Marcin Libicki, który w ubiegłym tygodniu zrezygnował z członkostwa w PiS, nie będzie startował w wyborach do europarlamentu z konkurencyjnej listy.
Libicki powiedział, że "liczne rozmowy" prowadzone w tej sprawie nie dały rezultatu. Europoseł nie chciał zdradzić, z jakimi ugrupowaniami prowadził rozmowy na temat startu w wyborach.
Były już poseł PiS jest zdania, że padł ofiarą wewnątrzpartyjnej intrygi. Określa to nawet mianem sądu kapturowego. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaprzecza i twierdzi, że PiS dał możliwość wypowiedzenia się obydwu stronom, także historykom broniącym europosła.
Z opinią europosła zgadza się "Gazeta Wyborcza. W sobotnim wydaniu napisała, że akta SB, które miały świadczyć o rzekomej współpracy Libickiego z PRL-owskim wywiadem, zbadał dla szefów PiS Krzysztof Grzelczyk - wicedyrektor wrocławskiego IPN, były PiS-owski wojewoda dolnośląski i zaufany prezesa Kaczyńskiego z czasów Porozumienia Centrum. Sam również zainteresowany wejściem do PE. Był nawet przymierzany do jedynki na liście w okręgu dolnośląsko-opolskim. Ostatecznie przypadła ona przywiezionemu z Krakowa prof. Ryszardowi Legutce, za którym uplasował się obecny europoseł Konrad Szymański, a Grzelczyk był dopiero trzeci. Teraz, kiedy Szymański przeskoczył na miejsce Libickiego na poznańską listę, Grzelczyk zyskał realne szanse na mandat - napisała "GW".
pap, em
Libicki oraz dwóch posłów: Jan Filip Libicki i Jacek Tomczak zrezygnowali w ubiegłym tygodniu z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości. Był to efekt skreślenia M. Libickiego z listy kandydatów PiS w czerwcowych eurowyborach. Wraz z nimi legitymacje partyjne złożyło kilku lokalnych samorządowców.
Powodem decyzji komitetu politycznego PiS o nierekomendowaniu kandydatury M. Libickiego w wyborach do PE były zarzuty o jego rzekomej współpracy ze służbami PRL - którym eurodeputowny zdecydowanie zaprzeczał.Były już poseł PiS jest zdania, że padł ofiarą wewnątrzpartyjnej intrygi. Określa to nawet mianem sądu kapturowego. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaprzecza i twierdzi, że PiS dał możliwość wypowiedzenia się obydwu stronom, także historykom broniącym europosła.
Z opinią europosła zgadza się "Gazeta Wyborcza. W sobotnim wydaniu napisała, że akta SB, które miały świadczyć o rzekomej współpracy Libickiego z PRL-owskim wywiadem, zbadał dla szefów PiS Krzysztof Grzelczyk - wicedyrektor wrocławskiego IPN, były PiS-owski wojewoda dolnośląski i zaufany prezesa Kaczyńskiego z czasów Porozumienia Centrum. Sam również zainteresowany wejściem do PE. Był nawet przymierzany do jedynki na liście w okręgu dolnośląsko-opolskim. Ostatecznie przypadła ona przywiezionemu z Krakowa prof. Ryszardowi Legutce, za którym uplasował się obecny europoseł Konrad Szymański, a Grzelczyk był dopiero trzeci. Teraz, kiedy Szymański przeskoczył na miejsce Libickiego na poznańską listę, Grzelczyk zyskał realne szanse na mandat - napisała "GW".
pap, em