80 proc. gdańszczan mówi "nie" demonstracji 4 czerwca

80 proc. gdańszczan mówi "nie" demonstracji 4 czerwca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Blisko 80 proc. gdańszczan uznało, że Solidarność Stoczni Gdańsk nie powinna organizować demonstracji 4 czerwca - wynika z sondażu PBS DGA, przeprowadzonego na zlecenie kancelarii prezydenta miasta Gdańsk.

Jak powiedział na konferencji prasowej prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, to "czerwona kartka" dla liderów związkowych, którzy powinni w tej sytuacji zrezygnować z planowanej manifestacji, albo ewentualnie przenieść ją na  Plac Zebrań Ludowych, oddalony od stoczni o kilometr.

"Gdańszczanie dzisiaj mówią wyraźnie: chcemy, aby ten dzień był dniem godnym, radosnym, aby był dniem, w który my wszyscy będziemy cieszyli się ze wspólnego sukcesu narodowego, jakim było pokojowe obalenie komunizmu i przejście do  demokracji" - ocenił wyniki sondażu prezydent miasta.

Zdaniem Adamowicza, Plac Solidarności, gdzie znajduje się Pomnik Poległych Stoczniowców jest "miejscem świętem, okupionym krwią robotników w grudniu 1970 r.", to "plac zgody", który powinien być wykorzystywany do spotkań wyjątkowych.

"To miejsce powinno łączyć, a nie dzielić. W tym miejscu powinny być wypowiadane słowa i myśli łączące, a nie dzielące. Powinny być formowane zaproszenia do współpracy, a nie do jątrzenia i dzielenia (...) Polacy mają już dosyć rozrób, hałasu i kłótni. Chcą aby, 4 czerwca był momentem autentycznej satysfakcji" - podkreślił Adamowicz.

Na pytanie "Czy komisja zakładowa NSZZ +Solidarność+ powinna organizować demonstrację podczas uroczystych obchodów 20. rocznicy upadku komunizmu, czy też powinna powstrzymać się od organizacji demonstracji w tym dniu? 79,7 proc. pytanych odpowiedziało, że powinna powstrzymać się od organizacji demonstracji, a 14,1, proc. uznało, że powinna ją przeprowadzić. Odpowiedzi trudno powiedzieć udzieliło 6,2 proc. ankietowanych gdańszczan.

Na pytanie w sondażu, przeprowadzonym 8 maja, kto w największym stopniu przyczynił się do przeniesienia do Krakowa uroczystości 20. rocznicy upadku komunizmu, ankietowani gdańszczanie odpowiedzieli: 34,8 proc. związki zawodowe, 22,5 proc. premier Donald Tusk, 12,8 proc. PiS, 9,9 proc. PO, 2,7 proc. prezydent Gdańska, 4 proc. inne instytucje lub osoby. 13,3 proc. badanych nie  miało w tej sprawie zdania.

Ankietowanym zadano także pytanie czy Gdańsk straci, czy nie straci na  przeniesieniu obchodów 20. rocznicy obalenia komunizmu do Krakowa. 45,8 proc. badanych uznało, że zdecydowanie straci, a 22,1 proc. że raczej straci. O tym, że zdecydowanie nie straci przekonanych jest 9,2 proc. ankietowanych, a 18,1 proc., że raczej nie straci. Na odpowiedź "trudno powiedzieć" wskazało 4,8 proc. respondentów

Przewodniczący komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk Roman Gałęzewski powiedział, że związek nie wycofa wniosku z gdańskiego magistratu o zezwolenie na manifestację. Zastrzegł, że ostateczną decyzję ws. organizacji demonstracji podejmie Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" podczas obrad 19-20 maja.

"To prezydent Adamowicz jątrzy i zmierza do konfliktu, a nie związkowcy. Jeśli dalej będzie się tak działał, to naprawdę może spodziewać się w Gdańsku burzliwych obchodów" - dodał Gałęzewski.

W liście otwartym w czwartek Paweł Adamowicz zarzucił przewodniczącemu stoczniowej "S" Romanowi Gałęzewskiemu oraz jego zastępcy Karolowi Guzikiewiczowi, że planując 4 czerwca demonstrację przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców, skompromitowali Gdańsk i Polskę oraz sprzeniewierzyli się tradycji związku.

Premier Donald Tusk poinformował w czwartek, że część obchodów 20. rocznicy wyborów z 4 czerwca, które miały się odbyć w Gdańsku, zostanie - wobec zapowiedzi manifestacji związkowców z "Solidarności" - zorganizowana w Krakowie.

Z okazji obchodów 20. rocznicy odzyskania wolności i upadku komunizmu w  Europie Środkowej 4 czerwca w Gdańsku przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców planowano spotkanie szefów rządów państw europejskich z młodzieżą. Na ten sam dzień w tym miejscu związkowcy z "S" zapowiedzieli manifestację w obronie stoczni i miejsc pracy w innych zakładach.

Szef rządu argumentując przeniesienie obchodów do Krakowa podkreślił, że nie jest w stanie zagwarantować w Gdańsku bezpieczeństwa premierów i młodzieży przyjeżdżających do Polski. "Nie chcę, aby dzień 4 czerwca wyglądał tak, że  związkowcy z flagami +Solidarności+ biją policjantów i odwrotnie" - zaznaczył.

W sobotę podczas regionalnej konwencji PO Tusk potwierdził, że 4 czerwca po  spotkaniu szefów rządów krajów Grupy Wyszehradzkiej w Krakowie, przyjedzie też do Gdańska. Pytany o to w niedzielę prezydent Gdańska, powiedział, że nie wyobraża sobie, żeby tego dnia nie było premiera pod historyczną bramą nr 2  Stoczni Gdańsk.

ND, PAP