Na wtorkowych konferencjach prasowych obaj politycy odnieśli się w ten sposób do trwającej od kilku dni burzy politycznej po szczycie NATO, na którym prezydent Lech Kaczyński poparł kandydaturę premiera Danii na stanowisko szefa NATO. Premier Donald Tusk zarzucił prezydentowi, że zachował się wbrew stanowisku rządu.
L.Kaczyński w odpowiedzi oświadczył, że przed szczytem NATO nie widział żadnych sugestii rządu ws. wyboru nowego sekretarza Sojuszu. Według prezydenta, duński premier powiedział mu w piątkowej rozmowie podczas szczytu NATO, że "ma poparcie pana premiera Tuska i rządu polskiego".
Prezydent zaapelował też do rządu o upublicznienie notatki z rozmowy telefonicznej Tuska z Rasmussenem, z której - jak twierdzi kancelaria prezydenta - ma wynikać, że szef polskiego rządu, jeszcze przed szczytem NATO, wyraził poparcie dla duńskiego polityka na stanowisko sekretarza generalnego Sojuszu. Zaprzecza temu strona rządowa.
W opinii Szmajdzińskiego, szczyt NATO w Strasburgu kładzie się "wielkim cieniem na polskiej wiarygodności". "Zaczęło się od momentu, w którym ujawniono notatkę - sugestie do zachowania w momencie dyskusji na temat nowego sekretarza generalnego NATO" - podkreślił.
W niedzielę MSZ opublikowało pismo wystosowane do zastępcy dyrektora Biura Spraw Zagranicznych w Kancelarii Prezydenta Kazimierza Kuberskiego. Z pisma wynika, że sugerowano, aby prezydent pozytywnie wypowiadał się o Rasmussenie, ale krytycznie o tym, że nie było dyskusji o kryteriach wyboru nowego szefa NATO; aby dążył do przeciągnięcia sprawy - nie na długo - i wymuszenia rozmów z polską delegacją, w których moglibyśmy otrzymać jakieś zadośćuczynienie, jeśli mielibyśmy ustąpić z naszej kandydatury.
"Do tej pory nikt i nigdzie nie ujawniał tego typu dokumentów, instrukcji czy sugestii i wszystko to odbywało się dyskrecjonalnie, na forum Rady Ambasadorów (przy NATO) lub na nieformalnych spotkaniach ministrów spraw zagranicznych czy obrony narodowej" - zauważył wicemarszałek Sejmu.
Szmajdziński zaapelował też o zaprzestanie "gorszącej debaty". "Apelujemy o zaprzestanie żądania pokazywania coraz to nowych dokumentów, bo mogę sobie wyobrazić tę listę - nie tylko rozmowę Rasmussen-Tusk, ale również jaka była instrukcja dla ambasadora Polski (przy NATO) na tym posiedzeniu Rady Ambasadorów, gdzie zgłaszano kandydatów na sekretarza generalnego" - mówił polityk Lewicy.
"To wszystko obniża wiarygodność Polski w najbardziej delikatnej instytucji, która ma zagwarantować Polsce bezpieczeństwo" - zaznaczył.
Jego zdaniem, do niedawna w Polsce mieliśmy do czynienia z "dwoma politykami zagranicznymi", a teraz "mamy do czynienia z kryzysem polskiej polityki zagranicznej".
Obecny na konferencji wiceszef SLD, amerykanista Longin Pastusiak dodał, że w Polsce, zamiast kohabitacji, mamy "kahańbę", a szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak zapowiedział, że SLD już niebawem przedstawi własną, nową koncepcję polskiej polityki zagranicznej.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił we worek, że przedstawianie publicznie dokumentów niskiego szczebla jak instrukcja rządu nie będzie miało dobrych skutków dla Polski.
"Takich rzeczy się nie ujawnia, ale skoro próbuje się wmawiać, że prezydent zrobił coś złego i ciężką porażkę tego rządu zwala się na prezydenta, to trzeba pokazać wszystko, bo być może zobaczymy wtedy jakieś nowe aspekty sprawy" - zaznaczył podczas konferencji prasowej.
W ocenie J.Kaczyńskiego, polska polityka zagraniczna prowadzona jest obecnie "skrajnie szkodliwymi, doraźnymi metodami, z których nie wyniknie nic dobrego".
"Będziemy się starali przekonać wszystkich, aby odwoływali się do tych mechanizmów, które są w polskim prawie i odróżniali to, co jest, od tego, czego nie ma" - podkreślił prezes PiS.
Zdaniem J.Kaczyńskiego, polityka zagraniczna powinna być oparta na konstytucji, w której - jak przyznał - jest napisane, że prowadzi ją rząd, ale w uzgodnieniu z prezydentem. "To jest myślę najprostszy sposób dokonywania wykładni konstytucji" - dodał.
pap, keb