"Wydaje się, że raz do roku, kiedy w Sejmie jest mowa o przyszłości polskiej polityki zagranicznej, miejsce prezydenta jest w Sejmie, ale widocznie inaczej rozumiemy swoje obowiązki" - powiedział Tusk na konferencji prasowej w Sejmie.
"Wydaje się, powiem wprost, że pan prezydent bierze za to pieniądze m.in. żeby współtworzyć polską politykę zagraniczną i w wielu, wielu przypadkach prezydent Kaczyński bardzo energicznie domagał się uczestniczenia w polityce zagranicznej" - powiedział szef rządu.
Tusk dodał też, że nieobecność prezesa PiS wydaje mu się niestosowna, tym bardziej, że - jak podkreślił - minister Sikorski jest obiektem krytyki ze strony PiS, a także prezydenta i jego otoczenia.
Szef rządu ocenił, że dzień, w którym przedstawiana jest informacja o priorytetach polityki zagranicznej jest dobrą okazją, żeby dyskutować na temat polityki prowadzonej przez ministra spraw zagranicznych.
"Przyzwyczailiśmy się do tego, że poważne debaty nie interesują przynajmniej niektórych polityków opozycji" - powiedział premier. Zwrócił uwagę, że prezydent nie uczestniczył również w ubiegłorocznej debacie o priorytetach polityki zagranicznej.
"Jestem rozczarowany nieobecnością obu panów Kaczyńskich na posiedzeniu" - zakończył premier.
Sikorski jeszcze przed rozpoczęciem debaty mówił dziennikarzom, że zaprosił Lecha Kaczyńskiego na debatę. Byłoby mi bardzo miło, gdyby prezydent przyjechał - podkreślił.
W piątek w Sejmie prezydenta reprezentował szef jego kancelarii Piotr Kownacki. Przyszedł na wystąpienie ministra, spóźniony. Tłumaczył dziennikarzom, że pomylił godziny.ND, PAP