W ostatnich pięciu latach najczęściej bowiem zdarzało im się głosować inaczej niż większość polskich eurodeputowanych - głosi raport przygotowany przez Wolny Uniwersytet w Brukseli i London School of Economics na podstawie oficjalnych statystyk Parlamentu Europejskiego.
W przypadku tej trójki zgodność ich głosowań ze stanowiskiem większości polskiej delegacji sięga zaledwie 50-59 proc. Posłowie Platformy Obywatelskiej przodują natomiast w zestawieniu: w ok. 90 proc. przypadków głosowali tak jak większość z 54 polskich eurodeputowanych; tuż za nimi są eurodeputowani PiS. Dla autorów zestawienia świadczy to o dużym stopniu "lojalności" posłów wobec swojego kraju.
W dalszej kolejności opublikowanego na miesiąc przed wyborami europejskimi zestawienia na stronie www.votewatch.eu są posłowie Partii Demokratycznej i lewicy.
Można tam również sprawdzić, jak często posłowie głosowali zgodnie ze stanowiskiem frakcji politycznej, w której zasiadają w PE. Także w tym przypadku posłowie Tomczak i Krupa okazują się outsiderami: wraz z Bernardem Wojciechowskim mają najniższy wskaźnik lojalności. Tylko w 60-66 proc. głosowań podnosili rękę tak samo, jak większość eurodeputowanych ich frakcji Niepodległość i Demokracja.
W krótkiej karierze eurodeputowanego spośród wszystkich polskich posłów najbardziej lojalny wobec swojej frakcji był Krzysztof Hołowczyc z PO, zasiadający w chadeckiej EPP, który głosował tak jak większość aż w 98 proc.
Jednak to właśnie ten kierowca rajdowy, który trafił do PE w grudniu 2007 r., bije rekord absencji - i to nie tylko w polskiej delegacji, ale wśród wszystkich 777 eurodeputowanych ujętych w rankingu. Od wejścia do PE Hołowczyc opuścił aż dwie trzecie dni posiedzeń plenarnych.
W PE są eurodeputowani o 100-procentowej frekwencji. Nie ma ich jednak w polskiej delegacji, gdzie najpilniejszymi posłami byli Zdzisław Chmielewski i Zbigniew Zaleski z PO oraz Urszula Krupa, która do PE w nowej kadencji startuje z listy PiS. Cała trójka ma frekwencję 98,99 proc.
ND, PAP