Mazowiecki wraz z byłym wicepremierem, ministrem finansów Leszkiem Balcerowiczem i marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim w ramach Polskich Spotkań Europejskich debatowali na temat dwudziestolecia polskich przemian demokratycznych i obecności naszego kraju w Unii Europejskiej
Wspominając 4 czerwca 1989 roku, Mazowiecki mówił, że był obserwatorem, ale nietypowym, bo był człowiekiem, który negocjował ze stroną rządową. "Zaczęło nas ogarniać +szczęście przerażenia+, tzn. jest świetnie, ale czy oni coś nie wywiną, czy nie powiedzą, że to jest złamanie ustaleń" - mówił, nawiązując do dnia wyborów dwadzieścia lat temu.
"Byłem szczęśliwy i zafrasowany" - podkreślił. Żartował, że wszystkich wyręczyła Joanna Szczepkowska, mówiąc w telewizji, że 4 czerwca w Polsce skończył się komunizm.
Były premier podkreślił także, że nie można się skupiać tylko na jednym momencie 1989 roku, bo ważny był cały rok.
Justyna Pochanke, która prowadziła spotkanie, zwróciła uwagę na słowa wypowiedziane przez Mazowieckiego w piątek podczas wręczania mu nagrody Człowieka roku 2009 i całego 20-lecia "Gazety Wyborczej": "Wybaczamy i prosimy o wybaczenie. Tak powinniśmy sobie powiedzieć my Polacy, do nas Polaków".
"Tak uważam. Zarazem jest to marzenie, które warto mieć, bo doprowadziło nas do tego, gdzie teraz jesteśmy" - mówił Mazowiecki. "Te marzenia, by Polacy rozmawiali ze sobą bez niechęci, pogardy, nienawiści, może i one się spełnią" - dodał.
Komorowski pytany, gdzie będzie 4 czerwca, odparł, że na pewno tam, gdzie odbędzie się spotkanie, promujące Polskę poza granicami kraju.
"To jest obowiązek z potrzeby pokazania także tego, co my wszyscy w Polsce wiemy, ale chcielibyśmy, by świat także o tym pamiętał, że ten wielki proces odzyskiwania wolności i budowy demokracji na przełomie 89' i 90' w znacznej mierze zaczął się w Polsce" - powiedział marszałek Sejmu.
"Chcemy pokazać także wspólnotę losów całego regionu oraz pokazać to na tle wspólnych dążeń do UE" - zaznaczył. Podkreślił, że właśnie tak on wyobraża sobie główną myśl obchodów w Warszawie i na pewno taka będzie na poziomie rządowym.
Marszałek zwrócił uwagę, że w dniach 2-3 czerwca w Warszawie zorganizowane zostaną parlamentarne uroczystości w związku z 20. rocznicą pierwszych wolnych wyborów w Polsce. Wśród zaproszonych gości mają być m.in. marszałkowie parlamentów wszystkich krajów członkowskich UE, szef PE Hans-Gert Poettering.
Balcerowicz, wspominając czerwiec 1989 roku, powiedział, że przy pierwszej rozmowie z Mazowieckim mówił, że się nie podejmuje teki ministra finansów w jego rządzie, ale później zmienił zdanie. "Miałem wrażenie niezwykłości chwili, ale przez głowę mi nie przeszło, co będę robił dwa miesiące później" - powiedział.
W jego ocenie 4 czerwca to bardzo ważna rocznica, ale - jak dodał - nie należy wyolbrzymiać roli rocznic. "My budujemy świadomość społeczną każdego dnia i na to trzeba patrzeć" - powiedział.
Z kolei Komorowski zaznaczył, że w 1989 roku odczuwał lęk, czy się uda. "Ja byłem absolutnie sceptyczny, co do eksperymentu, jakim było porozumiewanie się z ówczesną władzą komunistyczną, bo uważałem, że to się nie uda, że skończy się oszustwem, katastrofą" - mówił marszałek.
"Dzisiaj z największą satysfakcją chcę powiedzieć że ci, którzy proponowali pójście tą ryzykowną drogą porozumienia z poprzednim reżimem, mieli absolutną rację i dobre poczucie chwili oraz odwagę" - powiedział.
Komorowski starał się także odpowiedzieć na pytanie, czy faktycznie się udało. Podkreślił, że 20 lat od przełomu ustrojowego, wolnego rynku, polskiej wolności, która zaowocowała wejściem Polski do UE i NATO, jest to stale kontestowane. "Także, a może głównie z powodu łatwości zagospodarowania różnych ludzkich lęków, które były przez te 20 lat" - dodał.
"Mamy cały czas debatę na temat tego, czy się udało, czy nie i to co mamy przy okazji obchodów 4 czerwca jest próbą przekreślenia całych 20 lat, albo ich liczącej się części po to, żeby powiedzieć +nie, źle było, źle będzie w całej Polsce i wszędzie+" - podkreślił. Jego zdaniem jest to próba popsucia nastroju święta.
Zdaniem marszałka to, że tyle osób chce świętować tę rocznicę, jest koronnym dowodem na to, iż uważają, że naszemu społeczeństwu się udało, "że jesteśmy narodem szczęściarzy, ludzi odważnych, zdeterminowanych, którym się słusznie należało zwycięstwo, a teraz słusznie należy się satysfakcja".
Politycy pytani byli także o to, czy po 5 latach obecności Polski w Unii Europejskiej są czymś rozczarowani. Zdaniem Balcerowicza w naszym kraju na temat Unii nie ma poważniejszej debaty, a jest przerzucanie się emocjonalnymi schematami: "jedni - że wszystko co w Unii jest dobre, drudzy - że wszystko jest złe".
"Będąc w Unii nie możemy reagować na zasadzie totalnej negacji, albo totalnego entuzjazmu" - podkreślił. Według byłego wicepremiera, potrzebne są rzeczowe analizy tego, co jest w Unii realizowane. Dodał, że tego w Polsce jest zdecydowanie za mało.
Z kolei Komorowski odparł, że Polacy są pokoleniem szczęściarzy i nie mają na co narzekać. Jego zdaniem zawsze jednak można zrobić coś więcej albo lepiej. "Myślę, że Polska przegapiła najlepszą koniunkturę w Europie, w gospodarce światowej i można było zrobić więcej w zakresie przygotowań do wejścia do strefy euro" - ocenił.
ND, PAP