Nakaz opuszczenia mieszkania przez sprawcę przemocy domowej i poinformowania o nowym miejscu pobytu oraz zakaz zbliżania się do ofiar - taki pomysł na nowelizację prawa karnego ma resort sprawiedliwości - poinformował wiceminister Krzysztof Kwiatkowski.
Zmiana polega na przeniesieniu tego zapisu z ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie i wprowadzeniu go do Kodeksu postępowania karnego, gdzie ten "dozór warunkowy" stałby się kolejnym środkiem zapobiegawczym, jak kaucja, areszt czy dozór policyjny.
Stosowałoby się go wobec podejrzanych o przemoc w rodzinie, których zachowanie byłoby zbliżone do przesłanek tymczasowego aresztowania (zagraża pokrzywdzonemu, ale brak dowodów, że może uciec lub zacierać ślady przestępstwa). Wówczas prokurator lub sąd nakazywałby podejrzanemu opuszczenie mieszkania, poinformowanie o nowym miejscu pobytu i zakazałby mu zbliżania się do swych byłych domowników.
Ministerstwo ma kolejne pomysły na walkę z przemocą domową - ich zarys ma zostać zaprezentowany na poświęconej temu konferencji naukowej 20 marca. Jeden z nich to wprowadzenie do systemu prawnego osoby "opiekuna pokrzywdzonego" przemocą domową - jak działa to np. w krajach Beneluksu.
Resort rozważa także, czy wprowadzić w Polsce podstawę prawną do funkcjonowania ogólnopolskiego państwowego telefonu dla ofiar przemocy, na który pokrzywdzony mógłby zadzwonić i poinformować, że skazany za przemoc - obojętnie czy na karę więzienia w zawieszeniu, czy też odsiadujący wyrok w zakładzie karnym - nęka go: osobiście, telefonicznie lub listownie. Informacja o takim nękaniu trafiałaby wówczas bezpośrednio do akt skazanego w więzieniu, albo powodowała odwieszenie kary wydanej w zawieszeniu.
Z ministerialnych statystyk wynika, że w 2008 r. sądy skazały za znęcanie się nad osobą najbliższą 15 236 osób (rok wcześniej było to 16,8 tysiąca). 82 proc. wyroków wydano z warunkowym zawieszeniem ich wykonania. Co pewien czas media donoszą, że niewłaściwie funkcjonują kuratorzy sądowi (w większości społeczni), którzy mają po kilkudziesięciu, a nawet ponad stu skazanych do kontroli, co czyni ją iluzoryczną.
Resort zastanawia się jeszcze nad wprowadzeniem nowej instytucji prawnej, wzmacniającej pozycję pokrzywdzonych. Taka osoba po zamknięciu przewodu sądowego, a przed końcowymi wystąpieniami stron byłaby wysłuchiwana przez sąd o tym, jak oskarżony zachowywał się wobec niej w trakcie procesu - mogłoby się to odbywać nawet pod nieobecność podsądnego.
W sejmowej komisji kodyfikacyjnej toczą się już prace nad zmianami w kodeksach karnych, w tym nad rządowym projektem zaostrzenia kar za przestępstwa seksualne wobec nieletnich i stosunki kazirodcze. Projekt "obligatoryjnej chemicznej kastracji pedofilów" określany jest teraz mianem "poddawania sprawców przestępstw o podłożu seksualnym terapii tonizującej przestępcze zachowania".
Mieliby oni być jej poddawani obligatoryjnie, po zakończeniu odbywania orzeczonej kary, przez umieszczanie ich w zakładach zamkniętych, gdzie stosowano by wobec nich terapię farmakologiczną. Od uwarunkowań medycznych (sprawy wydolności nerek czy wątroby) zależałaby dopuszczalność i zakres stosowanej farmakoterapii. Przedstawiciele resortu przyznali, iż zdają sobie sprawę z ograniczeń polegających na braku odpowiednich ośrodków, gdzie terapia mogłaby się odbywać.
Inna zmiana, nad którą pracuje już parlament, to wprowadzenie do Kodeksu karnego możliwości orzekania przez sąd nie tylko odszkodowania za poniesioną materialną szkodę, ale też zadośćuczynienia za doznaną krzywdę - stosowałoby się to również do przestępstw seksualnych.
Przedstawiciele resortu przyznają zarazem, że już w obowiązującym prawie istnieje wiele możliwości oddziaływania na sprawców przemocy domowej, ale prokuratury i sądy niechętnie z nich korzystają - np. już teraz prokurator lub sąd w ramach "zobowiązania do określonego zachowania się" może zakazać napastnikowi zbliżania się do ofiary pod groźbą aresztu.
Wiceminister Kwiatkowski liczy na zmianę mentalności społeczeństwa i na to, że coraz częstsze będą przypadki, gdy to sami obywatele zdecydują się powiadamiać organa ścigania, że w rodzinie dzieje się krzywda.
pap, em
Stosowałoby się go wobec podejrzanych o przemoc w rodzinie, których zachowanie byłoby zbliżone do przesłanek tymczasowego aresztowania (zagraża pokrzywdzonemu, ale brak dowodów, że może uciec lub zacierać ślady przestępstwa). Wówczas prokurator lub sąd nakazywałby podejrzanemu opuszczenie mieszkania, poinformowanie o nowym miejscu pobytu i zakazałby mu zbliżania się do swych byłych domowników.
Ministerstwo ma kolejne pomysły na walkę z przemocą domową - ich zarys ma zostać zaprezentowany na poświęconej temu konferencji naukowej 20 marca. Jeden z nich to wprowadzenie do systemu prawnego osoby "opiekuna pokrzywdzonego" przemocą domową - jak działa to np. w krajach Beneluksu.
Resort rozważa także, czy wprowadzić w Polsce podstawę prawną do funkcjonowania ogólnopolskiego państwowego telefonu dla ofiar przemocy, na który pokrzywdzony mógłby zadzwonić i poinformować, że skazany za przemoc - obojętnie czy na karę więzienia w zawieszeniu, czy też odsiadujący wyrok w zakładzie karnym - nęka go: osobiście, telefonicznie lub listownie. Informacja o takim nękaniu trafiałaby wówczas bezpośrednio do akt skazanego w więzieniu, albo powodowała odwieszenie kary wydanej w zawieszeniu.
Z ministerialnych statystyk wynika, że w 2008 r. sądy skazały za znęcanie się nad osobą najbliższą 15 236 osób (rok wcześniej było to 16,8 tysiąca). 82 proc. wyroków wydano z warunkowym zawieszeniem ich wykonania. Co pewien czas media donoszą, że niewłaściwie funkcjonują kuratorzy sądowi (w większości społeczni), którzy mają po kilkudziesięciu, a nawet ponad stu skazanych do kontroli, co czyni ją iluzoryczną.
Resort zastanawia się jeszcze nad wprowadzeniem nowej instytucji prawnej, wzmacniającej pozycję pokrzywdzonych. Taka osoba po zamknięciu przewodu sądowego, a przed końcowymi wystąpieniami stron byłaby wysłuchiwana przez sąd o tym, jak oskarżony zachowywał się wobec niej w trakcie procesu - mogłoby się to odbywać nawet pod nieobecność podsądnego.
W sejmowej komisji kodyfikacyjnej toczą się już prace nad zmianami w kodeksach karnych, w tym nad rządowym projektem zaostrzenia kar za przestępstwa seksualne wobec nieletnich i stosunki kazirodcze. Projekt "obligatoryjnej chemicznej kastracji pedofilów" określany jest teraz mianem "poddawania sprawców przestępstw o podłożu seksualnym terapii tonizującej przestępcze zachowania".
Mieliby oni być jej poddawani obligatoryjnie, po zakończeniu odbywania orzeczonej kary, przez umieszczanie ich w zakładach zamkniętych, gdzie stosowano by wobec nich terapię farmakologiczną. Od uwarunkowań medycznych (sprawy wydolności nerek czy wątroby) zależałaby dopuszczalność i zakres stosowanej farmakoterapii. Przedstawiciele resortu przyznali, iż zdają sobie sprawę z ograniczeń polegających na braku odpowiednich ośrodków, gdzie terapia mogłaby się odbywać.
Inna zmiana, nad którą pracuje już parlament, to wprowadzenie do Kodeksu karnego możliwości orzekania przez sąd nie tylko odszkodowania za poniesioną materialną szkodę, ale też zadośćuczynienia za doznaną krzywdę - stosowałoby się to również do przestępstw seksualnych.
Przedstawiciele resortu przyznają zarazem, że już w obowiązującym prawie istnieje wiele możliwości oddziaływania na sprawców przemocy domowej, ale prokuratury i sądy niechętnie z nich korzystają - np. już teraz prokurator lub sąd w ramach "zobowiązania do określonego zachowania się" może zakazać napastnikowi zbliżania się do ofiary pod groźbą aresztu.
Wiceminister Kwiatkowski liczy na zmianę mentalności społeczeństwa i na to, że coraz częstsze będą przypadki, gdy to sami obywatele zdecydują się powiadamiać organa ścigania, że w rodzinie dzieje się krzywda.
pap, em