"Program strasznie mnie oburzył, bo zawarto w nim rzeczy nieprawdziwe" - mówił Solorz-Żak o "Misji specjalnej". Oświadczył, że nie korzystał z pomocy służb wojska ani przy staraniach o koncesję dla Polsatu, ani przy uzyskiwaniu pożyczki z FOZZ.
Pierwotnie Solorz-Żak pozwał TVP za zarzut z tego programu, że w latach 1983-85 był on współpracownikiem SB. "Misja specjalna" podała, że w teczce z IPN jest m.in. zobowiązanie Solorza do współpracy z SB z lipca 1983 r., w którym przybrał on pseudonim Zegarek, później Zeg. Solorza jako agenta "chciano wykorzystać do rozpracowywania środowiska emigracyjnego w Monachium", gdzie siedzibę miało m.in. Radio Wolna Europa.
W marcu br. Solorz-Żak zmodyfikował swe powództwo. "Wycofałem się z roszczeń co do współpracy z SB, bo wystąpiłem do Sądu Najwyższego w innej sprawie" - mówił sądowi.
Odwołał się tym samym do swego procesu z "Naszym Dziennikiem". W 2007 r. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga nakazał tej gazecie, związanej z koncernem medialnym o. Tadeusza Rydzyka, przeprosić powoda za podanie, że "chętnie współpracował" z tajnymi służbami PRL w latach 80.; że miały mu one pomagać w działalności gospodarczej oraz że potem był agentem WSI. Sąd uznał, że pozwani nie wykazali, by współpraca Solorza-Żaka ze służbami PRL "została urzeczywistniona".
W 2008 r. sąd II instancji zmienił wyrok, nakazując "NDz" przeprosiny tylko za zarzut, by Solorz-Żak był agentem WSI, oddalił zaś przeprosiny za zwrot, że "chętnie współpracował" ze służbami PRL. Solorz-Żak złożył kasację w tej sprawie do SN.
Teraz powód chce od TVP przeprosin za to, że w programie "Misja specjalna" Andrzej Zybertowicz mówił, iż właściciel Polsatu współpracował ze służbami wojska PRL, które miały mu udzielić wsparcia w działalności gospodarczej, w tym koncesji dla Polsatu i kredytu z FOZZ. W pozwie Solorz-Żak żąda za to od TVP przeprosin i wpłaty 300 tys. zł na fundację Polsat.
Zybertowicz mówił to "na żywo", za co TVP nie może ponosić odpowiedzialności, a stanowisko Polsatu zostało przedstawione - replikował pełnomocnik TVP mec. Grzegorz Rybicki, wnosząc o oddalenie pozwu.
Proces odroczono do 15 września.
Solorz wiele razy przyznawał, że w 1983 r. podpisał zobowiązanie do współpracy z SB, ale zapewniał, że do faktycznej współpracy nie doszło, a podczas wymuszonych spotkań z esbekami nie przekazywał im innych informacji niż tylko o sobie. Podkreślał, że SB uznała go za mało przydatnego agenta. Zapewniał, że te kontakty ze służbami nie miały żadnego wpływu na jego działalność gospodarczą i nie dostał koncesji dla Polsatu dzięki nim.
W styczniu 2007 r. sąd, w ramach tzw. zabezpieczenia powództwa, nałożył na TVP zakaz informowania o domniemanej współpracy właściciela Polsatu ze służbami specjalnymi PRL. Ówczesny prezes TVP Bronisław Wildstein zakaz ten nazwał "cenzurą prewencyjną". Zakaz trwa do końca procesu.
Solorz wytoczył też inne sprawy cywilne za doniesienia o jego związkach z tajnymi służbami, m.in. Zybertowiczowi i Antoniemu Macierewiczowi; zawarł już zaś w takiej sprawie ugodę z "Gazetą Polską".pap, em