Zdaniem wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego (PO) poświęcone sytuacji gospodarczej państwa orędzie prezydenta to element "niezwykle stronniczej kampanii wyborczej". "Lech Kaczyński nie powiedział jednego dobrego słowa na temat rządu, wygłosił antyrządowe przemówienie" - powiedział Niesiołowski.
"Prezydent kolejny raz w drastyczny, ostry sposób wygłosił jednostronny atak na rząd. To wpisuje się w kampanię wyborczą PiS. Lech Kaczyński pokazał, że jest prezydentem PiS, partii swojego brata, a w najmniejszym stopniu nie jest prezydentem wszystkich Polaków" - uważa polityk PO.
Natomiast zdaniem wiceszefowej PiS Aleksandry Natalli-Świat orędzie prezydenta było "ogromnie rzeczowe" i pokazywało w skondensowanej formie sytuację polskiej gospodarki na tle poprzednich lat.
"Pokazywało, że z kwartału na kwartał jest gorzej i że jest najwyższa pora zastanowić się czy dotychczasowa polityka jest skuteczna" - oceniła posłanka PiS.
Pytana, dlaczego prezydent zdecydował się na orędzie akurat teraz, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, odpowiedziała: "A dlaczego nie miesiąc temu albo za dwa miesiące? Zawsze jest moment przed jakimiś wyborami".
W jej opinii, gdyby prezydent postanowił przemówić w Sejmie po eurowyborach, to padłyby oskarżenia, że robi to przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi.
Natalli-Świat powiedziała, że PiS chce, aby zapowiadany przez jej klub wniosek o odwołanie ministra finansów Jacka Rostowskiego był rozpatrywany po wyborach do Parlamentu Europejskiego.
W opinii szefa klubu Lewicy Wojciecha Olejniczaka, prezydent swym orędziem postanowił wesprzeć kampanię wyborczą PiS. "Prezydent zauczestniczył bardzo mocno w kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości, przedstawiając dane i statystyki, które dla nas są oczywiste od wielu miesięcy" - powiedział Olejniczak.
Jak dodał, "rząd jest w defensywie, chciał przełożyć debatę na po wyborach i na tym najwięcej stracił". "Z Polakami trzeba rozmawiać szczerze, ale co mnie najbardziej martwi, to wyrywanie sobie tej debaty i steru przez prezydenta i premiera. To w ogóle nie służy sprawie, nie służy Polsce" - ocenił szef klubu Lewicy.
Poseł Eugeniusz Kłopotek z PSL uważa natomiast, że "warto wymienić z prezydentem argumenty i kontrargumenty, do jakiego stopnia zaciskać pasa".
"W całej merytoryce pana prezydenta było wiele populizmu związanego z kampanią wyborczą (...) Trudno się oprzeć wrażeniu, że jest to kampania wyborcza, której etapem są wybory do Parlamentu Europejskiego, bo tak naprawdę to wszystko wpisuje się w przyszłoroczne wybory prezydenckie" - ocenił.
ND, PAP