"Sędzia powinien spełniać najwyższe standardy kultury osobistej, ale trzeba także wziąć pod uwagę kontekst sytuacji, pewne zachowania asesor też nie były idealne" - uzasadnił SN.
Tym samym SN utrzymał wyrok sądu dyscyplinarnego w Krakowie, który - choć przyjął, że doszło do "uchybienia godności" sędziego - to postępowanie umorzył, gdyż jak ocenił "stopień bezprawia był znikomy". Odwołania od wyroku w I instancji złożyli zarówno oskarżona była sędzia, która wnioskowała o pełne uniewinnienie, a także rzecznik dyscyplinarny oraz Krajowa Rada Sądownictwa, którzy wnioskowali o ponowne rozpoznanie sprawy.
Sędzi, która pełniła funkcję przewodniczącej wydziału cywilnego w sądzie rejonowym, zarzucono, iż w sekretariacie wydziału w obecności osób postronnych odnosiła się do innych sędziów i pracowników w sposób niekulturalny, miała także publicznie krytykować orzeczenia wydane przez innych sędziów.
Do jednego z incydentów miało dojść, kiedy Elżbieta S. dowiedziała się, iż asesor bez togi i sędziowskiego łańcucha doprowadziła do nieformalnej publikacji wyroku w sekretariacie wydziału. Dopiero po interwencji S. publikacja została przeprowadzona ponownie, zgodnie z procedurą.
"Fakt traktowania pracowników w sposób niestandardowy został ustalony, jednak świadkowie, mimo że byli zażenowani takim zachowaniem, nie odnosili tego do siebie" - mówiła w uzasadnieniu sędzia SN Katarzyna Gonera. Jak dodała, rozstrzygnięcie I instancji jest optymalne.
Przewodniczący składu sędziowskiego, sędzia SN Stanisław Zabłocki zapytał natomiast o dalsze losy asesora. Jak odpowiedział rzecznik dyscyplinarny, sędzia Paweł Misiak, według jego wiedzy asesor została ukarana upomnieniem. Jak dodał, jeden z pracowników sekretariatu za uchybienia również miał być ukarany dyscyplinarnie.
"To znaczy, że jest jakaś elementarna sprawiedliwość" - ocenił Zabłocki.
Elżbieta S. w czerwcu ubiegłego roku zrezygnowała z zawodu sędziego.
pap, keb
Pitbul: Kto najbardziej obraził prezydenta Lecha Kaczyńskiego?