Minister nauki Barbara Kudrycka zdecydowała w czwartek o kontroli na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, w związku z pracą Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński, komentując tę decyzję, powiedział, że obowiązkiem PiS jest przygotowanie ustawy chroniącej wolność nauki i wolność słowa w Polsce. J.Kaczyński decyzję Kudryckiej ocenił jako "niebywale wręcz skandaliczną".
"Póki będą miał cokolwiek do powiedzenia w polskim rządzie, żaden z podległych mi urzędników nie będzie wykonywał żadnych zamachów na wolność słowa czy na wolność badań naukowych" - zadeklarował premier.
Zaznaczył, że jest to także wolność "do publikowania rzeczy złych, niemądrych". "Bo nikt z nas nie będzie ich cenzurował" - dodał.
Jak zapowiedział, będzie jednak dokonywana bardzo wnikliwa ocena tego, na co są wydawane pieniądze publiczne. "Za pieniądze publiczne w Polsce nikt nie ma prawa kłamać, nikt nie ma prawa oczerniać Lecha Wałęsy, nikt nie ma prawa zatruwać życie publiczne" - dodał Tusk. Jeśli chcą to robić - mówił premier - "to niech to robią na własny rachunek, za własne pieniądze, na własny koszt, na pewno nie za pieniądze podatnika".
Jak podkreślił, "praca magisterska w ocenie niektórych jej czytelników nie była pracą magisterską, tylko paszkwilem i politycznym atakiem". "Z całą pewnością jest to wystarczające uzasadnienie, aby zastanowić się, w jaki sposób funkcjonuje weryfikacja czy ocena badań naukowych" - uważa szef rządu.
W jego ocenie, dobrze by było, aby w Polsce "badania naukowe oznaczały badania naukowe", a "pamięć narodowa znaczyła pamięć narodową".
"Bardzo chciałbym, aby polska polityka wyglądała tak jak dzisiejszy dzień. Kiedy jest jasno, ciepło, a na giełdzie są bardzo optymistyczne nastroje, kiedy złotówka się wzmacnia, to są dni, kiedy chciałoby się powiedzieć do tych, którzy wiedzą, do kogo są kierowane: +przestańcie niszczyć polskie życie publiczne+" - mówił Tusk.
Jego zdaniem, jest pewna kategoria ludzi, którzy "z każdej instytucji, czy to jest IPN, czy to jest uczelnia, czy to jest Sejm, potrafią zrobić instytucję zatruwającą życie publiczne". I dlatego - mówił premier - nikt nie może udawać obojętnego czy bezradnego w kontekście sprawy wywołanej przez "niektórych nadgorliwców".
ND, PAP