Taką decyzję podjął płocki sąd okręgowy, który w poniedziałek postanowił przekazać do rozpoznania Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku wniosek toruńskiego BGŻ o zwrot banknotu - poinformowała rzecznik sądu Joanna Kasicka.
"Ten banknot nigdy nie występował w postępowaniu sądowym jako dowód w sprawie. Pojawił się w postępowaniu przygotowawczym, w którym prokuratura ustanowiła na nim depozyt i faktycznie nigdy fizycznie nie został do sądu, do sprawy karnej przekazany" - wyjaśniła Kasicka powody decyzji sądu.
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, która ma podjąć decyzję w sprawie banknotu, prowadzi wielowątkowe postępowanie dotyczące nieprawidłowości w śledztwie w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, a także w sprawie innych, nieustalonych dotąd sprawców tego przestępstwa. Tymi wątkami zajmuje się również sejmowa komisja śledcza, o której powołanie zabiegała rodzina Olewników.
Banknot, o którego losie zdecyduje prokuratura, pochodzi z okupu w wysokości 300 tys. euro. Taką kwotę w 2003 r. przekazała porywaczom na ich żądanie rodzina Krzysztofa Olewnika. W zamian porywacze obiecali uwolnić uprowadzonego. Tak się jednak nie stało. Dwa miesiące po przekazaniu okupu Krzysztof Olewnik został zamordowany. Z akt sprawy wynika, że porywacze podzieli między siebie 100 tys. euro. Nie wiadomo, co stało się z pozostałą kwotą 200 tys. euro.
Pełnomocnik rodziny Olewników mecenas Krzysztof Borkowski przyznał, że jego zdaniem - jako prawnika - banknot powinien wrócić do właścicieli, czyli do rodziny Olewników. Zastrzegł jednocześnie, że w sprawie banknotu Włodzimierz Olewnik, ojciec Krzysztofa, "zdał się całkowicie na rozstrzygnięcie sądu".
"Ten banknot został oznaczony konkretnie co do tożsamości. Tak samo jak pozostałe, które były okupem. Te pieniądze przestały być, w moim przekonaniu, zwykłym środkiem płatniczym. Powinny wrócić do właścicieli" - powiedział Borkowski. Ocenił zarazem, że w sprawie banknotu, którą można uznać za precedensową, "powstał dosyć ważny problem prawny", który powinien rozstrzygnąć jednak sąd, a nie prokuratura.
"Jeżeli prokuratura zdecyduje się wydać ten pieniądz bankowi, czy państwo Olewnikowie polecą mi zaskarżenie takiej decyzji, tego nie wiem" - dodał Borkowski. Przyznał, że banknot można traktować nadal jako dowód w sprawie. "Jako taki mógłby posłużyć on jako dowód pośredni przy innych dowodach, na przykład przy przesłuchaniach świadków" - zauważył pełnomocnik rodziny Olewników.
Nieoficjalnie PAP dowiedziała się w banku, iż w przypadku, gdyby prokuratura zdecydowała o zatrzymaniu banknotu lub przekazaniu go Olewnikom, jego kwota może zostać wpisana w straty, a następnie zwrócona klientowi, do którego suma ta miała trafić. "Chodzi o to, żeby nikt nie był poszkodowany. Gdybyśmy od razu wiedzieli, że to dotyczy sprawy Olewnika, nie byłoby żadnych wniosków" - powiedział rozmówca PAP. Dodał, iż o tym, że banknot pochodzi ze sprawy Krzysztofa Olewnika, bank dowiedział się oficjalnie kilka tygodni temu.
Z informacji PAP wynika, że po sprawdzeniu wpłaconego na konto banknotu okazało się, że powinien on zostać zatrzymany, a ponieważ informacja od generalnego inspektora nadzoru bankowego z numerami banknotów, które powinny być zatrzymane, nie zawiera danych jakiej sprawy banknoty te dotyczą, bank wszczął standardową procedurę odzyskania banknotu.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w 2001 r. W 2003 r. został on uduszony, a jego ciało zakopano w lesie. W marcu 2008 r. płocki Sąd Okręgowy skazał dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Pozostałych 8 oskarżonych, którzy bądź brali udział w porwaniu, bądź pomagali w przetrzymywaniu uprowadzonego, sąd skazał na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił.
Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwa. W olsztyńskim areszcie w czerwcu 2007 r. w celi powiesił się Wojciech Franiewski, któremu prokuratura miała postawić zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni. Po ogłoszeniu wyroku przez płocki sąd, na początku kwietnia 2008 r. w podobny sposób w płockim Zakładzie Karnym popełnił samobójstwo Kościuk. W styczniu 2009 r. w celi tego samego aresztu znaleziono powieszonego Pazika.
Na początku lutego został zatrzymany Jacek K., przyjaciel i wspólnik Krzysztofa Olewnika, któremu gdańska prokuratura przedstawiła zarzuty udziału w grupie przestępczej planującej porwanie Krzysztofa Olewnika oraz współudziału w jego uprowadzeniu i przetrzymywaniu. Jacek K. przebywa obecnie w areszcie.
ND, PAP