezasłużona". "Tam doprowadzono do wolnych wyborów do Senatu. Nie mówię o samej legalizacji związku (NSZZ "Solidarność"), bo to było oczywiste. Tam doprowadzono do tego, że udział Solidarności w tych wyborach kontraktowych (...) do Sejmu był jednak znaczenie większy niż początkowo władza usiłowała zakładać" - mówił.
"Tam zgodzono się na urząd, który komuniści przewidzieli dla Jaruzelskiego, ale szybko wypadł z jego rąk i już w chwili, kiedy mu proponowano, było oczywiste, że to oznacza koniec takiego budynku na rogu Nowego Światu i Alej Jerozolimskich, tak zwanego +białego domu+" - podkreślił prezydent.
Jak mówił, są osoby, które uważają, że "był jakiś spisek w Magdalence, że tam po cichu między sobą pewne sprawy uzgodniono. Nie, byłem uczestnikiem wszystkich tych posiedzeń i mówię jasno: +nie+" - zaznaczył Lech Kaczyński.
Zdaniem prezydenta negatywnym aspektem negocjacji w Magdalence była "pewna fraternizacja". "Wiadomo, że my Słowianie łatwo przełamujemy lody. I tam te lody zostały w olbrzymim stopniu przełamane w sposób nadmierny, bo nie chodzi o to, żeby się nienawidzić, ale tam strona rządowa, w szczególności pan generał Kiszczak dążył do tego, żeby zbliżyć się z ludźmi, których przedtem zamykał do więzienia, zwalczał różnymi, w tym podłymi metodami, i to się udało. To się nie udało w stosunku do kilku osób dosłownie" - mówił.
Prezydent zaznaczył, że Okrągły Stół był bardzo ważnym zdarzeniem. "To było konieczne posunięcie taktyczne, które przyniosło sukces stronie społecznej, czyli Solidarności reprezentującej wtedy wolę większości społeczeństwa" - zaznaczył.
"Natomiast później była pewna interpretacja Okrągłego Stołu jako takiej umowy między równouprawnionymi dwoma elitami - społeczeństwo się nie liczy, jedna elita zagwarantowała drugiej, że z czasem ona straci władzę, ale nic, włos jej z głowy nie spadnie, jeszcze do tego będzie miała przywileje ekonomiczne, w nowym ustroju będzie mogła zająć miejsce w tych górnych warstwach społecznych. Otóż nie było takiej umowy przy Okrągłym Stole i tego rodzaju interpretacja jest fatalna" - mówił Lech Kaczyński.
Prezydent dopytywany o piątkowe spotkanie historyków w Pałacu Prezydenckim, zapowiedział, że "będzie gorący spór". "Będzie też moja jasna opinia: konieczne posunięcie taktyczne i fatalna jego interpretacja, o której mówiłem" - dodał.
ND, PAP
Pomnik dla gen. Jaruzelskiego? Co na to politycy? Sprawdź na GOVER.PL
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!