Prezes PiS mówił o konieczności silnej reprezentacji polskiej w Parlamencie Europejskim. "By Europa mogła się rozwijać, by mogła być wielka, by mogła być wielkim podmiotem światowej polityki, musi być Europą równych" - przekonywał. Zapowiedział, że PiS idzie do Parlamentu Europejskiego, aby stworzyć nową grupę wraz brytyjskimi i czeskimi konserwatystami.
W jego opinii, będzie to frakcja wpływowa, która "zapewni nam partnerstwo i mocny wpływ na jej postawę", a "w sprawach narodowych nie będzie dyscypliny". "Będziemy wolni, nie będziemy podlegać tym, niekiedy upokarzającym, ograniczeniom, którym podlegają członkowie wielkich europejskich klubów" - dodał Kaczyński.
To pozwoli - w ocenie prezesa PiS - na podjęcie polskich problemów. "A jest co podejmować, bo jest bardzo poważna kwestia równości Polski i Polaków w Unii Europejskiej". "+Więcej dla Polski+ oznacza równość, realizację tej zasadniczej dla całej konstrukcji UE zasady równości i solidarności, bo nie ma solidarności bez równości" - przekonywał prezes PiS, odnosząc się do hasła wyborczego partii.
Jak dodał, hasło "więcej dla Polski" nie jest przeciwko Europie, a "jest za Europą i całkowicie mieści się w ramach europejskich zasad". Kaczyński tłumaczył, że jeśli chcemy jednej Polski, to musi być to Polska solidarna. Jeśli chcemy jednej Europy, to musi być to Europa solidarna. "Jesteśmy solidarni ze stoczniowcami z Gdańska. Każdy ma prawo do miejsc pracy" - mówił prezes PiS. Dodał, że stoczniowcy walczą o wielką polską tradycję, jaką jest Solidarność - "największy ruch społeczny w dziejach Polski, ruch wszystkich grup, przeciw zniewoleniu, ku wolności, ruch, który jest naszą dumą, jeden z największych w dziejach świata".
"Trzeba na tej sali powiedzieć głośno, jak przed 20 laty Solidarność" - mówił J. Kaczyński, a skandujący tłum odpowiedział: "Solidarność, Solidarność".
Prezes PiS podkreślił, że chce społecznego dialogu, nie chce rozmów "przy pomocy pałek i gazu pieprzowego". Jego zdaniem Polsce dialog jest potrzebny, Polski nie można dzielić.
J. Kaczyński mówił też o prywatyzacji, która - jak zaznaczył - jest potrzebna, ale tylko uczciwa. "Chcemy uczciwej prywatyzacji, przynoszącej ludziom satysfakcję. Chcemy, żeby Polska prywatyzacja przebiegała zgodnie z interesem Polski, zgodnie z interesem narodu" - mówił prezes PiS.
Dodał, że PiS chce dobrej służby zdrowia, a nie dzikiej prywatyzacji. "To jest coś, czego nie mogą zaakceptować ludzie, uczciwi Polacy. Bo każdy uczciwy Polak, nawet jeśli ma pieniądze, to ma również poczucie tego, że ta elementarna sprawa, jak opieka zdrowotna, należy się wszystkim. A teraz mamy politykę, z której wynika, że to się nie wszystkim należy" - mówił Kaczyński.
Ponadto - jak wyliczał prezes partii - PiS chce zachowania polskiej oświaty narodowej i budowania naszej wspólnotowej narodowości.
Chcemy się zająć czymś - mówił J.Kaczyński - co nas dzisiaj bardzo boli, sprawą równości poszczególnych państw w kwestiach gospodarczych. Jego zdaniem symbolem tej równości - a raczej tej nierówności - są polskie stocznie. Jak podkreślił prezes PiS, "inne kraje mogą wspierać swoje stocznie, mogą wspierać inne dziedziny swojego przemysłu, (...) a my nie możemy". "Na to zgody nie ma i być nie może. Musimy być równi" - podkreślił.
Według J. Kaczyńskiego inną sprawą ściśle związaną z kwestią równości gospodarczej jest podział środków wspólnotowych. "Zadaniem naszych posłów musi być to, by zabiegać o te środki, tak by w kolejnej perspektywie budżetowej (..) te środki były wysokie, mogły służyć dalszemu budowaniu polskiej infrastruktury w sferze gospodarczej, drogowej, kulturalnej" - zaznaczył J. Kaczyński.
Jak mówił, eurodeputowani PiS powinni również zabiegać o właściwe traktowanie Polaków w europejskiej historii. "Historia, która dzisiaj jest pisana, bardzo często nie uwzględnia Polski, a niestety wtedy, kiedy uwzględnia, mamy w niejednym wypadku do czynienia z przypadkami wielkiej niesprawiedliwości, niekiedy haniebnej niesprawiedliwości" - mówił lider PiS. "Mamy prawo żądać, by bohaterską historię Polaków wprowadzić do dziejów Unii Europejskiej, do dziejów Europy" - podkreślił.
Równie owacyjnie jak prezes PiS została powitana Zyta Gilowska, która mówiła przede wszystkim o finansach i gospodarce oraz krytykowała działania obecnego rządu. B. wicepremier i minister finansów zaznaczyła, że ona i PiS zostawili po sobie gospodarkę i finanse w doskonałym stanie.
"Ilość głupot wypowiadanych na temat naszych rządów jest przerażająca. Chcę powiedzieć Polakom (...), że zostawiliśmy gospodarkę i finanse w stanie znakomitym. Nasi następcy, którzy obiecywali cuda, nie wiem jakiego rodzaju, otrzymali od nas spuściznę, jakiej można było tylko pozazdrościć" - mówiła Gilowska.
Podkreśliła, że rok 2007 r. zakończył się deficytem budżetowym w wysokości 10 mld zł. "GUS wykazał i my wykazaliśmy niecałe 16 mld, tylko dlatego, że 6 mld skierowaliśmy na dofinansowanie roku 2008. (...) Żeby się w 2008 roku również dobrze działo. Nasi następcy wzięli te 6 mld, zapomnieli o tym, a nas zaczęli krytykować" - mówiła b. minister finansów.
Wśród zasług rządów PiS wymieniła też program konwergencji, który zakładał "3 proc. deficyt w finansach publicznych w 2008 r.". "Co zrobili nasi następcy? Zmienili ten program konwergencji. (...) Musieli wiedzieć wiosną 2008 r., że te obietnice są bez pokrycia. Mimo to upierali się, że tenże deficyt w finansach publicznych w 2008 r. wyniesie 2,5 proc. Okazało się, że deficyt jest 3,9 proc. PKB. Różnica pomiędzy 2,5 proc. a 3,9 proc. to jest (...) 18 mld zł. (...) Jak można się tak pomylić?" - pytała Gilowska.
Na koniec wystąpienia b. wicepremier pokazała rządowi PO-PSL żółtą kartkę. 3 tysiące zgromadzonych w hali sympatyków PiS także podniosło ręce z żółtymi kartonikami.
Natomiast politolog, lider listy do PE ze Śląska Marek Migalski zwrócił się do wyborców PO, aby nie wierzyli w "bajki PO". "Wiem, że to konwencja PiS, ale ja przez chwilę chciałbym się zwrócić do wyborców PO. Do wyborców Platformy, którzy są takimi samymi patriotami jak my. Jak my chcą silnej Polski" - mówił. Jego zdaniem wyborcy PO uwierzyli, że PiS to totalitaryzm i autorytaryzm.
"Od 2 lat poszukuje się zbrodni +kaczyzmu+ czy +ziobryzmu+. Uruchamia prokuratury w całym kraju, ale bez skutku. Jeżeli chcecie wierzyć w tę bajkę, to jesteście zakładnikami PO" - mówił Migalski. Przyznał, że startowanie do PE z listy PiS nie było dla niego łatwą decyzją. "Bo głosowanie na PiS wymaga odwagi i rozwagi. Wymaga charakteru. I my mamy charakter" - mówił. Jego zdaniem głosowanie na PO jest proste, wystarczy jedynie słuchać mediów, "gwiazd popkultury, przeróżnych gwiazdeczek".
Na koniec zgromadzonym sympatykom PiS zaprezentowali się wszyscy liderzy 13 okręgów wyborczych do Parlamentu Europejskiego, którzy w krótkich wystąpieniach mówili o co będą zabiegać w PE dla swojego regionu, ale przede wszystkim dla Polski.
W przerwie na wielkim telebimie został zaprezentowany spot PiS "Kolesie". Momenty zakazane przez sąd zostały zastąpione tablicami "ocenzurowano".
Przed inauguracją konwencji przed Halą Orbita na prezesa PiS czekali przedstawiciele młodzieżówki PO z gadżetami swojej partii. "Chcemy podziękować panu Kaczyńskiemu, że podczas jednego ze swoich wystąpień zachęcał do głosowania na PO. Chcemy, żeby wiedział, że może na nas liczyć tak jak my możemy na niego" - powiedział Maricn Disterhoft, szef wrocławskiej młodzieżówki PO. Do spotkania młodzieży z prezesem PiS jednak nie doszło.
W minioną sobotę w Szczecinie PiS zaprezentował swój billboard i hasło wyborcze "Więcej dla Polski". Była to - jak mówili posłowie PiS - inauguracja kampanii outdoorowej.
ND, PAP