Pod znakiem zapytania stanął zakup sześciu nowoczesnych maszyn dla VIPów - alarmuje dzisiejszy "Wprost", który dowiedział się, że Ministerstwo Obrony Narodowej może wstrzymać przetarg z powodu problemów finansowych.
Informacja ta od rana wzbudza burzliwe komentarze przedstawicieli różnych środowisk politycznych. Oczywiście wszyscy używają argumentu o konieczności oszczędzania w czasach kryzysu.
Sam spór wydaje się bezsensowny, jeśli zważyć, że dwa rządowe Tupolewy w ciągu ostatnich 12 miesięcy przechodziły kilkanaście remontów. Ich stan techniczny można porównać do stanu Fiata 125 z końca lat 70., który jeszcze jakoś jeździ, choć nie wiadomo czy przejedzie następne dziesięć kilometrów. Nikt przecież nie kwestionuje, że polski prezydent i premier powinni latać maszynami sprawnymi technicznie, które nie stwarzają ryzyka wypadku. Nie ma więc żadnego uzasadnienia, aby rezygnować z tego zakupu.
Nietrafiony jest zupełnie argument o oszczędzaniu pieniędzy. Oszczędności są faktycznie potrzebne, zwłaszcza w MON, który jest potwornie przerośniętym i zbiurokratyzowanym molochem. Tyle tylko, że oszczędności powinno się szukać nie na samolotach dla VIPów, a przede wszystkim na luksusach urzędników: na kierowcach, na telefonach komórkowych i przede wszystkim na rozlicznych wyjazdach urzędników do dalekich krajów. Oszczędności warto poszukać również, likwidując wiele stanowisk pracy w resorcie. Głównym problemem MON jest bowiem potworna biurokracja, przerost zatrudnienia i ogromna ilość urzędników zatrudnionych po to, aby wypełniać skomplikowane procedury administracyjne. Oszczędność w MON jest rzecz jasna potrzebna, ale oszczędzać nie powinno się na samolotach tylko na biurokracji.
Sam spór wydaje się bezsensowny, jeśli zważyć, że dwa rządowe Tupolewy w ciągu ostatnich 12 miesięcy przechodziły kilkanaście remontów. Ich stan techniczny można porównać do stanu Fiata 125 z końca lat 70., który jeszcze jakoś jeździ, choć nie wiadomo czy przejedzie następne dziesięć kilometrów. Nikt przecież nie kwestionuje, że polski prezydent i premier powinni latać maszynami sprawnymi technicznie, które nie stwarzają ryzyka wypadku. Nie ma więc żadnego uzasadnienia, aby rezygnować z tego zakupu.
Nietrafiony jest zupełnie argument o oszczędzaniu pieniędzy. Oszczędności są faktycznie potrzebne, zwłaszcza w MON, który jest potwornie przerośniętym i zbiurokratyzowanym molochem. Tyle tylko, że oszczędności powinno się szukać nie na samolotach dla VIPów, a przede wszystkim na luksusach urzędników: na kierowcach, na telefonach komórkowych i przede wszystkim na rozlicznych wyjazdach urzędników do dalekich krajów. Oszczędności warto poszukać również, likwidując wiele stanowisk pracy w resorcie. Głównym problemem MON jest bowiem potworna biurokracja, przerost zatrudnienia i ogromna ilość urzędników zatrudnionych po to, aby wypełniać skomplikowane procedury administracyjne. Oszczędność w MON jest rzecz jasna potrzebna, ale oszczędzać nie powinno się na samolotach tylko na biurokracji.