"Ministerstwo skarbu odpowiada - zdaniem NIK - za zaniechanie istotnych dla procesu prywatyzacji przedsięwzięć. W efekcie spółka, bez niezbędnych do rozwoju środków finansowych, pochodzących z prywatyzacji, nie mogła dostosować się do unijnych wymagań sanitarno-weterynaryjnych i pod koniec 2007 roku musiała zaprzestać produkcji" - napisano w komunikacie Izby.
"Po odrzuceniu pierwszej oferty prywatyzacyjnej w 2002 roku (Zakłady Mięsne Duda sp. z o.o), kolejni ministrowie skarbu podejmowali decyzje o dalszym funkcjonowaniu prawnym spółki bez jasno sformułowanej strategii prywatyzacyjnej" - dodano.
Kontrolerzy NIK "nie zakwestionowali powodów odrzucenia pierwszej oferty sprzedaży w 2002 roku (obniżanie ceny zakupu przez potencjalnego nabywcę), lecz wskazali na brak realnych działań prywatyzacyjnych w następnych latach".
Według Izby, przedłużanie działalności spółki przy równoczesnym zaniechaniu jej restrukturyzacji oraz nieudolnym kierowaniu przez zarząd przyniosło wielomilionowe straty. "Szacowana kwota strat wynikająca z wszystkich nieprawidłowości sięga ponad 17 milionów złotych" - podkreśla NIK.
Przypomina, że biegli rewidenci, którzy badali sprawozdania finansowe spółki, zwracali uwagę na złą sytuację Zakładów Mięsnych w latach 2004-2006.
"W lutym 2004 roku doradca prywatyzacyjny informował ministra skarbu, że bez środków pochodzących z prywatyzacji, zakłady nie będą w stanie dostosować się do wymogów unijnych. Pomimo tych ostrzeżeń, resort skarbu nie reagował na kolejne oferty ze strony inwestorów. Spółka otrzymała trzy kolejne oferty w latach 2004- 2005 od grupy rolników współpracujących z zakładem w Płocku, od zakładu przetwórstwa z Nowego Brzeska oraz przedsiębiorstwa usługowego +Roka+" - napisano.
"Podczas kontroli NIK, urzędnicy odpowiedzialni w ministerstwie skarbu za prywatyzację nie potrafili wyjaśnić, dlaczego nie podjęto rozmów z potencjalnymi inwestorami, dlaczego nie przedłużono umowy z doradcą prywatyzacyjnym, a wreszcie dlaczego departamenty ministerstwa nie przekazywały sobie informacji o trudnej sytuacji zakładów mięsnych w Płocku" - dodano.
NIK krytycznie oceniła też pomoc publiczną, jakiej udzielono spółce w 2003 roku.
"Blisko 6 milionów złotych nie zostało zdaniem kontrolerów wykorzystanych celowo. Środki te w żaden sposób nie przyczyniły się do restrukturyzacji zakładów, czy też przygotowania ich do prywatyzacji" - napisano.
W zawiadomieniu przesłanym do prokuratury, jako odpowiedzialnych za zaniechania resortu skarbu przy prywatyzacji zakładów mięsnych w Płocku, NIK wymienia, obok ministrów, także sekretarzy i podsekretarzy stanu oraz urzędników w ministerstwie skarbu, zajmujących się branżą mięsną - poinformował rzecznik NIK.
Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że zarzuty NIK wobec jego osoby są "śmieszne". "Ministrem skarbu byłem przez miesiąc, dokładnie 5 tygodni. Przez 5 tygodni nikt nie jest w stanie niczego sprywatyzować" - powiedział.
Z zarzutami Izby nie zgadza się również Wojciech Jasiński. "Zastałem spółkę w trudnej sytuacji. Starałem się doprowadzić do jej prywatyzacji; chcieliśmy znaleźć nabywcę" - powiedział.
"Nigdy nie uważałem, że państwo musi być właścicielem zakładów mięsnych w Płocku" - dodał Jasiński.
Spółka działała od 1936 roku; specjalizowała się w produkcji przetwórczej (wędliny, konserwy i smalec) oraz uboju trzody i bydła.
Pod koniec grudnia 2007 roku Zakłady Mięsne w Płocku zostały zamknięte decyzją powiatowego lekarza weterynarii z powodu niedostosowania się do unijnych norm sanitarno-weterynaryjnych. Pod koniec lutego 2008 r. do wydziału gospodarczego Sądu Rejonowego w Płocku trafił wniosek o ogłoszenie upadłości.pap, em