Według PAP, instrukcje polskiego rządu miały polegać na tym, by "grać na zwłokę", tak by decyzja nie zapadła na obecnym szczycie NATO we francuskim Strasburgu i niemieckich miastach Kehl i Baden-Baden. Polska wciąż miała nadzieje na przeforsowanie kandydatury ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego na szefa Sojuszu Północnoatlantyckiego.
[[mm_3]][[mm4]]Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło, choć potwierdza, że prezydent Kaczyński poparł Rasmussena, to sugeruje, że nie było żadnych instrukcji rządowych.
Jak powiedział Szczygło, prezydent rozmawiał z premierem Danii jeszcze przed kolacją, tuż po koncercie. Pytany, czy powodem stanowiska Lecha Kaczyńskiego była informacja od samego Rasmussena o poparciu, jakiego udziela mu polski premier Donald Tusk Szczygło odpowiedział: "Nie była to informacja z jednego źródła. Powodem był także brak jakichkolwiek innych sugestii ze strony rządu; nie udało się nam dodzwonić do premiera".
Już w nocy z piątku na sobotę polskie źródła dyplomatyczne donosiły, że prezydent Kaczyński, zabierając głos podczas kolacji na szczycie NATO w Baden-Baden, miał poprzeć kandydaturę premiera Rasmussena na sekretarza generalnego NATO, a nie Radosława Sikorskiego.
To wzbudziło zdziwienie polskich źródeł, gdyż prezydent RP miał przemawiać jeszcze przed tureckim prezydentem Abdullahem Gulem, a to Turcja zgłaszała najwięcej wątpliwości w sprawie kandydatury Rasmussena.
Podczas kolacji pierwszego dnia szczytu przywódcom państw NATO nie udało się osiągnąć konsensusu w sprawie następcy obecnego sekretarza generalnego Sojuszu Jaapa de Hoop Scheffera. Kandydaturę Rasmussena zablokowała Turcja.
[[mm_1]] [[mm_2]]Premier Donald Tusk przemawiając podczas posiedzenia Rady Krajowej Platformy powiedział, że prezydent Lech Kaczyński wbrew stanowisku rządu poparł innego kandydata na szefa Sojuszu niż przewidywaliśmy. "To nie jest pierwszy taki przypadek, ale ja po raz pierwszy chcę o tym głośno i wyraźnie powiedzieć" - powiedział Tusk .
"Nie jesteśmy na tyle silni, nie jesteśmy mocarstwem które stać na takie błędy" - dodał premier.
"Serdecznie bym prosił tych polityków, szczególnie z tej najbardziej zaciekłej opozycji, że jeśli nie potrafią pomóc z różnych względów - np. uprzedzeń, albo niezdolności do współpracy, jeśli nie rozumieją na czym polega to praktyczne wyzwanie w polskiej polityce, to dzisiaj błagam o jedno - żeby nie przeszkadzali - powiedział.
pap, em