Aresztowanie byłego wspólnika zamordowanego Krzysztofa Olewnika, Jacka K., to przełom w śledztwie - ocenił wiceprokurator generalny Jerzy Szymański na specjalnej konferencji prasowej.
Szymański poinformował, że Jacek K. będzie w areszcie całodobowo monitorowany, będzie też mu nadana kategoria "N" dla niebezpiecznych więźniów.
Jacek. K. został zatrzymany w środę przez Centralne Biuro Śledcze w Płocku. Prokuratura przedstawiła mu zarzuty udziału w grupie przestępczej planującej porwanie Krzysztofa Olewnika oraz współudziału w jego uprowadzeniu i przetrzymywaniu. W czwartek prokuratura zwróciła się do sądu o jego tymczasowe aresztowanie, a w piątek sąd podjął decyzję o zastosowaniu aresztu.
Zdaniem szefa gdańskiego biura prokuratury krajowej Zbigniewa Niemczyka, decyzja sądu o aresztowaniu Jacka K. świadczy o tym, że sąd podzielił stanowisko prokuratury o wysokim stopniu prawdopodobieństwa popełnienia przez niego przestępstwa.
"Sąd podejmując decyzję o aresztowaniu podzielił nasze stanowisko o wysokim prawdopodobieństwie popełnienia zarzucanych Jackowi K. czynów" - powiedział Niemczyk.
"W uzasadnieniu dla decyzji o trzymiesięcznym areszcie dla Jacka K. sąd wskazał, że górna granica kary w jego przypadku przekracza osiem lat, co może uprawdopodabniać przypuszczenie, że podejrzany będzie utrudniał postępowanie" - powiedział prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku, Wojciech Andruszkiewicz.
Prok. Niemczyk odmówił dziennikarzom udzielenia jakichkolwiek informacji na temat szczegółów dotyczących udziału Jacka K. w przestępstwie. Odmówił też odpowiedzi na pytanie, czy prokuratura nie wyklucza dalszych zatrzymań w sprawie Olewnika, co sugerował pełnomocnik rodziny Olewników, mecenas Ireneusz Wilk. Powiedział on: "To nie jest koniec. Jest możliwość, iż może on (Jacek K.) wskazać zleceniodawców tej okrutnej zbrodni".
Jacek K. był wspólnikiem Krzysztofa Olewnika. Był na przyjęciu w jego domu, w noc przed uprowadzeniem. Zjawił się też pierwszy na miejscu po porwaniu, o czym powiadomił telefonicznie ojca Krzysztofa, Włodzimierza Olewnika.
Gdańskie biuro Prokuratury Krajowej bada nieprawidłowości organów ścigania związane z postępowaniem w tej sprawie, ale też wątek ewentualnych nieustalonych do tej pory sprawców uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. W styczniu 2009 r. prokurator Niemczyk informował, że "prokuratura powróciła do niewyjaśnionych kwestii związanych ze związkami sprawców ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, genezą uprowadzenia, rozchodowaniem pieniędzy przekazanych w formie okupu".
W wydanym wtedy oświadczeniu prokurator Niemczyk napisał, że "w toku śledztwa gdańscy prokuratorzy ujawnili niewykorzystany do tej pory materiał dźwiękowy, na którym mogą być utrwalone głosy nieznanych do tej pory sprawców".
Mecenas Wilk nie wykluczył, że może istnieć związek między aresztowaniem Jacka K. a analizą głosów utrwalonych na taśmie. Podobną opinię wyraził drugi z pełnomocników Olewników, mecenas Bogdan Borkowski, który ocenił, że w sprawie Jacka K. i przedstawionych mu zarzutów prokuratura musiała mieć "bardzo mocny dowód". "Być może to wynika z ekspertyzy fonoskopijnej" - powiedział, zastrzegając, że jest to przypuszczenie. "O nowych dowodach poza tym, który był przedmiotem ekspertyzy fonoskopijnej, nie wiem" - dodał mecenas Borkowski.
W listopadzie 2007 r. Włodzimierz Olewnik, zeznając przed płockim Sądem Okręgowym podczas procesu ws. porwania i zabójstwa jego syna Krzysztofa, wspomniał o firmie KrupStal, której wspólnikami byli jego syn Krzysztof i Jacek K. W firmie, zajmującej się m.in. handlem maszynami rolniczymi, 70 proc. udziałów posiadał Krzysztof Olewnik.
Włodzimierz Olewnik relacjonował podczas procesu, iż o tym, że "coś stało się" z jego synem dowiedział się rano po uprowadzeniu od Jacka K. Opowiadał, iż nie mógł dodzwonić się do syna i postanowił zadzwonić do jego wspólnika. Ten przekazał mu informacje, że także nie może skontaktować się z Krzysztofem. Zaproponował, że pojedzie do jego domu. Gdy z progu zobaczył krew, zadzwonił do Włodzimierza Olewnika, który natychmiast zjawił się na miejscu.
Jak zeznał Włodzimierz Olewnik, gdy dotarł do domu syna okazało się, iż razem z Krzysztofem zniknął również samochód BMW, należący do Jacka K. Przyznał, że obaj wspólnicy często wymieniali się samochodami i przed porwaniem Krzysztof Olewnik korzystał z auta pożyczonego od Jacka K.
Olewnik zastanawiał się, w jaki sposób sprawcy porwania uruchomili samochód, który miał oryginalny, skomplikowany system zabezpieczeń. Krytycznie odniósł się do wyjaśnień jednego z oskarżonych, że sprawcy sami uruchomili auto, polegając na wskazówkach Krzysztofa Olewnika.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. Rodzina zapłaciła 300 tys. euro za jego uwolnienie. W lipcu 2003 r. okup przekazano porywaczom, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany.
Proces w tej sprawie, której akta liczą 112 tomów, toczył się od października 2007 do marca 2008 r., gdy zapadł wyrok. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika na kary dożywotniego więzienia. Na ławie oskarżonych znalazło się w sumie 11 osób, ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił.
Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwo. W olsztyńskim areszcie w czerwcu 2007 r. w celi powiesił się Wojciech Franiewski, któremu prokuratura miała postawić zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni. Po ogłoszeniu wyroku przez płocki sąd, na początku kwietnia 2008 r. w podobny sposób w płockim zakładzie karnym popełnił samobójstwo Kościuk. W styczniu 2009 r. w celi płockiego Zakładu Karnego znaleziono powieszonego Pazika.
ND, em, PAP
Jacek. K. został zatrzymany w środę przez Centralne Biuro Śledcze w Płocku. Prokuratura przedstawiła mu zarzuty udziału w grupie przestępczej planującej porwanie Krzysztofa Olewnika oraz współudziału w jego uprowadzeniu i przetrzymywaniu. W czwartek prokuratura zwróciła się do sądu o jego tymczasowe aresztowanie, a w piątek sąd podjął decyzję o zastosowaniu aresztu.
Zdaniem szefa gdańskiego biura prokuratury krajowej Zbigniewa Niemczyka, decyzja sądu o aresztowaniu Jacka K. świadczy o tym, że sąd podzielił stanowisko prokuratury o wysokim stopniu prawdopodobieństwa popełnienia przez niego przestępstwa.
"Sąd podejmując decyzję o aresztowaniu podzielił nasze stanowisko o wysokim prawdopodobieństwie popełnienia zarzucanych Jackowi K. czynów" - powiedział Niemczyk.
"W uzasadnieniu dla decyzji o trzymiesięcznym areszcie dla Jacka K. sąd wskazał, że górna granica kary w jego przypadku przekracza osiem lat, co może uprawdopodabniać przypuszczenie, że podejrzany będzie utrudniał postępowanie" - powiedział prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku, Wojciech Andruszkiewicz.
Prok. Niemczyk odmówił dziennikarzom udzielenia jakichkolwiek informacji na temat szczegółów dotyczących udziału Jacka K. w przestępstwie. Odmówił też odpowiedzi na pytanie, czy prokuratura nie wyklucza dalszych zatrzymań w sprawie Olewnika, co sugerował pełnomocnik rodziny Olewników, mecenas Ireneusz Wilk. Powiedział on: "To nie jest koniec. Jest możliwość, iż może on (Jacek K.) wskazać zleceniodawców tej okrutnej zbrodni".
Jacek K. był wspólnikiem Krzysztofa Olewnika. Był na przyjęciu w jego domu, w noc przed uprowadzeniem. Zjawił się też pierwszy na miejscu po porwaniu, o czym powiadomił telefonicznie ojca Krzysztofa, Włodzimierza Olewnika.
Gdańskie biuro Prokuratury Krajowej bada nieprawidłowości organów ścigania związane z postępowaniem w tej sprawie, ale też wątek ewentualnych nieustalonych do tej pory sprawców uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. W styczniu 2009 r. prokurator Niemczyk informował, że "prokuratura powróciła do niewyjaśnionych kwestii związanych ze związkami sprawców ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, genezą uprowadzenia, rozchodowaniem pieniędzy przekazanych w formie okupu".
W wydanym wtedy oświadczeniu prokurator Niemczyk napisał, że "w toku śledztwa gdańscy prokuratorzy ujawnili niewykorzystany do tej pory materiał dźwiękowy, na którym mogą być utrwalone głosy nieznanych do tej pory sprawców".
Mecenas Wilk nie wykluczył, że może istnieć związek między aresztowaniem Jacka K. a analizą głosów utrwalonych na taśmie. Podobną opinię wyraził drugi z pełnomocników Olewników, mecenas Bogdan Borkowski, który ocenił, że w sprawie Jacka K. i przedstawionych mu zarzutów prokuratura musiała mieć "bardzo mocny dowód". "Być może to wynika z ekspertyzy fonoskopijnej" - powiedział, zastrzegając, że jest to przypuszczenie. "O nowych dowodach poza tym, który był przedmiotem ekspertyzy fonoskopijnej, nie wiem" - dodał mecenas Borkowski.
W listopadzie 2007 r. Włodzimierz Olewnik, zeznając przed płockim Sądem Okręgowym podczas procesu ws. porwania i zabójstwa jego syna Krzysztofa, wspomniał o firmie KrupStal, której wspólnikami byli jego syn Krzysztof i Jacek K. W firmie, zajmującej się m.in. handlem maszynami rolniczymi, 70 proc. udziałów posiadał Krzysztof Olewnik.
Włodzimierz Olewnik relacjonował podczas procesu, iż o tym, że "coś stało się" z jego synem dowiedział się rano po uprowadzeniu od Jacka K. Opowiadał, iż nie mógł dodzwonić się do syna i postanowił zadzwonić do jego wspólnika. Ten przekazał mu informacje, że także nie może skontaktować się z Krzysztofem. Zaproponował, że pojedzie do jego domu. Gdy z progu zobaczył krew, zadzwonił do Włodzimierza Olewnika, który natychmiast zjawił się na miejscu.
Jak zeznał Włodzimierz Olewnik, gdy dotarł do domu syna okazało się, iż razem z Krzysztofem zniknął również samochód BMW, należący do Jacka K. Przyznał, że obaj wspólnicy często wymieniali się samochodami i przed porwaniem Krzysztof Olewnik korzystał z auta pożyczonego od Jacka K.
Olewnik zastanawiał się, w jaki sposób sprawcy porwania uruchomili samochód, który miał oryginalny, skomplikowany system zabezpieczeń. Krytycznie odniósł się do wyjaśnień jednego z oskarżonych, że sprawcy sami uruchomili auto, polegając na wskazówkach Krzysztofa Olewnika.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. Rodzina zapłaciła 300 tys. euro za jego uwolnienie. W lipcu 2003 r. okup przekazano porywaczom, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany.
Proces w tej sprawie, której akta liczą 112 tomów, toczył się od października 2007 do marca 2008 r., gdy zapadł wyrok. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika na kary dożywotniego więzienia. Na ławie oskarżonych znalazło się w sumie 11 osób, ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił.
Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwo. W olsztyńskim areszcie w czerwcu 2007 r. w celi powiesił się Wojciech Franiewski, któremu prokuratura miała postawić zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni. Po ogłoszeniu wyroku przez płocki sąd, na początku kwietnia 2008 r. w podobny sposób w płockim zakładzie karnym popełnił samobójstwo Kościuk. W styczniu 2009 r. w celi płockiego Zakładu Karnego znaleziono powieszonego Pazika.
ND, em, PAP